Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Przemysław Ciszak
Przemysław Ciszak
|
aktualizacja

Putina wciąż stać na wojnę? "Nie, ale to go nie powstrzyma"

Podziel się:

PKB Rosji jest wyższe od odczekiwań, inflacja spadła, a sprzedaż ropy została przekierowana na inne rynki. Mimo dwóch lat sankcji i celnych ciosów zadawanych w infrastrukturę krytyczną - Rosja wciąż naciera. Putin pompuje gospodarkę przemysłem wojennym, ale nie stać go na wojnę – twierdzą jednak eksperci.

Putina wciąż stać na wojnę? "Nie, ale to go nie powstrzyma"
Władimir Putin i rosyjscy żołnierze podczas parady w Moskwie 9 maja 2023 r. (GETTY, Contributor, VCG)

Dane gospodarcze dotyczące Rosji budzą niepokój Zachodu. Dwa lata sankcji, a mimo to Moskwa wciąż znajduje pieniądze na kontynuowanie inwazji. Jak to możliwe? Czy uodporniła się na sankcje i stać ją na prowadzenie wojny w Ukrainie?

Paradoks polega na tym, że nawet jeśli jej nie stać, to dla Putina nie ma już znaczenia. Będzie kontynuował kampanię, nawet jeśli na tym traci.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Niespodziewana oferta USA dla Polski. "Politycy tego nie wiedzą"

Fasada? Dane mogą wprowadzać w błąd

Mimo prognozowanego na wiosnę 2022 r. załamania finansowego, Rosja – choć doświadczyła recesji – to wybroniła się z kryzysu i przestawiła gospodarkę na wojenne tory.

Wzrost realnego PKB Rosji w 2023 r. wyniósł 3,6 proc. To więcej niż się spodziewano.

Analitycy Allianz Trade, firmy zajmującej się ubezpieczeniami należności i kontraktów, prognozują dalszy wzrost rosyjskiego PKB w 2024 r. Uważają, że gospodarka kraju obciążonego wojną w Ukrainie i sankcjami Zachodu mimo wszystko wzrośnie o 2,5 proc.

W 2023 r. mówiło się, że problemem dla Rosji będzie galopująca inflacja. Według prognoz mogła sięgnąć nawet 25 proc.

Tymczasem "The Economist" wskazuje, że ceny w lutym 2024 r. wzrosły w Rosji o 0,6 proc. miesiąc do miesiąca, w porównaniu z 1,1-proc. wzrostem na koniec 2023 r. Rok do roku natomiast inflacja utrzyma poziom z listopada na poziomie 7,5 proc.

Zdaniem prof. Artura Nowaka-Fara z Kolegium Gospodarki Światowej SGH, te wszystkie dane nie odzwierciadlają jednak faktycznej sytuacji w Rosji.

– Konieczność podnoszenia podatków, przestawienie gospodarki na wojenne tory, utajnianie wyników gospodarczych, a szczególnie informacji o wydobyciu i handlu węglowodorami, są dowodem na to, że Rosji nie stać na wojnę – ocenia Nowak-Far.

Państwo działa w granicy krzywej możliwości produkcyjnych i budżetowych. Dane gospodarcze mogą wprowadzać w błąd. PKB windowane jest przez sektory korzystające na wojnie i przykrywają degradację pozostałych gałęzi gospodarki. Tracą prywatni przedsiębiorcy i społeczeństwo. Podobnie kwestia inflacji. Ceny są kontrolowane, aby utrzymywać iluzję, że państwo funkcjonuje normalnie. To jednak z czasem się wyczerpie i ta fasada runie – tłumaczy.

Podobnie sytuację oceniają analitycy Allianz Trade, którzy dobre wyniki PKB odczytują raczej jako efekt przejścia na tryb gospodarki wojennej, niż oznakę odporności gospodarki Rosji.

"Silniejszy niż oczekiwano wzrost PKB, odzwierciedla przesunięcie zasobów do przemysłu wojennego (nie tylko zbrojeniowego) i budownictwa, co maskuje słabe wyniki większości innych sektorów" – czytamy w ich analizie. Jak podkreślają, inwestycje zagraniczne wyschły, bo inwestorzy unikają Rosji.

– Biorąc pod uwagę standard życia i kwestie możliwości normalnego rozwoju kraju, Rosja traci na tej wojnie – przekonuje prof. Nowak-Far.

Czy sankcje jeszcze działają?

Nie jest tajemnicą, że Rosja w dużej mierze opiera swój budżet o handel węglowodorami, a przede wszystkim ropą naftową i gazem. To właśnie dlatego Zachód wprowadził sankcje mające ograniczyć wpływy z naftowo-gazowego biznesu. Oprócz embarga nałożył ograniczenia cenowe dla handlu surowcem z krajami trzecimi (tzw. price cup).

Sankcjami obłożył również te produkty i usługi, które technologicznie wsparłyby Rosję lub umożliwiłyby wykorzystanie ich do celów wojskowych.

O skuteczność sankcji wciąż toczą się jednak spory. Sceptycy wskazują na brak wymiernych efektów, a ich zwolennicy podkreślają kroczący charakter i destrukcyjny wpływ uwypuklający poszczególne problemy, co rusz pojawiające się w różnych sektorach.

– Warto zaznaczyć, że utrata europejskiego rynku i zachodnie sankcje stworzyły nowy kartel kupujących surowiec z Rosji. Indie i Chiny mają dość silny argument negocjacyjny podczas targowania się o cenę. To m.in. przez te czynniki rosyjska ropa jest wyceniana o 10-15 dol. niżej względem benchmarka Brent. To są wymierne rzeczy, które obniżają rosyjskie przychody – wskazuje Filip Rudnik, ekspert Ośrodka Studiów Wschodnich.

Putin ukrywa dane. "Rosję boli ta wojna"

Dane wskazują, że Rosji udało się jednak przekierować dużą część sprzedawanej ropy na Chiny i Indie. Podobnie jest z gazem. Rosja skutecznie zwiększa sprzedaż LNG w krajach Azji. W 2023 r. sprzedała paliwo o wartości 32,2 mld dol., całkowicie zastępując utracone przychody z eksportu paliw i smarów do Unii Europejskiej  zauważa e-petrol

Czy to oznacza, że mimo zadawanych ciosów rosyjskim gigantom surowcowym –Gazpromowi czy Novatekowi – Putin wciąż zarabia na węglowodorach? 

– Rosja swoje surowce musi sprzedawać po dużym dyskoncie, sankcje ograniczają jej możliwości rozwoju. Kroplówką jest kontrabanda i omijanie sankcji, ale to również oznacza koszty – tłumaczy prof. Nowak-Far. - Rosję boli ta wojna.

Celne ciosy Ukraińców

Wsparcie zachodnim sprzętem wojskowym pozwala Ukrainie razić ważne cele w samej Rosji. Jak pisaliśmy w money.pl, serie precyzyjnych uderzeń dronami w rafinerie i składu paliw mają paraliżować możliwości zaopatrywania armii na froncie, ale i szkodzić eksportowi paliw.

W zasięgu ostrzału ukraińskiego znalazły się również zakłady energetyczne czy porty, jak ten w Ust-Łudze, a nawet zakłady lotnicze jak ten w Taganrogu, gdzie serwisowane są m.in. samoloty wczesnego ostrzegania A-50U.

– To uderzenia przede wszystkim w dochody konkretnych spółek. Jeśli zniszczenia będą trwałe, może to przynieść deficyt paliw bądź wysokie ceny w kraju. To stanowi potencjalne źródło niepokojów społecznych. Stąd m.in. decyzja o zakazie eksportu benzyny. Nie jest jednak tak, że ataki ukraińskich bezzałogowców czy dywersje mocno rzutowały na strumień pieniędzy płynących z eksportu ropy – wskazuje Filip Rudnik.

Poza tym, jak przypomina prof. Nowak-Far, Rosja to ogromny kraj, który w razie potrzeby może przenosić część zaplecza – tak jak to miało miejsce w czasie II wojny światowej, kiedy fabryki przenoszono na Ural.

"Fundusz Opieki Narodowej". Tak Putin zasypuje dziury

Zdaniem ekspertów Putin stosuje gospodarczą "kreatywną księgowość". Jednak nawet ona wiąże się z koniecznością sięgania po dodatkowe pieniądze do zasobnych portfeli koncernów, oligarchów i przedsiębiorców.

Jak donosił Bloomberg, Rosja rozważa możliwość znacznej podwyżki podatków w celu zebrania aż 4 bln rubli (44 mld dol.). "Rozważane są podwyżki podatków od zysków przedsiębiorstw i osób o wysokich dochodach" – informowała agencja.

– Putin wspominał o wprowadzeniu progresywnej skali podatków (przez długi czas w Rosji funkcjonował zwykły podatek liniowy, teraz mówi się o nowych progach – przyp. red.). Sugeruje to, że po wyborach nastąpi intensyfikacja obłożenia fiskalnego.

'Ofiarą' może paść przede wszystkim dochodowy biznes – z sektora petrochemiczngo i naftowo-paliwowego – który wciąż ma dostęp do twardej zagranicznej waluty. Od 2022 r. na Gazprom i producentów ropy nakładano kilkukrotnie dodatkowe, 'specjalne' podatki. Myślę, że ten trend zostanie utrzymany – mówi Filip Rudnik z OSW.

Dodatkowym źródłem pieniędzy, którymi Kreml zasypuje dziury, jest tzw. Fundusz Opieki Narodowej. Ale i te pieniądze topnieją w szybkim tempie.

Według informacji przekazanych przez rosyjskie Ministerstwo Finansów na koniec 2023 r. ze zgromadzonych przed inwazją 9 bln rubli (ponad 10,16 mld dol.) zostało 5 bln rubli. Przez dwa lata wojny z Ukrainą z Funduszu Rosja wydała więc 4 bln rubli na ratowanie kolejnych gałęzi słabnącej w wyniku sankcji gospodarki.

Rosji nie stać? To już bez znaczenia

Zdaniem prof. Nowaka-Fara wszystko to dowodzi, że bilans tej wojny jest dla Rosji niekorzystny, ale "Putnia nie stać" na jej przerwanie.

Władimir Putin nie ma już wyjścia, bo przegrana będzie oznaczać dla niego koniec. Rosja będzie kontynuować tę kampanię, dopóki będzie miała zapewnioną amortyzację społeczną, dopóki sami Rosjanie będą gotowi ponosić za nią nadmierne koszty – mówi ekspert.

Podkreśla, że ta inwazja się Moskwie nie opłaci, zwłaszcza jeśli w jej wyniku Ukraina nie zostanie zajęta. – To cel strategiczny. Chodzi o to, by Ukraina zapłaciła za ten wysiłek: płodami rolnymi, produkcją przemysłową i swoją pracą. To plan kolonizacji – podkreśla ekspert SGH.

Przemysław Ciszak, dziennikarz money.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl