Ostatnie problemy zakładów produkujących nawozy Azotów i Anwilu, a także Cerradu, jednego z największych producentów płytek ceramicznych w Europie, to tylko przedsmak kryzysu, jaki mamy przed sobą. Wysokie ceny energii, gazu, a także surowców odbijają się na tzw. branżach energochłonnych.
Sytuacja staje się poważna, ponieważ kolejne zakłady, a nawet całe branże zgłaszają problem w związku z cenami surowców energetycznych, przede wszystkim węgla i gazu. Kryzys już nie tyle wisi w powietrzu, ile daje o sobie znać bezpośrednio, kiedy kolejne zakłady ograniczają lub w ogóle wstrzymują produkcję. Tak dzieje się choćby na rynku stali.
- W ostatnich tygodniach mieliśmy do czynienia z falą ogłoszeń europejskich hut o wstrzymywaniu lub ograniczaniu produkcji ze względu na wysokie koszty energii i gazu. Wśród nich znalazły się duże zakłady w Bremie, Dunkierce, Koszycach, Ostrawie i Taranto. W tym tygodniu dołączyła do tego grona huta Ferriere Nord, należący do włoskiej grupy Pittini - wylicza w rozmowie z money.pl Iwona Dybał, prezes Polskiej Unii Dystrybutorów Stali.
Już wybuch wojny na Ukrainie wywindował ceny stali budowlanej do niebotycznych poziomów. Na początku marca 2022 rekordowa cena tony sięgała 9,5 tys zł. Za pręty żebrowane stosowane między innymi w szalunkach ceny zaczynały się od 7,7 tys. zł i dochodziły nawet do 10 tys. zł za tonę.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Produkcja spada
Rynek uspokoił się w momencie, kiedy udało się znaleźć i uruchomić nowych dostawców, ale cisza na morzu okazała się krótka, bowiem kryzys energetyczny na nowo rozpędza ceny, co przełoży się na koszty produkcji wyrobów metalowych, konstrukcji, dźwigów i całego sektora budowlanego.
Dla hut tak znaczący wzrost kosztów i mniejsza dostępność surowców oznacza konieczność drastycznych oszczędności z jednej strony, z drugiej wzrostu cen - przyznaje prezes Iwona Dybał.
Jak pisaliśmy w money.pl, wysokie ceny gazu już doprowadziły do upadłości jedną z ostatnich rodzimych hut działających na polskim rynku. W tym wypadku była to Huta Szkła Gloss w wielkopolskim Poniecu. Zakład próbował ratować się przed upadkiem, wstrzymując produkcję, ale to nie pomogło.
Ten sam problem dotyczy hut stalowych. One również wciąż opierają się na gazie (jak choćby krakowska huta ArcelorMittal Poland wykorzystująca LNG dostarczany do Świnoujścia) lub węglu. Wraz ze wzrostem cen energii o 500-600 proc., urósł koszt produkcji stali oraz przerobu złomu, zmniejszy się jego produkcja, co dodatkowo musi przełożyć się na podwyżkę cen.
Według ostatnich danych World Steel Association z lipca, produkcja stali na świecie zmalała o 6,5 proc., do 149,3 mln ton. Tylko w samej Unii Europejskiej wyprodukowano 3,5 mln ton, co oznacza spadek o 6,7 proc.
- Od maja produkcja stali na świecie i w Unii Europejskiej spada ze względu na poziom popytu, na co obecnie nakładają się problemy z wysokimi cenami energii - wyjaśnia prezes Polskiej Unii Dystrybutorów Stali.
Jesienią problem się pogłębi
- Jesień jest tradycyjnie okresem uzupełniania magazynów, można mieć więc obawy, że większa aktywność zakupowa dystrybutorów i przetwórców trafi na mniejszą podaż ze strony hut - przestrzega prezes Dybał.
A prawdziwy kryzys energetyczny dopiero przed nami. Już wiadomo, że czeka nas trudna zima. Kłopoty z energią przewiduje niemal cała Europa. Szef Międzynarodowej Agencji Energii, Fatih Birol wprost wezwał do jej oszczędzania.
W odpowiedzi Europa osiągnęła porozumienie w sprawie redukcji zapotrzebowania na gaz. Zakłada ono dobrowolne ograniczenie zużycia o 15 proc. jeszcze przed zimą oraz w okresie zimowym. Czy to jednak wystarczy, aby zapewnić funkcjonowanie gospodarki, a zwłaszcza tych najbardziej energochłonnych przedsiębiorstw?
Niepokój jednak się pogłębia wraz z kolejnymi decyzjami zapadającymi na Kremlu, który bezwzględnie toczy swoją wojnę gazową z Europą. Gazprom przykręca kurek kolejnym krajom. Według ostatnich doniesień Francja właśnie została odcięta od rosyjskiego gazu. W szachu wciąż trzymane są Niemcy, co odbija się również na hutnictwie.
- Kwestią dodatkową jest ewentualna reglamentacja np. gazu w Niemczech. Dostawy tego surowca do naszych zachodnich sąsiadów są mocno ograniczone a tamtejsze huty przygotowują się na możliwość ograniczania produkcji również z tego powodu - zaznacza Iwona Dybał.
Przypomnijmy, że w środę (31 sierpnia) Nord Stream 1 znów został wyłączony. Gazprom przeprowadza kolejny remont. Ma potrwać trzy dni, ale istnieje poważna obawa, czy przesył powróci, a jeśli tak, to czy w pełnym wymiarze. W związku z niepewnością wokół gazociągu ceny gazu już poszły w górę o 20 proc.
To nie pierwsza tego typu zagrywka Rosji. Już w połowie lipca Gazprom straszył europejskich odbiorców, że po 10-dniowej konserwacji rurociągu kurek może zostać zakręcony na dłużej, nakręcając kryzys na Starym Kontynencie.
Przemysław Ciszak, dziennikarz money.pl