Rok temu Niemcy otworzyły swój rynek pracy dla pracowników spoza Unii Europejskiej. Eksperci szacowali wówczas, że za pracą wyjedzie z Polski od 200 tys. do nawet pół miliona Ukraińców, a nasze PKB spadnie przez to o 1,6 proc. Nic takiego jednak się nie stało. Dziś jedynym sektorem w Polsce, który odczuwa brak ukraińskich rąk do pracy, jest rolnictwo.
Rozpoczęły się już wiosenne prace w polskim sadownictwie i ogrodnictwie. Rolnicy skarżą się jednak, że chętnych do pracy jest jak na lekarstwo. Ukraińcy do naszych gospodarstw co prawda wciąż przyjeżdżają, ale szybko też z nich wyjeżdżają.
– Docierają do nas sygnały od rolników, że po odbyciu 10-dniowej kwarantanny Ukraińcy porzucają Polskę i jadą pracować do Niemiec. Również do gospodarstw - mówi Gustaw Jędrejek, prezes Izby Rolnej w Lublinie.
Prezes podkreśla, że problem porzucania pracy przez Ukraińców jest na tyle powszechny, że do Ministerstwa Rolnictwa trafiła petycja, by składka zdrowotna za pracowników z Ukrainy była dzielona i można było ją opłacać w ratach. Resort rolnictwa nie wyraził na to jednak zgody.
Drugim problemem są wynagrodzenia. Podniesienie od tego roku godzinowej stawki minimalnej do 18,30 zł brutto (15 zł netto) jest dla wielu rolników poważnym wyzwaniem. Tymczasem, jak informuje prezes Jędrejek, pracownicy z Ukrainy na akord pracować już u nas nie chcą.
Ukraińcy wybierają niemieckie gospodarstwa i tamtejsze stawki wynoszące ok. 10 euro za godzinę, tyle że praca jest tam na czarno. Niemcy otworzyli swój rynek pracy, ale nie dla wszystkich. Za Odrą mogą legalnie pracować tylko pracownicy tzw. deficytowi, posiadający konkretny fach i kierunkowe wykształcenie oraz znający język niemiecki na poziomie co najmniej B2.
Ukraińcy w Niemczech pracują na czarno
Z oficjalnych danych niemieckiego rządu federalnego wynika, że w ciągu ostatniego roku, kiedy trwała pandemia, wizy pracownicze otrzymało w Niemczech 30 tys. obcokrajowców spoza UE. Ukraińcy stanowili tylko bardzo znikomy odsetek wśród nich.
- W całym ostatnim roku zatrudniliśmy tylko jedną znającą dobrze język niemiecki pielęgniarkę z Ukrainy – informuje Bożena Witt z niemieckiego oddziału EURES.
Według ekspertki niemiecki rynek pracy nie potrzebuje pomocników, ale samodzielnych pracowników - rzemieślników i to dobrze mówiących po niemiecku. Niewykwalifikowanej siły roboczej Niemcy mają obecnie na rynku pracy pod dostatkiem, a nawet w nadmiarze.
Również Krzysztof Inglot, prezes Personnel Service S.A., przyznaje, że pandemia koronawirusa mocno przemeblowała niemiecki rynek pracy.
- Odejście w kierunku samochodów elektrycznych w Niemczech pociągnęło za sobą masowe zwolnienia w największych niemieckich fabrykach. Na rynek pracy zostały uwolnione tysiące pracowników - podaje przykład Inglot. Dodaje, że według najnowszych prognoz, niemiecka gospodarka stanie na nogi dopiero w 2022 r.
- Pandemia koronawirusa oraz automatyzacja procesów technologicznych spowodowały, że potężna fala emigracji zarobkowej z Ukrainy do Niemiec została powstrzymana na najbliższe 2, a może 3 lata – ocenia Inglot.
W Polsce nie ma dla nich pracy
Dodaje, że również w Polsce zapotrzebowanie na pracę Ukraińców w pierwszym kwartale 2021 r. zmalało i to znacząco, podczas gdy jednocześnie wzrosło ich zainteresowanie pracą u nas. Ukraina jeszcze ciężej niż Polska przechodzi kryzys gospodarczy.
- Tylko w ciągu ostatnich trzech miesięcy mieliśmy 10 tys. zgłoszeń do pracy z Ukrainy. To dwa, a nawet trzy razy więcej niż w roku ubiegłym o tej porze - porównuje prezes agencji Personnel Service.
Jak zaznacza, chętni do pracy w Polsce są, tylko pracy nie ma już tyle, co przed koronawirusem.
Pracodawcy są ostrożni
Potwierdza to dr Damian Kaźmierczak, główny ekonomista Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa, który zwraca uwagę, że zmniejszyła się liczba inwestycji w samorządach oraz tzw. inwestycji kubaturowych, czyli w nieruchomości takie jak biurowce czy hale, stąd pracodawcy bardzo ostrożnie podchodzą do kwestii zwiększenia zatrudnienia.
Zdaniem dra Kaźmierczaka duże odbicie na rynku budowlanym nastąpi w 2022 r., kiedy znacznie przyspieszą inwestycje w infrastrukturze transportowej, energetycznej i właśnie inwestycje kubaturowe. Zaznacza, że wówczas może być problem z obsadą wakatów.
Eksperci rynku pracy wskazują, że już przed pandemią zdarzało się, że ukraińskie brygady budowlane pracujące przy naszej granicy z Niemcami były podkupywane przez naszych sąsiadów. Z dnia na dzień Ukraińcy porzucali pracę w Polsce na rzecz niemieckich pracodawców. Właśnie z powodu oferowanych im tam znacząco wyższych wynagrodzeń.