Rosyjski operator Nord Stream 2 złożył pozew przeciwko norweskiej firmie paliwowej Equinor, zarzucając jej odmowę pomocy po zniszczeniu gazociągu w 2022 r.
Rosjanie zwrócili się do Equinor o pomoc w zbadaniu przyczyn zniszczeń, twierdząc, że norweska spółka miała obowiązek wsparcia z racji swoich zobowiązań branżowych. Equinor odmówił, powołując się na sankcje nałożone na Rosję po jej inwazji na Ukrainę.
"Nie mogliśmy udzielić Nord Stream 2 żadnego wsparcia, bo byłoby to naruszeniem sankcji wprowadzonych przez Unię Europejską wobec Federacji Rosyjskiej" - wyjaśnił rzecznik prasowy Equinor, Ola Morten Aanestad.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak potwierdziła norweska firma, proces sądowy ma się rozpocząć na początku czerwca.
Skutki zniszczenia gazociągu
Gazociąg Nord Stream 2, należący do Gazpromu, miał dostarczać do Europy 55 mld metrów sześciennych gazu rocznie. Po podwodnej eksplozji, która przerwała również Nord Stream 1, Europa stanęła w obliczu kryzysu energetycznego.
Kryzys nie wynikał jednak wyłącznie ze zniszczenia infrastruktury, ale także sankcji nałożonych na Rosję po jej napaści na Ukrainę, bo Unia Europejska zdecydowała się porzucić rosyjskie surowce energetyczne, aby nie napędzać machiny wojennej agresora. Władimir Putin zagrał va bank, stosując szantaż energetyczny, ale UE się nie ugięła.
W efekcie restrykcji Rosja straciła ważny dla siebie rynek zbytu, jakim była Europa, a w dużej mierze zastąpiła ją Norwegia. Dostawy norweskiego gazu, według danych Equinor, zaspokoiły około 30 proc. europejskiego zapotrzebowania w 2024 r.
Proces sądowy między operatorem Nord Stream a Equinorem odbędzie się w Stavanger. Strony nie ujawniają wysokości roszczenia zawartego w pozwie.