- Obecnie 85 proc. obiektów i urządzeń potrzebnych dla przemysłu gazowego jest budowanych w kraju i w oparciu o ten potencjał podpisano niedawno kontrakt na eksport 40 irańskich turbin do Rosji - poinformował Reza Noushadi, dyrektor generalny irańskiej firmy ds. inżynierii i rozwoju gazu.
Nie jest to jedyny przejaw tego, że coraz bardziej zacieśniają się więzy między Iranem a Rosją. Teheran przysłużył się także armii Putina dostawami broni. Rosjanie od dłuższego czasu atakują m.in. budynki cywilne w Ukrainie irańskimi dronami.
Wszystko to po części osłabia siłę sankcji, które Zachód nałożył na Rosję po rozpoczęciu inwazji na Ukrainę (24 lutego). Restrykcje miały m.in. odciąć Kreml od technologii, bez których wymagająca modernizacji infrastruktura wydobywcza Federacji Rosyjskiej miała paść. A wraz z nią budżet Putina na prowadzenie wojny.
Warto przy okazji zaznaczyć, że jeszcze niedawno wydawało się, że to Iran pomoże Zachodowi przezwyciężyć kryzysy spowodowane rosyjską inwazją.
Zła informacja dla Ukrainy jest też taka, że Iran nie jest jedynym krajem, który ostatnio ocieplił swoje relacje z Rosją (choć żaden w takim stopniu jak Teheran). I bardzo ważny jest tu kontekst.
Iran miał mnóstwo czasu, by znaleźć sposób na sankcje
"Zachodnie sankcje wobec Iranu istnieją tak długo, jak sama Republika Islamska. Stany Zjednoczone po raz pierwszy nałożyły sankcje na Teheran w 1979 r., kiedy wybuchła rewolucja w Iranie" - przypominał w zeszłym tygodniu Deutsche Welle.
Sankcje na Iran. USA wzmacniają nacisk
Kraj jest obarczony wieloma sankcjami. To pokłosie programu nuklearnego, przez który już prezydent USA Bill Clinton zerwał relacje handlowe i inwestycyjne z Iranem. Sytuacja trochę poprawiła się za czasów Baracka Obamy, gdy w 2015 r. w Wiedniu Teheran w dużej mierze wycofał z programu za zniesienie lub zawieszenie sankcji.
Donald Trump, następny prezydent USA, w 2018 r. jednak jednostronnie wycofał się z tego porozumienia. Iran jest objęty m.in. embargiem na ropę i odcięty od systemu SWIFT (jak od niedawna Rosja).
USA "zdradzają" Iran. Teheran odpłaca się po latach
- Irańczycy odebrali wycofanie się z porozumienia nuklearnego jako skrajną zdradę i nieprzyjazny krok. Najwyższy przywódca Iranu ajatollah Ali Chamenei ogłosił, że po czymś takim Iran już raczej nie będzie chciał wchodzić w głębszą współpracę z Zachodem, a zamiast tego zwróci się ku Wschodowi. Pod tym pojęciem Irańczycy rozumieją przede wszystkim Chiny, Rosję i kraje regionu - mówi money.pl Marcin Krzyżanowski, analityk Warsaw Institute, a wcześniej m.in. Konsul RP i kierownik Wydziału Polityczno-Ekonomicznego Ambasady RP w Kabulu.
Joe Biden starał się polepszyć relacje. Po wybuchu wojny w Ukrainie negocjowano nawet powrót do porozumienia z Wiednia. Zachód znalazłby nowe źródło dostaw ropy, przez co paliwa byłyby tam tańsze. Ponadto miałby też narzędzie nacisku na Teheran, by nie sprzedawał broni Rosji.
- Rozmowy o przywróceniu porozumienia wiedeńskiego (JCPOA) były zaawansowane, ale ostatecznie nic z tego nie wyszło. Obie strony widocznie postawiły zaporowe warunki - mówi money.pl dr hab. Maciej Münnich, prof. KUL oraz ekspert Klubu Jagiellońskiego.
Rosja daje Iranowi szanse na zarobek
Eksperci wskazują, że Irańczycy, dzięki zwrotowi ku Wschodowi, zdołali utrzymać swoją gospodarkę na powierzchni. - Co nie znaczy, że sankcje nałożone na oba kraje nie są skuteczne. Irańska gospodarka naprawdę kiepsko przędzie. Rosnące niezadowolenie społeczne, które skutkuje obecnymi protestami, jest wywołane m.in. przez czynniki ekonomiczne - zaznacza były Konsul RP w Kabulu.
Gdy administracja Trumpa zerwała porozumienie, w niedługim czasie inflacja w Iranie z poziomu poniżej 10 proc. wzrosła do 52,1 proc. w maju 2019 r. W lutym 2020 r. spadła do 25 proc., ale wówczas przyszła pandemia, która pogrążyła wydostającą się z recesji gospodarkę. Obecnie irańska inflacja znów wynosi ok. 52 proc.
- Tak naprawdę współpraca z Rosją, ale zasadniczo z każdym możliwym krajem, jest dla Iranu szansą na dalsze ograniczenie skuteczności sankcji. Krótko mówiąc - na zarobek - ocenia Marcin Krzyżanowski. - Obie strony mówią o wzmocnieniu wymiany handlowej. Faktycznie dało się dokonać znaczącego skoku w tej kwestii, ale wciąż jest daleko do deklarowanego poziomu kilkunastu miliardów dolarów rocznie - dodaje.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W czym Iran i Rosją mogą sobie pomóc?
- Pole do współpracy jest na pewno w dziedzinie petrochemii i eksploatacji złóż. Iran z Rosją, w porównaniu z Zachodem, są trochę w tyle pod względem technologii. Dzięki owocnej współpracy są natomiast w stanie się uzupełniać i niwelować braki - ocenia Krzyżanowski.
Moskwa może natomiast zaoferować Iranowi wsparcie dla energetyki jądrowej. - Umowa JCPOA zakładała, że to Rosja będzie odpowiedzialna za odkupywanie nadmiarowego uranu z Iranu, a także dostawy paliwa jądrowego do irańskiej elektrowni w Buszerze. Tu też Rosjanie mają pole do popisu - mówi ekspert Warsaw Institute.
- Bardzo istotna dla obu stron będzie współpraca w dziedzinie budowy maszyn, w szczególności rolniczych, oraz budowy samochodów. Irańczycy od wielu lat radzą sobie z sankcjami i byli w stanie na wielu płaszczyznach opracować substytuty dla zachodnich technologii. Chociaż nie są one tak zaawansowane i wydajne, jak produkty wytwarzane na Zachodzie - dodaje Krzyżanowski.
Wojna w Ukrainie. Saudowie grają w swoją grę
Arabia Saudyjska to kolejny kraj z Bliskiego Wschodu, który ostatnio zasygnalizował ocieplenie relacji z Kremlem. Saudowie co prawda z jednej strony wsparli finansowo Ukrainę, z drugiej jednak kartel naftowy OPEC+, w którym są ogromną siłą, zdecydował się zmniejszyć wydobycie ropy o 2 mln baryłek dziennie.
Stało się tak, chociaż USA naciskały na zwiększenie wydobycia. Ameryka chciała w ten sposób złagodzić kryzys energetyczny oraz ułatwić odchodzenie od rosyjskiej ropy.
Saudowie zarzekali się, że podjęta decyzja ma podłoże czysto ekonomiczne. Stany Zjednoczone pochwaliły wprawdzie pomoc humanitarną Arabii dla Ukrainy (400 mln dol.), ale sekretarz stanu USA Antony Blinken zaznaczył w środę, że "nie rekompensuje to decyzji OPEC+ dot. produkcji". Nasi rozmówcy nie mają jednak złudzeń, że to w istocie prorosyjski zwrot.
Kolejny zwrot na Bliskim Wschodzie. Znów pada nazwisko Trumpa
- Za prezydentury Donalda Trumpa relacje saudyjsko-amerykańskie były fantastyczne. Jego pierwsza wizyta jako prezydenta USA była w Arabii Saudyjskiej. Potem przyszedł moment, gdy Saudowie rozpoczęli wojnę w Jemenie, która była i jest coraz gorzej postrzegana na Zachodzie. A trzeba powiedzieć, że prowadzona jest w sposób barbarzyński. To, co teraz obserwujemy w Ukrainie, od 2015 r. dzieje się w Jemenie. Bombardowania celów cywilnych to standard - mówi dr hab. Maciej Münnich.
Administracja Trumpa była wówczas ostro krytykowana m.in. przez demokratów z Joe Bidenem w składzie. Eksperci zwracają również uwagę na zabójstwo dziennikarza Jamala Khashoggiego. Z raportu CIA wynika, że operację zabójstwa lub schwytania publicysty zatwierdził następca tronu Arabii Saudyjskiej książę Muhammad ibn Salman.
Joe Biden apelował o izolację Saudów na arenie międzynarodowej. - Mówił wprost, że MBS (jak zwany jest książę - red.) to morderca. Kiedy doszedł do władzy, okazało się, że Arabia Saudyjska ma za partnera człowieka, który chce z niej zrobić pariasa - akcentuje ekspert Klubu Jagiellońskiego.
Business is business
Eksperci, o ile zgadzają się z opinią, że Iran to "cichy sojusznik" Rosji, o tyle w przypadku Rijadu uważają, że to zbyt daleko idące określenie. - Zależności między rodziną Saudów a USA są zbyt duże. Zbyt długo i zbyt wiele obie strony zrobiły wspólnie, żeby można było w tak krótkim czasie odwrócić sojusz o 180 stopni. Ale Saudowie mogą "puszczać oczko" do Putina. Business is business - ocenia Marcin Krzyżanowski.
Analitycy zastrzegają, że Iran i Arabia Saudyjska mają inne motywacje do podejmowania decyzji korzystnych dla Kremla. Izolowany Teheran nie ma nic do stracenia. Już teraz musi radzić sobie z sankcjami, a nikt nie spodziewa się, by USA wypowiedziały Iranowi wojnę.
Saudowie natomiast prowadzą bardzo misterną grę dyplomatyczną. Z jednej strony obawiają się wzrostu siły Iranu - swojego głównego rywala w regionie. Z drugiej chcą uniezależnić się od USA. W związku z tym współpracują również z Rosją i starają się wypracować porozumienie z Kremlem - mówi Krzyżanowski.
Turecki romans z Putinem w roli głównej
Pytając o inne kraje, które w mniej lub bardziej otwarty sposób współpracują gospodarczo z Rosją, eksperci wskazują też na Turcję. - To kraj, któremu bardzo wzrasta wymiana handlowa z Rosją, i to w warunkach sankcji nałożonych po 24 lutego. We wrześniu eksport turecki do Rosji był niemal dwukrotnie wyższy. To wskazuje, że Turcja stała się dostarczycielem dóbr, które przestały być eksportowane do Rosji po inwazji - twierdzi Jan Strzelecki, ekspert Polskiego Instytutu Ekonomicznego.
Analityk dodaje, że drastyczny wzrost wymiany handlowej dotyczy elektroniki. - Rośnie też import przez Turcję dóbr z Zachodu. Widać, że Ankara stała się bramą dla omijania sankcji przez Rosję - uważa Jan Strzelecki.
Niedawno prezydenci Władimir Putin oraz Recep Tayyip Erdoğan mówili, że Turcja może stać się nowym hubem gazowym dla Europy. - To na ten moment wydaje się obietnicą bez pokrycia. Próba tworzenia atmosfery, że jest jakiś tort do podziału, z którego Turcy mogą dostać pokaźny kawałek - komentuje dla money.pl ekspert PIE. Dodajmy, że Turcja wraz z Iranem zadeklarowała chęć współpracy przy rozwoju rosyjskiego przemysłu motoryzacyjnego.
Dodajmy, że Turcja oskarżyła USA o "zastraszanie" Arabii Saudyjskiej w związku z cięciami ropy przez OPEC+.
Eksperci zaznaczają, że Ankara stara się rozwiązać własne problemy. Inflacja w Turcji niedawno osiągnęła poziom 83 proc. - Turcy za chwilę będą mieli wybory, ponieważ Erdoğan w sondażach nie wygląda najlepiej, co oczywiście wynika m.in. z inflacji i kryzysu gospodarczego - mówi ekspert Klubu Jagiellońskiego.
Dlaczego Bliski Wschód sprzyja Rosji?
Eksperci wskazują, że Bliski Wschód staje się regionem, który najbardziej zacieśnia swoje relacje z Kremlem. Warto przy tym zaznaczyć, że na Półwyspie Arabskim wciąż nadają rosyjskie media w języku arabskim. Ważnym kanałem propagandowym są też social media.
"Reżimy autorytarne, w tym Rosja, używają mediów społecznościowych do przedstawiania niesprowokowanej wojny Rosji z Ukrainą jako walki Dawida z Goliatem. Co niewiarygodne, Rosja jest tu Dawidem, a mocarstwa zachodnie Goliatem" - czytamy w analizie Washington Institute for Near East Policy, którą przygotowała badaczka cyfrowego aktywizmu w świecie arabskim Nadia Oweidat.
Nasi rozmówcy zwracają uwagę na fakt, że propaganda rosyjska trafia na Bliskim Wschodzie i Afryce na podatny grunt, ze względu m.in. na interwencje militarne USA, które ostatecznie - i delikatnie mówiąc - nie pomogły ustabilizować sytuacji w regionie. Wręcz przeciwnie. Do tego dochodzi historia kolonializmu.
- USA w wielu krajach postrzegane są jako potęga neokolonialna i przyczyna zła wszelkiego. W związku z tym każdy, kto sprzeciwia się Stanom Zjednoczonym, niemalże z automatu staje się naturalnym sojusznikiem Rosji. Na zasadzie "wróg mojego wroga jest moim przyjacielem". Na tym Rosja, kraj również imperialny i zamordystyczny, jest prezentowana jako państwo gwarantujące wolność, swobodę i walczące z uciskiem postkolonialnym. Rosjanie mogą grać wyzwolicieli i altruistów, gdy w praktyce realizują swoją neoimperialną agendę - mówi Marcin Krzyżanowski.
Bliski Wschód nie zastąpi Rosji Zachodu
Nasi rozmówcy zaznaczają przy tym, że ze względu na wcześniejsze działania Zachodu trudno się podejściu mieszkańców Bliskiego Wschodu i Afryki dziwić. Wśród innych krajów, które w ostatnim czasie wykonały mniejszy lub większy prorosyjski zwrot, wymieniają m.in.: Wenezuelę, Nikaraguę, Kubę, Mali, Republikę Środkowoafrykańską i Burkina Faso.
Niemniej, eksperci uspokajają. - W wymiarze gospodarczym Bliski Wschód nie zastąpi Rosji współpracy z Zachodem. Z wielu powodów. Jest wymiar technologiczny, dostępu do rynków finansowych, inwestycji zagranicznych - to wszystko sprawia, że Bliski Wschód ma dalece mniejsze znaczenie niż USA czy Unia Europejska - mówi Jan Strzelecki.
Jacek Losik, dziennikarz money.pl