Autorzy raportu KRD wskazują, że najnowszy wskaźnik PMI dla przemysłu Polski, który obrazuje aktywność w gospodarce, spadł w marcu do poziomu 42,4 pkt. z lutowego wyniku 48,2 pkt. To najniższa wartość od kwietnia 2009 roku. Wynik PMI na poziomie 50 pkt. oznacza wynik neutralny. Powyżej tej granicy są wzrosty, poniżej - spadki.
Spadek odnotowano też w produkcji oraz w przypadku nowych zamówień. Jego tempo było najszybsze od grudnia 2008 roku. Równie złe wiadomości przyniósł poziom zatrudnienia, który obniżył się najszybciej od lipca 2009 roku.
- Przemysł jeszcze przed pandemią miał problemy. Znaczny wzrost cen energii, niedobory kadry i podniesienie pensji minimalnej wraz z presją płacową nie ułatwiały działalności. Nie bez znaczenia było także to, że w ostatnim czasie mocno spowolniła niemiecka gospodarka, będąca bardzo ważnym partnerem handlowym polskiego przemysłu. Teraz problemy rodzimej branży potęguje wpływ koronawirusa, z powodu którego zostały czasowo zamknięte np. fabryki samochodów - mówi Adam Łącki, prezes Zarządu Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej.
Problemy te widoczne są w bazie danych KRD, gdzie rośnie wysokość długów, ale też liczba dłużników. "Obecnie niezapłacone zobowiązania wobec kontrahentów ma 20 839 przedsiębiorstw, a pół roku temu miały je o 602 przedsiębiorstwa mniej. Zwiększyło się również średnie zadłużenie. Teraz wynosi ono 43 000 złotych wobec 39 304 złotych w październiku ub.r." - czytamy w komunikacie prasowym KRD.
Największe długi mają firmy z podbranży metalowej. Łącznie 151 mln złotych. Na drugim miejscu są zakłady produkujące artykuły spożywcze - 124 mln złotych. Podium zamykają przedsiębiorstwa wytwarzające wyroby z drewna - 89,6 mln złotych.
- 247,7 milionów złotych długów branży przemysłowej zostało już przejętych przez fundusze sekurytyzacyjne i firmy windykacyjne, co świadczy o dużych problemach ze spłatą zobowiązań. 238,7 milionów złotych wynoszą zaległości wobec banków, ubezpieczycieli, firm leasingowych i pośredników finansowych, a 42,5 milionów złotych wobec firm udzielających faktoringu – informuje Łącki.
Z największymi problemami borykają się firmy z Mazowsza, które mają 152,1 mln złotych niespłaconych zobowiązań. Na Śląsku z kolei łączne długi firm wynoszą - 121,1 mln złotych, a w Wielkopolsce - niemal 93,8 mln złotych.
"W dłuższej perspektywie sytuacja wygląda jeszcze gorzej. W ciągu ostatnich czterech lat zadłużenie branży przemysłowej bardzo wzrosło. W 2016 r. zalegała ona ze spłatą 372 mln złotych. Teraz to już 896,5 mln złotych. Niemal o 1/3 powiększyło się także grono dłużników. Cztery lata temu nieuregulowane zobowiązania wobec kontrahentów miało 14 442 przedsiębiorstw przemysłowych, dziś 20 839" - czytamy w komunikacie.
Rekordzistą jest firma z Warszawy, która zalega ze spłatą 12,2 mln złotych. "Ma ona 36 zobowiązań - najwięcej, bo 11,7 mln zł wobec funduszu sekurytyzacyjnego, a pozostała suma rozkłada się m.in. na dostawców prądu i ciepła, firmę dostarczającą maszyny i sprzęt oraz usługi ochroniarskie" - czytamy.
O 0,1 mln złotych mniej długów ma przedsiębiorstwo z powiatu kartuskiego na Pomorzu. 11,8 mln złotych to należność wobec firmy leasingowej. Łącznie nie pokryło ono aż 50 zobowiązań.
Przemysł, choć zadłużony, sam ma problem z niepunktualnymi kontrahentami, którzy są mu winni 423 mln złotych. Jednak najwięcej, bo 77 mln złotych, to zaległości innych firm przemysłowych. Przedsiębiorstwa budowlane zalegają z prawie 69 mln złotych, a firmy handlowe - z 60,7 mln złotych.
W Polsce produkcję w ostatnim czasie zawiesiły m.in. fabryki FCA, Toyota i Volkswagen. To uderzyło w ich mniejszych poddostawców.
Cierpi też podbranża spożywcza, której rentowność sprzedaży i popyt za granicą spadają, a rosną koszty wytwarzania. Trzeba tutaj podkreślić że podbranża ta rośnie rocznie o kilka procent.
Łącki prognozuje, że "poważny wzrost zadłużenia" jest dopiero przed przemysłem, który zmaga się z wieloma problemami.
- Z powodu pandemii koronawirusa odczuwa trudności z dostawami surowców i komponentów z Chin, gdzie do niedawna trwały przestoje w fabrykach. W efekcie zakłady przemysłowe dłużej czekają na dostarczenie ich do Polski. Pracy nie ułatwiają im też obecne ograniczenia związane z transportem na terenie Europy, jak wielokilometrowe korki na granicach, a bez niego branża przemysłowa nie może sprawnie funkcjonować. Nie ma wątpliwości, że polski przemysł po ustąpieniu epidemii będzie musiał się mocno napracować, aby wrócić do względnej formy - wskazuje Adam Łącki.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Obejrzyj i dowiedz się, jak chronić się przed koronawirusem