Eksport z Polski do Izraela jest warty ponad 1 mld euro rocznie i rośnie. To coraz ważniejszy rynek, który czasowo może zostać zamrożony z powodu ataku terrorystycznego Hamasu, w którym zginęło co najmniej 700 osób (stan na 9 października). Są to głównie cywile.
- Terroryści weszli do Izraela i chodzili od domu do domu, gdzie zabijali całe rodziny oraz porywali dzieci. To jest szok, zwłaszcza masakra na festiwalu muzycznym, gdzie odkryto 260 ciał. Proszę sobie wyobrazić, że ktoś na letnim festiwalu w Polsce wyciąga broń i zaczyna do wszystkich strzelać. Do rakiet jestem przyzwyczajony, spadały obok mnie przy Strefie Gazy. Ale teraz sytuacja jest inna - opowiada Kamer, który prowadzi trzyosobowe biuro Polskiej Agencji Inwestycji i Handlu w Izraelu.
Ze względów bezpieczeństwa dwie osoby z biura nie wróciły z Polski po zeszłotygodniowym Forum Biznesu w Warszawie. Sam Kamer przyleciał do Tel Awiwu w przeddzień wojny.
Polskie firmy rosną w Izraelu
Na miejscu wspiera coraz liczniejsze polskie firmy, które do Izraela eksportują przede wszystkim: mięso wołowe, owoce, borówki amerykańskie i przetworzone produkty spożywcze, które sprzedawane są w sieciach handlowych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Dochodzą do tego maszyny rolnicze i urządzenia przemysłowe, meble, akcesoria do wystroju wnętrz czy miód - wylicza nasz rozmówca.
Widać wzmożony ruch w sklepach spożywczych, mieszkańcy robią zapasy, jeśli będą musieli zamknąć się w schronach. Jednak na ten moment sytuacja jest stabilna w większości kraju, chociaż porty Aszdod i Hajfa działają pod okiem wojska. A to oznacza, że pracownicy muszą mieć dostęp do schronu, a z portu mogą zostać wywiezione artykuły chemiczne, które mogą doprowadzić do katastrofy biologicznej w przypadku uderzenia rakiety np. z Libanu czy Syrii - wskazuje.
Kamer, który ma izraelskie obywatelstwo, przez cztery lata służył w wojsku. Był mechanikiem czołgów w bazie w Beer Szewie. Jego bracia nadal są żołnierzami w izraelskiej armii, zajmują się tam artylerią i komunikacją.
Asseco jednym z większych pracodawców
Dla izraelskich firm pracują też liczni programiści z Polski, ale nie tylko. Rzeszowska firma Asseco jest jednym z większych pracodawców w tym kraju. Średnie zatrudnienie w Izraelu, w Grupie Formuła Systems, która jest częścią międzynarodową Grupy Asseco, wyniosło w 2022 r. ponad 13 tys. osób.
- Uważnie obserwujemy wydarzenia, jakie mają miejsce w Izraelu i jesteśmy w stałym kontakcie z lokalnym zespołem. Na tym etapie jest jednak za wcześnie, aby ocenić, jak obecna sytuacja wpłynie na funkcjonowanie naszych firm działających w Izraelu. Obecnie działalność operacyjna naszych firm jest realizowana, a większość pracowników pracuje zdalnie - informował nas w poniedziałek Roman Grąziewicz z Asseco Poland.
Wojsko zamiast biura
Bardzo dużo biur jest zamkniętych, innych działalność ograniczono, bo pracowników wezwano do wojska. Polscy przedsiębiorcy pytają mnie, dlaczego nie otrzymują żadnych informacji od izraelskich partnerów. Część firm zamroziła import i czeka na rozwój sytuacji. Są też takie, które działają normalnie, ale sytuacja jest dynamiczna - opowiada Mateusz Kamer z PAIH.
Eli Mayevsky z Adom Group, przodującego importera żywności w Izraelu, podkreśla w rozmowie z money.pl, że na razie łańcuchy dostaw nie są przerwane.
- Każdego tygodnia trafia do nas mięso z Polski, do tego dochodzi od 15 do 20 kontenerów miesięcznie mleka oraz kosmetyki Ziaja. Importujemy też z Polski ryby, szczególnie przetworzonego łososia oraz mrożone warzywa. Na razie zakłóceń w dostawach nie ma, poza obszarem przy Strefie Gazy, gdzie działa wojsko - tłumaczy Mayevsky.
Zastrzega, że może być gorzej, jeśli sytuacja się zaogni, zwłaszcza na północy. - Hezbollah może dokonać ostrzału na port w Hajfie. W 2006 r. podczas II wojny libańskiej celnicy z powodu ostrzału nie mogli sprawdzać kontenerów. I wszystko się przedłużało - wspomina.
Wydarzenia w Izraelu śledzi Wojciech Dinst, wiceprezes producenta rusztowań Plettac Distribution. Firma z Ostrzeszowa (woj. wielkopolskie) od kilku lat działa na tamtejszym rynku, gdzie właśnie realizuje największy pojedynczy kontrakt.
Chodzi o 200 ton rusztowań. Część już wypłynęła, część jest w drodze do portu w Słowenii, skąd płynie do Aszdod. Ostatnią partię mieliśmy ładować, ale jest nieciekawie. Kontener od momentu wysłania trafia do Izraela po czterech tygodniach i trudno przewidzieć, co się wydarzy. To dla nas bardzo ważny rynek - zaznacza Dinst.
Plettac Distribution nie ma pracowników w Izraelu. Towarem zajmuje się lokalny partner, którego wojna doświadczyła osobiście.
- Ma magazyn na południu kraju, niedaleko Strefy Gazy w mieście Netiv HaAsara. W 2021 r. rakiety zniszczyły znajdujące się tam rusztowania, nie nasze - dodaje Dinst.
Polacy wracają do kraju
Z Izraela w pośpiechu ucieka wielu Polaków. Pomaga im na miejscu Karolina Mints, która prowadzi biuro podróży Ask and Travel.
Wojna w Izraelu. Ropa naftowa reaguje na atak Hamasu
- Jest absolutny chaos i nikt nic nie wie. Informacje od konsula są sprzeczne lub żadne. Pani konsul na lotnisku nie ma. Wszyscy, którzy wysłali e-maile do MSZ, czekają na informacje. Do Polski chcą wrócić głównie matki z dziećmi, nasi izraelscy mężowie nie chcą lecieć - mówiła nam Mints w poniedziałek przed południem.
Ludzie odwołują wycieczki i mam mnóstwo pracy przy zapewnianiu bezpieczeństwa tym, którzy już tu są. Możliwe, że sama wezmę dzieci i wylecimy do rodziny w Polsce na kilka dni - dodała.
Zastępca ministra spraw zagranicznych Paweł Jabłoński odniósł się w poniedziałek do krytyki, która z różnych stron uderzyła w MSZ. - W sytuacji, w której mamy setki, a nawet tysiące zgłoszeń, nie zawsze możliwe jest odebranie każdego telefonu, także dlatego, że tam są alarmy bombowe, pracownicy ambasady nie mogą być non stop przy telefonie, bo czasami muszą po prostu zejść do schronu i zdarza się, że telefony nie są natychmiast odbierane - mówił.
We wtorek rano rzecznik rządu Piotr Müller przekazał, że z Izraela ewakuowano specjalnymi samolotami 661 osób. - Dopóki będzie taka potrzeba, te loty będą realizowane - zapewnił.
W sobotę wieczorem Gabinet Bezpieczeństwa Izraela podjął decyzję o aktywowaniu art. 40 Ustawy Zasadniczej, co oznacza oficjalne rozpoczęcie wojny. Karolina Mints w rozmowie z nami wskazywała, że w kraju zamknięte są szkoły i przedszkola oraz restauracje, są też ograniczenia w zgromadzeniach. Prywatny biznes sam decyduje, jakie kroki bezpieczeństwa podjąć.
- Zarządziliśmy wykonanie pracy biurowej z domu, a logistyka pracuje normalnie. Dystrybutor dostarcza towary do sieci handlowych. Przeprowadziliśmy dodatkowe szkolenia dla pracowników, uporządkowano schrony - tłumaczy Eli Mayevsky, który musiał przerwać rozmowę z nami, gdy nad Tel Awiwem rozległy się syreny. Z powodu ostrzeżenia przed ostrzałem rakietowym zszedł do schronu.
- Z perspektywy Polski to wydaje się straszne, ale dla nas to codzienność. Dzieci już w szkole uczone są, jak się zachować podczas ataków na miasta oraz trzęsień ziemi. Po prostu musiałem przerwać naszą rozmowę i biec do schronu, ale życie wraca do normy. W czasie wojny nasze obroty w detalu są wyższe niż w czasach pokoju, bo ludzie robią zapasy. Dlatego, mamy co robić, a Izrael jest wyspą pośród krajów, które nie są mu życzliwe. Musimy mieć procedury, które pozwalają nam działać w trudnych chwilach - podsumowuje przedstawiciel Adom Group.
Piotr Bera, dziennikarz money.pl