Sprawa, która zaniepokoiła Prokuratora Generalnego Zbigniewa Ziobrę, ma swój początek w 2002 roku. Wtedy to, z powodu długów, upadła kołobrzeska spółdzielnia mieszkaniowa, a w związku z prawomocnym nakazem zapłaty wpisano do księgi wieczystej hipotekę przymusowa na rzecz jednego z banków. Hipoteka objęła nieruchomość należącą do spółdzielni mieszkaniowej.
W 2008 r. bank, wierzyciel upadłej spółdzielni, zbył zabezpieczoną nieruchomość na rzecz podmiotu z Liechtensteinu, w związku z czym w maju 2009 r. Sąd Rejonowy w Kołobrzegu na wniosek nabywcy wpisał spółkę do księgi wieczystej jako wierzyciela.
W 2012 r. syndyk sprzedał upadłą spółdzielnię wraz z jej udziałem w nieruchomości. Złożył przy tym oświadczenie wskazujące na nabycie upadłego przedsiębiorstwa w stanie wolnym od obciążeń i braku odpowiedzialności za zobowiązania upadłego oraz wygaśniecie obciążeń na składnikach przedsiębiorstwa.
Dlatego też doszło do wykreślenia z księgi wieczystej macierzystej i ksiąg wieczystych lokalowych kwestionowanej hipoteki.
Niepokojąca korespondencja z Lichtensteinu
Na tym sprawa mogłaby się skończyć, ale po kilku latach do sądu w Kołobrzegu zaczęły wpływać wnioski spółki z Liechtensteinu o dokonanie wpisu hipoteki przymusowej kaucyjnej na odłączonych nieruchomościach.
"Wnioskodawca argumentował, że hipoteka zgodnie z prawem obciążyła także lokale wyodrębnione, dla których zostały założone nowe księgi wieczyste" - przekazano w komunikacie Prokuratora Generalnego.
W związku z tymi wnioskami referendarz sądowy dokonał wpisu hipoteki na ponad 27 mln zł na kolejnych lokalach.
Wprawdzie właściciele lokali domagali się wykreślenia hipoteki, ale w kolejnych sprawach sądy orzekały na ich niekorzyść, uzasadniając to m.in. utrwalonym orzecznictwem SN.
"Zgodnie z tym orzecznictwem, następstwem podziału nieruchomości obciążonej hipoteką wskutek ustanowienia odrębnej własności choćby jednego lokalu, jest co do zasady, powstanie hipoteki łącznej. W razie przekształcenia spółdzielczego własnościowego prawa do lokalu w prawo odrębnej własności lokalu (...) hipoteka obciążająca ograniczone prawo rzeczowe staje się hipoteką na nieruchomości" - zaznaczyła PK.
Prokurator Generalny zarzucił sędziom złe zrozumienie przepisów
Spółka z Lichtensteinu nie uznała tej linii orzeczniczej. Jako że postanowienia sądów się uprawomocniły, spółka wystąpiła do sądów przeciwko aktualnym właścicielom lokali z pozwami o zapłatę z tytułu ustanowionej hipoteki i postępowania te pozostają w toku.
Na tym etapie do sprawy wkroczył Prokurator Generalny. W swoich skargach zarzucił sądom, że dokonały błędnej wykładni przepisów o spółdzielniach mieszkaniowych, co skutkowało naruszeniem praw i pokrzywdzeniem właścicieli lokali "de facto pozbawiając te osoby ich prawa majątkowego".
Dodał, że także aktualne orzecznictwo SN z ostatnich dwóch lat - ukształtowane m.in. w związku ze sprawami wynikłymi po sprzedaży kołobrzeskiej spółdzielni - potwierdza argumentację zawartą w skargach.
Dotychczas do Sądu Najwyższego trafiło 17 skarg, w których Prokurator Generalny podniósł, że członkowie spółdzielni nie ponoszą odpowiedzialności za jej długi, a właściciele lokali nie przyczynili się do ich powstania.