- Przedsmak tego, czym będzie CPK - te słowa Marcina Horały z PiS do dziś odbijają się lotnisku Warszawa-Radom czkawką. Zbudowane za 880 mln zł lotnisko świeci pustkami, przynosi wielomilionowe straty i - jak jego poprzednik-bankrut - doczekało się memów. Polskie Porty Lotnicze, czyli jego właściciel i inwestor, nie składają jednak broni. Na przełomie I i II kwartału ma zapaść decyzja środowiskowa, która pozwoli na realizowanie do 10 operacji w porze nocnej, czyli w godz. 22.- 6.
"Planowane przedsięwzięcie polegające na zwiększeniu liczby operacji lotniczych opiera się o zapotrzebowanie wynikające z chęci uruchomienia dodatkowych połączeń lotniczych, w tym połączeń w porze nocnej, co jest szczególnie istotne dla przewoźników czarterowych" - napisał Maciej Lasek, wiceminister infrastruktury i pełnomocnik ds. CPK, w odpowiedzi na interpelację poselską Andrzeja Kosztowniaka z PiS.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"W związku z atrakcyjnością położenia lotniska w centralnej części Polski można także zauważyć wzrastające zainteresowanie ruchu General Aviation, w tym szeregu szkół lotniczych, które chętnie wykorzystują lotnisko Warszawa-Radom na potrzeby szkolenia lotniczego przyszłych pilotów, generując przy tym dodatkowy ruch" - dodał Lasek w odpowiedzi na interpelację.
Jednak ani ośrodki szkolenia lotniczego, ani General Aviation, ani współużytkujące pas startowy wojsko, nie potrzebują dla potrzeb swojej działalności nowoczesnego i dużego terminala pasażerskiego.
Lotnisko w Radomiu to "czarna dziura" dla pieniędzy?
Otwarte pod koniec kwietnia 2023 r. lotnisko Warszawa-Radom przyniosło dotychczas grubo ponad 61 mln zł strat. W ubiegłym roku odprawiło 112 tys. 610 pasażerów, choć jego roczna przepustowość to nawet 3 mln podróżnych. Polskie Linie Lotnicze LOT dwa razy w tygodniu latają stamtąd do Rzymu, kolejne dwa razy w tygodniu Wizz Air operował z Radomia do Larnaki na Cyprze. Jednak 30 stycznia gruchnęła wiadomość, że Wizz Air zawiesił połączenie do Larnaki. Jedyne, jakie oferował z lotniska w Radomiu. Bilety można kupić tylko na loty realizowane do końca marca.
Według branżowego serwisu "Rynek Lotniczy", decyzja Wizz Aira oznacza, że "lotnisko będzie stało puste, przez dwa miesiące, przez pięć dni w tygodniu, a jedynym użytkownikiem nowoczesnej infrastruktury będzie powietrze".
Także najnowsze prognozy IATA dla Centralnego Portu Komunikacyjnego i lotnisk na Mazowszu są dla Radomia bezlitosne. Wynika z nich, że nawet za 35 lat radomski port lotniczy nie osiągnie progu rentowności, szacowanego na 2 mln podróżnych. Liczba pasażerów ma wówczas wzrosnąć do zaledwie 800 tys.
O interpelacji poselskiej ws. lotniska w Radomiu pierwszy napisał wnp.pl. - Nie możemy pozwolić, by Radom stał się "czarną dziurą" dla środków, które mogłyby zostać przeznaczone na inne, kluczowe inwestycje lotniskowe w Polsce - powiedział w rozmowie z serwisem Marcin Danił, wiceprezes Polskich Portów Lotniczych.
Nowa strategia i matryca slotów pomogą lotnisku w Radomiu?
Zaledwie po kilku latach działalności w 2017 r. zbankrutował port lotniczy Radom-Sadków, zbudowany z inicjatywy samorządu. Już wtedy Radomiowi doczepiono łatkę lotniska, z którego nikt nie lata. Dlatego podjęta za rządów PiS decyzja o odkupieniu upadłego portu przez państwowy PPL i zbudowaniu tam jeszcze większego lotniska, od początku budziła kontrowersje.
W założeniu ówczesnych władz do Radomia mieli przenieść się przewoźnicy czarterowi i tanie linie lotnicze, które dziś latają z Lotniska Chopina. W ten sposób, do czasu wybudowania CPK, zwolniłoby się więcej miejsca dla Polskich Linii Lotniczych LOT i rozwoju ich siatki połączeń przesiadkowych. Bez procedury administracyjnego podziału ruchu, nikogo jednak do takiej "przeprowadzki" zmusić nie można.
Polskie Porty Lotnicze pracują nad nową strategią sprzedaży, która ma zwiększyć atrakcyjność radomskiego lotniska dla przewoźników. Prezes Andrzej Ilków przekonuje, że pomocna w tym będzie tzw. matryca slotów, która ma pokazać możliwości na lotniskach w Warszawie, Modlinie, Radomiu, a nawet Łodzi.
Krytyczny wobec tej zapowiedzi jest Ryanair, największa linia lotnicza na polskim rynku, która konsekwentnie omija lotnisko w Radomiu szerokim łukiem.
Nie, na chwilę obecną nie bierzemy Radomia pod uwagę. A matryca slotów? Ja wiem, że to fajnie brzmi, ale taką matrycę to my mamy w Ryanair już od dawna. Przecież doskonale wiemy, gdzie są ograniczenia i jakie, gdzie ich nie ma, jakie są ryzyka i możliwości ich mitygowania. Taką matrycę mamy nie dla Mazowsza, ale dla całej Europy. To dla nas nic nowego.
Więc nie jest tak, że teraz usiądziemy, popatrzymy na tabelkę i zrobimy: "wow, nie wiedzieliśmy, że taka jest sytuacja". Nie, my to wiemy. I dlatego nasze podejście do kwestii Radomia się nie zmieniło. Od początku mówiliśmy, że to będzie lotnisko, które bardzo trudno będzie PPL-owi skomercjalizować.
Również Polskie Linie Lotnicze LOT, choć ogłosiły rozszerzenie siatki połączeń bezpośrednich z lotnisk regionalnych, nie planują zwiększyć swojej obecności w Radomiu. - Dziś rzeczywiście z Radomia możemy zaoferować tylko to, co już jest w siatce połączeń. Rentowność połączeń jest dla nas priorytetem i na Radom patrzymy w nieco dalszej i szerszej perspektywie - stwierdziła Dorota Dmuchowska, członek zarządu LOT-u ds. operacyjnych, w wywiadzie dla money.pl.
"Zdejmujemy klątwę z Radomia"? Fatum ciągle wisi nad lotniskiem
W to, że biznesowy los portu Warszawa-Radom odwróci się, wątpi ekspert rynku lotniczego.
- Rozumiem, że w przypadku Radomia odbicie od dna to będzie każde 10 tys. pasażerów więcej? Trzeba robić wszystko, by o każde 10 tys. zawalczyć, bo to zmniejsza stratę lotniska. I tylko tyle, bo rentowne nie będzie, jak wynika z analizy, nawet w 2060 roku, choć wcześniej pokazywano zupełnie coś innego na przekór opiniom ekspertów czy szefów linii lotniczych - mówi money.pl Adrian Furgalski, prezes Zespołu Doradców Gospodarczych TOR.
Poseł PiS Marek Suski zasłynął obroną tej inwestycji, twierdząc w 2018 r., że z Radomia będzie bliżej na południe Europy i do krajów afrykańskich. Pierwszą łopatę pod budowę nowego lotniska w Radomiu wbijano z pompą na kilka miesięcy przed wyborami parlamentarnymi w 2019 r. - Nagłośniona inauguracja przebudowy lotniska w Radomiu z udziałem premiera w trakcie kampanii wyborczej jednoznacznie pokazuje, że to inwestycja o bardzo silnej motywacji politycznej i niewielkiej rynkowej - mówił wtedy Business Insiderowi Dominik Sipiński, analityk rynku lotniczego z ch-aviation i Polityki Insight.
Z jeszcze większą pompą otwierano nowe lotnisko cztery lata później, również na chwilę przed oficjalnym startem kampanii wyborczej. - Pamiętam doskonale wbicie pierwszej łopaty, bo było przez wielu obśmiewane. Mało kto wierzył, że inwestycja będzie dokończona. A jeśli już, to po bardzo wielu latach, w skromnym kształcie, nie tak jak dziś, możemy zaobserwować. To dla mnie dowód na to, że zdejmujemy klątwę z Radomia, którą na to miasto po czerwcu 1976 r. rzucili komuniści - mówił wtedy ówczesny premier Mateusz Morawiecki z PiS.
Radom to "lotnisko na wypasie" i "trwale nierentowne"
Klątwa wisi jednak cały czas. Lotnisko w Radomiu jest najlepszym przykładem tego, że nawet ładne i nowoczesne lotnisko nie obroni się samą infrastrukturą. W położonym po drugiej stronie Warszawy porcie w Modlinie infrastruktura jest kiepska i przestarzała, a mimo to odprawiał nawet ponad 3 mln pasażerów rocznie.
Lotnisko w Radomiu to piękny, książkowy wręcz przykład nowoczesnej infrastruktury lotniskowej. Ale zbudowanej w niewłaściwym miejscu.
- W Radomiu zbudowano lotnisko "na wypasie", więc trudno oczekiwać, że zostanie teraz kolejny raz zamknięte albo powstanie tam wielka Biedronka. Tyle było narzekania na port w Modlinie i jego straty, a tymczasem dwa lata działalności Radomia przebiły już skumulowaną stratę tego drugiego portu. Z przyczyn politycznych zafundowaliśmy sobie lotnisko trwale nierentowne - konkluduje Adrian Furgalski w rozmowie z money.pl.
Marcin Walków, dziennikarz i wydawca money.pl