Polska należy dziś do krajów z najuboższymi zasobami wody. To m.in. skutek niemal bezśnieżnych zim, mniejszych opadów deszczu i braku odpowiedniego systemu retencji. Rezultat jest taki, że obecnie susza obejmuje niemal cały kraj. Potwierdza to to pierwszy tym roku raport Instytutu Uprawy Nawożenia i Gleboznawstwa (IUNG).
W pierwszym okresie raportowania tj. od 21 marca do 20 maja 2024 roku średnia wartość Klimatycznego Bilansu Wodnego (KBW) dla kraju, na podstawie którego dokonywana jest ocena stanu zagrożenia suszą, była ujemna, wynosiła -92 mm - czytamy w raporcie IUNG.
Największe niedobory wody - jak podano - wystąpiły na terenach Niziny Śląskiej oraz Wyżyny Lubelskiej i Małopolskiej, a także we wschodniej części Niziny Wielkopolskiej. Najmniejsze niedobory wody były w woj. południowych oraz północnych.
W sumie susza wystąpiła w 14 województwach, z wyjątkiem woj. małopolskiego i podkarpackiego. Niedobór wody dotyczył czterech upraw: zbóż jarych, zbóż ozimych, truskawek i krzewów owocowych.
Cztery uprawy zagrożone. To oznacza wielkie straty
Największy zasięg suszy rolniczej występował wśród upraw zbóż jarych 1025 gminach. To ponad 41 proc. gmin Polski. Suszę notowano na obszarze ok. 8 proc. gruntów ornych kraju.
Jeśli chodzi o truskawki, susza dotknęła uprawy w 684 gminach (27 proc. gmin Polski), głównie na terenie województw: lubelskiego, dolnośląskiego, wielkopolskiego i łódzkiego.
"W wyniku występujących warunków wilgotnościowych w pierwszym okresie raportowania stwierdzamy wystąpienie suszy rolniczej na terytorium Polski, powodujące straty w plonach monitorowanych upraw przynajmniej o 20 proc. w stosunku do plonów uzyskanych w przeciętnych wieloletnich warunkach pogodowych" - poinformował IUNG.
Zdaniem ekspertów, z którymi rozmawiał money.pl, jeżeli nic z tym nie zrobimy, grożą nam zarówno długotrwałe susze, jak i ekstremalne powodzie, a wraz z nimi także m.in. podwyżki cen żywności i konieczność reglamentowania wody.
Niektóre gminy w Polsce już zaczynają walczyć z suszą za pomocą zakazów. A będzie ich więcej.
W określonych godzinach wprowadzają zakaz podlewania ogrodów przydomowych, działkowych i trawników. Za niestosowanie się do zakazu grożą kary finansowe. Inne są z kolei mniej restrykcyjne, zamiast karać, apelują, aby nie tego nie robić - mówił money.pl Grzegorz Walijewski, zastępca dyrektora Centrum Hydrologicznej Osłony Kraju IMGW-PIB.
Jak pisaliśmy niedawno w money.pl, ubiegłym roku zakaz podlewania ogródków wprowadzono m.in. w Brześciu Kujawskim, w województwie kujawsko-pomorskim, a także w gminie Supraśl w powiecie białostockim. Natomiast w mazowieckiej gminie Obryte zdecydowano się na wyłączenie wodociągów w określonych godzinach.
"Od ponad 50 lat nic się nie zmieniło"
Zdaniem Zbigniewa Karaczuna, profesora w Katedrze Ochrony Środowiska i Dendrologii SGGW w Warszawie, najgroźniejsza jest właśnie susza rolnicza. To okres, w którym wilgotność gleby jest niedostateczna dla wzrostu roślin. W ostatnim czasie taki stan jest niemal permanentny.
W tym roku są już regiony w Polsce, gdzie deszczu nie było ponad cztery tygodnie, co w tej fazie roślin uprawnych jest bardzo groźne. Dotyka to w największym stopniu rolników, którzy gospodarują na słabych glebach, a takich jest w Polsce blisko 70 proc. W momencie, gdy pojawia się susza, ich dochody spadają o blisko 20 proc. - mówi money.pl Zbigniew Karaczun.
Dodaje, że jego zdaniem w kwestiach klimatycznych nic nie zmieniło się od lat 50. ubiegłego wieku. - Przez wiele lat system melioracyjny w Polsce był nastawiony na to, aby zapewnić jak najszybszy odpływ wody. W tej chwili powinniśmy starać się ją gromadzić. Zamiast regulować rzeki i budować duże zbiorniki retencyjne, powinniśmy gromadzić deszczówkę i chronić naturalne zasoby wodne, poprzez odtwarzanie terenów podmokłych – alarmuje ekspert.
Skutki? Rolników czeka ogromna zmiana. Będą musieli m.in. zrezygnować z wielu tradycyjnych upraw. Na liście warzyw, z których będą musieli prawdopodobnie zrezygnować z powodu suszy, znajdują się m.in. ziemniaki. Na tym jednak nie koniec.
Przeciętny Kowalski też musi szykować się rewolucję. Wiele gmin w Polsce bowiem zaczyna walczyć z suszą za pomocą zakazów. W określonych godzinach wprowadzają zakaz podlewania ogrodów przydomowych, działkowych i trawników. Za niestosowanie się do zakazu grożą kary finansowe.
W ubiegłym roku zakaz podlewania ogródków wprowadzono m.in. w Brześciu Kujawskim, w województwie kujawsko-pomorskim, a także w gminie Supraśl w powiecie białostockim. Z kolei w mazowieckiej gminie Obryte zdecydowano się na wyłączenie wodociągów w określonych godzinach.