Według Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej tegoroczny wrzesień był "ekstremalnie ciepły". Anomalia od normy wyniosła prawie cztery stopnie Celsjusza, a termometry średnio wskazywały 17,7 stopni. To o 0,2 stopnia więcej niż w czerwcu. W niektórych rejonach kraju słupki rtęci pod koniec września przekraczały nawet 28 stopni. To był gwóźdź do trumny rolników zajmujących się uprawą odmian kapusty warzywnej.
Jednym z nich jest Łukasz Biernacki z miejscowości Grabczewo. - Kalafior i brokuł zebrałem połowicznie, wszystko przekwitło. Z powodu upałów wszystko dojrzało na jeden raz, a normalnie brokuł cięliśmy w sezonie dwa-trzy razy. Rok temu sadziliśmy warzywa 19 lipca i zbieraliśmy pod koniec października. W tym roku wszystko zaczęło się we wrześniu - opowiada w rozmowie z money.pl rolnik.
Adam Ciesielski z gminy Wyszogród na Mazowszu z siedmiu hektarów kalafiorów zebrał jedynie dwa.
Reszta nadaje się do zniszczenia, nie mam gdzie tego sprzedać. We wrześniu było za ciepło i róże kalafiorowe rosły zbyt szybko. Sytuacja jest po prostu zła - ocenia Ciesielski.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Duże straty rolników
Ciesielski wylicza, że przy obecnej cenie kalafiora w skupie musiałby sprzedać 4-5 ton warzyw, żeby zwróciła się inwestycja w sadzonki. - A gdzie koszty pracowników, nawozów, paliwa? W sumie na jednym hektarze jestem ok. 20 tys. zł do tyłu. Mam też brokuł, tutaj udało się zebrać ok. 60 proc. W sumie mam nawet 200 tys. zł strat - ocenia rolnik.
Czekając na paliwo. Rolnicy na skraju wytrzymałości
W podobnej sytuacji jest Dariusz Krakowiak z gminy Naruszewo.
- Mam dwa hektary kalafiora i półtora zostało na polu. Przetwórnie nie kupowały tego, a temperatura była za wysoka. Mam też brokuły, tu zebrałem połowę. W sumie straty mogą wynosić ok. 60 tys. zł - zaznacza Krakowiak.
Problemem są nie tylko temperatury, ale też niskie ceny w skupach.
To, co widzę w sklepach, pochodzi z Holandii czy Hiszpanii. Cena też jest przerażająca: 5 zł za kilogram kalafiora, gdzie ja dostanę 1 zł za różyczkę - twierdzi Adam Ciesielski.
Wtóruje mu Dariusz Krakowiak: - W skupie otrzymujemy 1-1,10 zł za kilogram kalafiora, a żeby produkcja była opłacalna, to powinniśmy otrzymać co najmniej 2 zł. Te stawki są zbyt niskie, a potem widzimy w sklepie wywindowane ceny. Tak być nie powinno - twierdzi.
Premier zapowiada pomoc
Krajowa Rada Izb Rolniczych potwierdza na swojej stronie internetowej, że część producentów znalazła się w bardzo trudnej sytuacji. KRIR skupiła się na przedstawicielach branży z gmin Wyszogród oraz Czerwińsk.
"Rolnicy z ww. gmin prowadzą specjalistyczne gospodarstwa warzywnicze nakierowane na produkcję wysokiej jakości kalafiorów i brokułów z przeznaczeniem na przechowywanie w chłodniach. Niestety obecnie, w okresie zbioru warzyw chłodnie są zapełnione, nie są zainteresowane zakupem warzyw od rolników, tłumacząc to wzrostem kosztów energii, drogimi kredytami i wzrostem kosztów pracy. Wolą kupować od firm zagranicznych na bieżąco dostarczających towar na rynek hurtowy" - czytamy na stronie internetowej KRIR.
Dlatego rolnicy z tych gmin zwrócili się do Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi "o uruchomienie interwencyjnego skupu kalafiorów i brokułów w podobnej skali, jak to miało miejsce w przypadku malin, oraz wprowadzenie dopłat do produkcji kalafiorów i brokułów".
Głos w sprawie zabrał już premier Mateusz Morawiecki.
- Usłyszałem o bardzo ważnym problemie. Otóż ze względu na szczególnie ciepły wrzesień bardzo szybko zaczęły dojrzewać kalafiory, brokuły i pojawił się problem z ich odbiorem. One praktycznie już teraz w wielu miejscach przejrzały i straty, które ponieśli rolnicy, są duże. Rozmawiałem z ministrem rolnictwa i poleciłem mu przygotować cały schemat rekompensaty za te straty, które pojawiły się u rolników – wyjaśniał na początku października premier.
Na skup już jest za późno
Jak do zapowiedzi premiera odnoszą się sami zainteresowani?
Skup trzeba było organizować dwa tygodnie temu, gdy musieliśmy jak najszybciej zbierać. Jeśli będzie trzeba, to powalczymy, bo przed wyborami będą mówić, że dostaniemy wsparcie i to duże. Pytanie, czy będą to tylko obietnice - komentuje Adam Ciesielski.
- Słyszałem, że mogą dopłacać 1,5 tys. zł do hektara, a to są groszowe sprawy - twierdzi z kolei Łukasz Ciesielski. - Samej wody zużyłem mnóstwo, bo było tak sucho, że w głowie się nie mieści. Koszt samej sadzonki pod kalafiora i brokuł to 45 tys. zł, do tego nawozy, opryski, żeby robak nie wchodził. Sezon truskawkowy też się zbytnio nie udał. Mamy jeszcze bydło, a za kalafiora są śmieszne pieniądze. Już sadzić kalafiora nie będę, mam tego dość - zapowiada.
Dariusz Krakowiak zwraca uwagę, że część rolników uprawia kalafiory na polach, na których we wcześniejszej fazie sezonu mieli truskawki. Ponieważ nie jest to ich podstawowa uprawa, może to uniemożliwić otrzymanie dopłat z ministerstwa.
- Ciekawe, czy pieniądze otrzymają jedynie te osoby, które w Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa zadeklarowały, że kalafior jest główną uprawą. W większości przypadków kalafiory wchodzą w lipcu za starą truskawkę, więc jako uprawę główną podaje się truskawkę. Niestety ceny truskawek w tym sezonie też były porażające. Nie ma już szansy do rozwoju dla młodych w rolnictwie. Małe i średnie przedsiębiorstwa nie dadzą rady. Może powstaną agroholdingi jak na Ukrainie? - zastanawia się Krakowiak.
Od kilku lat produkcja kalafiorów w Polsce spada. Według Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej w 2018 r. produkcja tych warzyw wyniosła 220 tys. ton, w ubiegłym roku było to 132,2 tys. ton.
Zapytaliśmy Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi, jakiego rodzaju pomoc szykowana jest dla rolników, kto będzie mógł z niej skorzystać i kiedy planowane są wypłaty. Na odpowiedź czekamy.
Piotr Bera, dziennikarz money.pl.