Ministerstwo Infrastruktury pracuje nad projektem nowelizacji ustawy o zbiorowym zaopatrzeniu w wodę i odprowadzaniu ścieków. Zmiany przewidują m.in. rewolucję w sposobie naliczania opłat za wodę i ścieki.
Rachunki za wodę w dół?
Pierwszy tysiąc litrów (tj. jeden metr sześcienny) byłoby za darmo albo za umowną "złotówkę". Resort w ten sposób chce promować oszczędzanie wody, ale także dążyć do zapewnienia bezpłatnego dostępu do wody pitnej dla rodzin w określonym zakresie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Według wstępnych założeń, tysiąc litrów pozwoli na zaspokojenie podstawowych potrzeb każdego obywatela w zakresie dostępu do wody pitnej. Liczymy, że ta propozycja zostanie dobrze przyjęta przez mieszkańców Polski, w naszych samorządach i jednocześnie przyczyni się do większej oszczędności wody. Trzeba pamiętać, że na tle Europy mamy bardzo ubogie zasoby wodne i wspólnie musimy nimi mądrze gospodarować - tłumaczy w rozmowie z money.pl wiceminister infrastruktury Przemysław Koperski.
Dlaczego akurat tysiąc litrów? - Chcemy zabezpieczyć każdemu w naszym kraju realny, bezpłatny lub bardzo tani dostęp do zaspokojenia jednej z najważniejszych potrzeb życiowych - wody pitnej. Cały system musi się jednak spinać. Pamiętajmy, że spółki wodociągowe inwestują w infrastrukturę. Dlatego stawka powinna być progresywna, a samorząd będzie mógł ustanowić taryfy w sposób elastyczny, nie będzie już, co do zasady, zależny od decyzji Wód Polskich - dodaje wiceminister.
PKW znów to zrobiła. Ważą się losy milionów dla PiS
"Nie ma nic za darmo"
- Na pewno jest to jakaś zachęta do oszczędzania wody, ale to rozwiązanie raczej nie spowoduje, że nie będziemy za nią płacić, bo musiałaby to być ekstremalna oszczędność. Szacujemy, że mieszkaniec Wrocławia zużywa średnio miesięcznie trzy metry sześcienne wody (3 tys. litrów - przyp. red.) - przekonuje Martyna Bańcerek, rzeczniczka Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacj we Wrocławiu.
Komentując pomysł resortu infrastruktury, zwraca jednak uwagę na podstawową kwestię.
- Musimy pamiętać, że nie ma nic za darmo. Jeżeli pierwszy metr sześcienny będzie darmowy, to kolejne będą musiały być odpowiednio droższe, bo przecież cały proces uzdatniania wody kosztuje - zauważa Bańcerek.
Paweł Sikorski, prezes Izby Gospodarczej "Wodociągi Polskie", podkreśla, że zapowiadane rozwiązania muszą uwzględnić pełen zwrot kosztów dla przedsiębiorstw wodno-kanalizacyjnych. - Na chwilę obecną nie są znane szczegóły co do sposobu wdrożenia przedstawionej propozycji, w tym tego, kto ma ponieść te koszty i jaką dokładnie grupę odbiorców obejmą bonifikaty - mówi rozmówca money.pl.
Izba na podstawie analizy danych zauważa, że obecnie odbiorcy zużywają średnio zdecydowanie mniej wody niż poprzednich latach, a zatem proces oszczędnego korzystania trwa od lat. Sytuacje długotrwałych problemów z płatnościami dotyczą bardzo niewielkiego procentu odbiorców, a dla tych osób przewidziane jest wsparcie powołanych do tego celu instytucji, między innymi takich jak ośrodki pomocy społecznej. Dodatkowo już w istniejącym systemie prawnym w celu wsparcia mieszkańców gminy mają możliwość dopłaty do dostaw wody - dodaje Sikorski.
Gminy będą ustalać ceny, ale dowolności nie będzie
Ministerstwo Infrastruktury chce także przywrócić samorządom kompetencje do zatwierdzania taryf za wodę i ścieki.
Od kilku lat trwa konflikt między samorządami, branżą wodociągowo-kanalizacyjną a Wodami Polskimi, dotyczący opłat za wodę i ścieki. Spółki wodociągowe w związku ze wzrostem cen usług przekonywały, że zmiany taryf za dostarczanie wody i odprowadzanie ścieków są konieczne. Państwowe Gospodarstwo Wodne Wody Polskie niechętnie jednak udzielało do tej pory zgody na podniesienie stawek, czy na skrócenie okresu obowiązywania taryf.
Jak wynika z projektu ustawy, przedsiębiorstwo wodociągowo-kanalizacyjne przekaże projekt nowej taryfy wraz z uzasadnieniem wójtowi, burmistrzowi czy prezydentowi miasta. Ten po formalnym sprawdzeniu projektu, opracuje rekomendacje dla rady gminy. Ostatecznie to rada podejmie uchwałę o zatwierdzeniu lub odrzuceniu taryfy, jeśli stwierdzi niezgodności z przepisami.
Rząd po cichu podnosi podatki. Cztery dowody
Ustalone taryfy miałyby obowiązywać przez okres nie dłuższy niż 3 lata. Dowolności jednak nie będzie. Wodne Polskie będą mogły interweniować wtedy, gdy podwyżka wyniesie co najmniej 15 proc.
Czy Wody Polskie zostaną zlikwidowane? - Na pewno kończymy z centralizacją. Kompetencje z zakresu stawek za wodę wrócą do gmin. Zmienione jest kierownictwo Wód Polskich. Robimy wstępną analizę po 6 miesiącach, a na koniec roku będziemy robić generalne podsumowanie i wtedy mogą zapaść decyzje - mówi wiceminister Koperski.
Ministerstwo Infrastruktury chciałoby, aby jesienią projekt ustawy trafił do Sejmu.
Malwina Gadawa, dziennikarka money.pl