"Gazeta Wyborcza" i "Uwaga!" TVN przeprowadziły wspólne śledztwo ws. warunków, w jakich żyją i pracują cudzoziemcy zatrudnieni na budowie kompleksu rafineryjno-petrochemicznego Olefin III, na który Orlen wyda ok. 25 mld zł. Pracuje przy nim kilka tysięcy osób, głównie z Azji.
W reportażu opublikowanym na stronie "Wyborczej" wskazano m.in., że domy i mieszkania mają być przepełnione (po kilkadziesiąt osób w jednym), mowa jest o rzekomych kilkumiesięcznych opóźnieniach w wypłatach, "karach" za choroby, a nawet pracy "na czarno" sześć dni w tygodniu po 10 godzin za stawkę 23 zł.
- Z zawodu jestem kierowcą i mechanikiem. Od dziesięciu lat wyjeżdżam za granicę. Pracowałem w Dubaju, Omanie, Arabii Saudyjskiej, od kilku lat w Polsce. Takich warunków jak w Płocku nie widziałem nigdzie. Te mieszkania nie nadawały się dla ludzi - opowiada w "GW" Balu ze stanu Kerali w Indiach.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Kara" za chorobę
Balu to jeden z głównych bohaterów reportażu. Wspólnie z Libinem (również z Indii) pracowali w magazynie, gdzie - jak opowiadają - przenosili pojemniki z niebezpiecznymi chemikaliami.
- Mieliśmy specjalne ubrania ochronne, ale maska nie działała dobrze. Wdychałem chemikalia, po paru dniach dostałem ataku silnego kaszlu - opowiada Libin. Podobnie jego kolega.
"Balu wciąż mocno pokasłuje. W Płocku dwa razy odwiedził lekarza i aptekę, na leczenie wydał 500 złotych. Kiedy przez tydzień nie mógł pracować z powodu choroby, poznał kolejną zasadę jego pracodawcy. Podczas swojej nieobecności nie tylko nie dostawał żadnych pieniędzy, ale jeszcze otrzymał 'karę' od pracodawcy. Za każdy dzień nieobecności szef potrącał mu z pensji 30 zł" - czytamy w "GW".
Hindusi wyrzuceni z budowy Orlenu
"Struktura firm przy budowie Olefin przypomina piramidę. Na jej czubku znajduje się inwestor, czyli Orlen. Orlenowi podlega główny wykonawca, czyli konsorcjum Hyundai / Técnicas Reunidas. Koreańczycy z kolei zatrudniają masę podwykonawców - osobne firmy od elektryki, robót ziemnych, hydrauliki itp. Część z nich to polskie firmy, ale wiele z nich to spółki koreańskie, bo menedżerowie z Hyundaia przy wyborze podwykonawców mieli pełną dowolność. Postawili na przykład na koreańską firmę Daeshin, z którą współpracowali już przy poprzednich inwestycjach dla polskiego rządu" - pisze "GW".
Ale to nie koniec piramidy, bo firmy takie jak Daeshin zatrudniają kolejnych 'podwykonawców', czyli agencje pracy, które odpowiadają za dostarczenie taniej siły roboczej na budowę. Libin i Balu pracowali właśnie dla jednego z drobnych podwykonawców, zarejestrowanej w Katowicach spółki Zioom - czytamy w "Wyborczej".
- Naszym "szefem" był Koreańczyk Kim. To on zarządzał naszą pracą i domem, w którym mieszkaliśmy. Płacił nam w gotówce, ale zawsze z opóźnieniem - opowiada Libin.
Mężczyźni w związku z - jak twierdzą - kilkumiesięcznymi opóźnieniami w wypłatach zorganizowali strajk, mówiąc, że nie pójdą do pracy, jeśli nie otrzymają pieniędzy. Tego samego dnia - co mają potwierdzać nagrania - mieli zostać brutalnie wyrzuceni przez koreańskich przełożonych.
- (Kim - red.) Popchnął mnie, złapał za koszulę, szarpał - relacjonuje w "Wyborczej" Libin. Mówi o wydarzeniach z dnia 17 marca. - Z innymi Koreańczykami wypchnęli nas na zewnątrz. Wyrzucili nasze rzeczy przed dom. Kopali wszystko, co miałem, jak piłkę futbolową. Do pozostałych mieszkańców "hostelu" powiedział - nie pomagajcie tym ludziom, bo was też wyrzucę. Wszyscy przez okno patrzyli, nikt nie zareagował - opowiada Hindus.
Orlen i wykonawcy odpowiadają
Spółka Zioom nie odpowiedziała na pytania dziennikarzy. Wspomniany Kim zablokował numer telefonu i przestał odpowiadać na pytania o m.in. brak umów pracowników.
Historii o warunkach pracy cudzoziemców na budowie Olefin III gazeta przytacza więcej. - Na robocie zasuwają Filipińczycy, Hindusi, Uzbecy, Turkmeni. Wykonują prace zbrojarskie, ziemne, montują całą konstrukcję. Polacy za żadne skarby nie chcieliby pracować w takich warunkach, a już na pewno za takie pieniądze. Upał, mróz, deszcz - nieważne, oni są wypychani do roboty - opowiada dziennikarzom Michał, jeden z menedżerów niższego szczebla na budowie kompleksu Olefin III w Płocku.
Biuro prasowe Orlenu w odpowiedzi na pytania dziennikarzy stwierdza, że spółka nie odpowiada za zatrudnienie pracowników kontraktowych. Koncern zapewnia jednak, iż nie ma żadnych sygnałów o opóźnieniach w wypłatach.
Pytane o relacje pracowników konsorcjum Hyundai Engineering i Técnicas Reunidas odpowiedział zaś: "Wykonawca nie posiada wiedzy na temat takich sytuacji, dotychczas nie odnotowano takich zgłoszeń. Należy wskazać, iż budowa podlega regularnym kontrolom ze strony Państwowej Inspekcji Pracy, Straży Granicznej oraz innych powołanych prawem organów, do których kompetencji należy kontrola legalności i warunków zatrudniania pracowników".
Państwowa Inspekcja Pracy odpowiada natomiast, że od 2022 do 2024 r. przeprowadzono sześć kontroli na budowie Olefin III. "Kontrolerzy wystawili kierownikom dwa mandaty na łączną kwotę 1000 zł, kilka razy nakazali również wstrzymanie robót na stanowiskach, które mogły zagrażać życiu i zdrowiu pracowników. Nie znaleziono ani jednej osoby, która pracowałaby na czarno" - pisze "GW".