"O poważnych problemach w 'Czystym powietrzu' informowaliśmy zarząd Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Ministerstwo Klimatu i Środowiska jeszcze w marcu tego roku" - pisze w stanowisku przesłanym money.pl Andrzej Guła. Prezes Polskiego Alarmu Smogowego (PAS) odniósł się tym samym do wywiadu, którego money.pl udzielił wiceprezes Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej (NFOŚiGW) Robert Gajda.
Prezes Polskiego Alarmu Smogowego odpowiada wiceszefowi NFOŚiGW
"Zwracaliśmy uwagę na działalność nieuczciwych firm-naganiaczy, na montaż pomp ciepła w budynkach do tego nieprzygotowanych tzw. wampirach energetycznych co było prostą drogą do rachunków grozy. Wskazywaliśmy, że praktyki te mają charakter masowy oraz na to, że z koniecznymi reformami nie można czekać do końca roku, wskazywaliśmy, iż praktyki takie mają charakter masowy" - przekonuje Guła.
Jak twierdzi prezes PAS, o tym, że wspomniane problemy nabrzmiały w grupie osób uprawnionych do najwyższego poziomu dotacji, osób, które padły ofiarą nieuczciwych firm kierujących się zasadą niska jakość, wysoka marża zysku", było wiadomo powszechnie od dawna. "Powszechne było, że źródło ogrzewania, którego rynkowa wartość nie przekraczała 30-35 tysięcy złotych było sprzedawane w dotacji za 60 tysięcy złotych, dając przestrzeń do lukratywnych zysków nieuczciwych firm" - dodaje.
Guła podkreśla, że o alarm podnosiły też stowarzyszenia branżowe, jak Izba Gospodarcza Urządzeń Grzewczych OZE oraz Polska Organizacja Rozwoju Technologii Pomp Ciepła.
Mając tę wiedzę, zarząd Funduszu nie podjął działań, które ukróciłby nieuczciwe praktyki rynkowe prowadzące do zawyżania kosztów w Czystym Powietrzu. Doprowadziło to do tego, że tylko w tym roku przyjęto wniosków obarczonych poważnym ryzykiem nadużyć na kwotę około 6 miliardów złotych - twierdzi Guła.
"Jeśli Fundusz reagowałby na bieżąco, wprowadzając mechanizmy przeciwdziałające nieuczciwym praktykom i zawyżaniu kosztów to fundusze publiczne, w tym fundusze unijne, tylko w tym roku zaoszczędziłyby co najmniej kilkaset milionów złotych. Większość tych zmian dała się wprowadzić, nie zatrzymując programu 'Czyste powietrze'. Przykładowo, skoro pojawiły się przypadki dotacji do jednego okna w wysokości 40 tys. złotych, o których mówi prezes Gajda to dlaczego wiele miesięcy temu nie wprowadzono maksymalnej dotacji do okna, a wdrożenie takiej zmiany zajmuje maksymalnie kilka dni.
Guła pisze również o "rażącej niekompetencji" wiceprezesa NFOŚiGW. "To kuriozalne, że polityk partii, która do wyborów szła z hasłem praworządności, próbuje winą za swoją nieudolność obciążyć organizacje społeczne, które alarmowały o nieprawidłowościach w programie. Jest jego odpowiedzialnością weryfikować tak niepokojące sygnały płynące z wielu stron. Czego prezes nie zrobił" - wskazuje szef PAS.
Według Guły sprawą niegospodarności wokół programu "Czyste powietrze" powinna zająć się Najwyższa Izba Kontroli. "Efekt, jaki chcemy uzyskać - czyste powietrze i niższe rachunki gospodarstw domowych za ogrzewanie - można by kupić dużo mniejszym nakładem wydatków publicznych" - podsumowuje.
Wątpliwości wobec działań PAS
Robert Gajda w opublikowanym we wtorek wywiadzie dla money.pl wskazuje na odpowiedzialność aktywistów w kontekście nieprawidłowości w rządowym programie "Czyste powietrze". "Mam pewne zastrzeżenia do działania niektórych NGO-sów, szczególnie Alarmu Smogowego. Skoro twierdzą, że od dawna widziały nieprawidłowości, powinny były wcześniej zgłaszać te problemy do odpowiednich służb" - wskazuje Gajda, bezpośrednio odnosząc się do działań Andrzeja Guły.
Zgodnie z prawem, jeśli ktoś wie o popełnieniu przestępstwa przez jakikolwiek podmiot, powinien złożyć to zawiadomienie do prokuratury. Czyli w tym wypadku pan Andrzej Guła nie zrobił tego, co powinien zrobić. My nie mieliśmy wiedzy o konkretnych przypadkach - mówi Gajda.
- W tej sytuacji, gdybym ja sam wiedział o tym, że jakaś firma okrada ludzi, to doniesienie bym złożył. Pan Guła tego nie zrobił. Teraz chcemy, by NGO-sy były bardziej zaangażowane w program jako operatorzy - dodaje.
"Czyste powietrze" wstrzymane
Pod koniec listopada NFOŚiGW wstrzymał przyjmowanie nowych wniosków w ramach programu "Czyste powietrze", tłumacząc to koniecznością reformy programu i uszczelnienia systemu, których nie da się zrobić bez przerwy w działaniu. Natomiast na początku grudnia Fundusz informował, że "nowy program powróci 31 marca 2025 r.".
W grudniu NFOŚiGW przekazał też, że składa zawiadomienie do prokuratury dotyczące kilku firm, co do których istnieje uzasadnione podejrzenie popełniania przestępstw w ramach "Czystego powietrza". Wskazywał wówczas, że podejrzane umowy opiewają na ok. 600 mln zł.
O przywrócenie programu apelują samorządowcy i organizacje pozarządowe, w tym m.in. Greenpeace, WWF, ClientEarth Prawnicy Dla Ziemi oraz Polski Alarm Smogowy.
"Czyste powietrze" to największy program antysmogowy w Polsce. Właściciele domów jednorodzinnych mogą w jego ramach otrzymać dofinansowanie na wymianę nieekologicznych źródeł ciepła, a także na poprawę efektywności energetycznej budynku m.in. poprzez jego termomodernizację.
Zgodnie z informacjami Funduszu, od początku działania programu "Czyste powietrze" wpłynęło do niego ponad milion wniosków na ok. 37 mld zł, w tym podpisanych umów jest ponad 820 tys. na ok. 26 mld zł. Dotychczas wypłacono niemal 14 mld zł dla 650 tys. beneficjentów.