Kilka dni temu opisaliśmy historię przedsiębiorcy, któremu komornik przysłał dość zaskakujące pismo. Przedsiębiorca Jakub Mrugalski we wpisie w mediach społecznościowych wyjaśniał, że wszystko zaczęło się od zakupu kursu online za 57 zł. A skończyło pismem od komornika z "groźbą" zajęcia konta bankowego.
Okazało się, że właściciel firmy został trzeciodłużnikiem. Przedsiębiorca, od którego kupił produkt, był zadłużony. Komornicy poszukują trzeciodłużników, bo to dla nich szansa, aby przechwycić część niespłaconych jeszcze należności, które mogłyby trafić na konto dłużnika. Ich praktyki budzą jednak kontrowersje.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kiedy wkracza komornik sądowy?
Przemysław Małecki, rzecznik prasowy Krajowej Rady Komorniczej w rozmowie z money.pl wyjaśnia, dlaczego komornicy interweniują w takich przypadkach.
- Każdy bywa dłużnikiem, z tytułu czynszu, za telefon, telewizor czy ratę kredytu. Zanim nastąpi zapłata, istnieje dług, jednak nie jest to problem lub powód do wstydu - tłumaczy. - Problem zaczyna się wtedy, gdy ktoś swoich długów nie reguluje, nawet mimo wyroków sądowych. Zdarza się to często również zamożnym osobom, które mają środki na spłatę - dodaje.
Jak wskazuje rzecznik, wtedy pojawia się komornik sądowy. Nie pojawia się on jednak "sam z siebie", ale zaczyna działać tylko wtedy, gdy ten, kto wygrał proces sądowy i udowodnił, że ktoś mu nie oddał pieniędzy, poprosi go o to i złoży wniosek o przymuszenie dłużnika do wykonania wyroku. - To prawda, że działania bywają uciążliwe dla dłużnika. Komornik zajmuje konta, wynagrodzenie, emeryturę, czasem samochód lub nawet dom - przyznaje.
Trzeciodłużnik. Dlaczego komornik pisze do osób, które nie mają długów?
Rozmówca money.pl przyznaje, że czasem też komornik może napisać do kogoś informując, że jest "trzeciodłużnikiem". - W tym wypadku nie ma powodów do obaw, to nic strasznego - uspokaja Małecki.
Trzeciodłużnik to ktoś, kto jest winien coś dłużnikowi. Komornik pyta czy tak jest i nakazuje, aby te pieniądze przesłać jemu. Taka zapłata załatwi rozliczenia z dłużnikiem, a komornik ureguluje dług wobec wierzyciela. Jeśli nic nie łączy danej osoby z dłużnikiem, należy to po prostu napisać - wyjaśnia przedstawiel Rady.
Rzecznik przestrzega jednak przed ukrywaniem, przerabianiem czy zapłatą "po cichu". -Grożą za to poważne konsekwencje. To murowane kłopoty, strata pieniędzy, nerwów i nawet ryzyko sprawy karnej - mówi.
Dlaczego komornik pisze do osób, które nie mają długów? - Bo musi "przechwycić" pieniądze, które mogą zmierzać do dłużnika tak, żeby ten nie zdążył ich odebrać i ukryć. Jeśli długi ma firma, to listy od komornika mogą dostać jej klienci.
- Nie są to listy z pogróżkami, nie należy się obawiać, że ktoś stanie się teraz "celem" komornika. Po prostu komornik pyta, czy dana osoba nie jest winna jakichś kwot i nie będzie oddawać czy płacić ich dłużnikowi. Tylko tyle - wyjaśnia Małecki.
Oznacza to, że jeśli komornik pisze do trzeciodłużnika, który spłacił już swoją należność, ten powinien odpisać, że nic już nie jest winien.
Obowiązek odpowiedzi na wezwanie komornika
I tu sprawa kluczowa. Przedstawiciel rady wyjaśnia, że nawet jeśli nie jesteśmy już nic winni, to na list od komornika trzeba odpowiedzieć. - Można to zrobić listownie, spróbować mailem (komornik może uznać to za wystarczające) lub osobiście w kancelarii. Sam telefon nie wystarczy - wyjaśnia.
Zlekceważenie takiego obowiązku może narazić na dotkliwą grzywnę, a nawet na konieczność zapłaty odszkodowania i proces sądowy - ostrzega Przemysław Małecki.
Dodaje też, by nie zatajać współpracy z dłużnikiem, nie składać fałszywych wyjaśnień i nie próbować "oszukać systemu", bo komornik i tak wcześniej czy później pozna prawdę.
Tego lepiej nie robić
Rzecznik Rady przyznaje coś, że instytucja trzeciodłużnika w gruncie rzeczy nie jest niczym wyjątkowym. Jest powszechnie znana. - Wie o tym każdy pracodawca, którego pracownik ma długi, wie o tym ZUS, banki i Urzędy Skarbowe, bo to głównie do nich komornicy wysyłają takie zajęcia. Ale mogą też trafić do każdego - jeśli komornik dowie się, że dłużnik wystawił np. fakturę na daną osobę lub odnajdzie na rachunku dłużnika wcześniejszą wpłatę z jej konta - wyjaśnia.
Przedstawiciel KRK ostrzega też, by jednego po piśmie od komornika nie robić. - Należy też pamiętać, że po otrzymaniu takiego zajęcia nie wolno nic płacić dłużnikowi, dopóki nie zezwoli na to komornik. Taka zapłata będzie nieskuteczna i może się zdarzyć, że trzeba będzie płacić jeszcze raz - ostrzega Przemysław Małecki.
- O tym wszystkim komornik informuje w piśmie, które jest napisane specyficznym, prawniczym językiem. W razie wątpliwości lub obaw warto skontaktować się z komornikiem osobiście lub pisemnie, a on na pewno je wyjaśni - zapewnia.
"Komornik potrzebuje pomocy uczciwych ludzi"
Rzecznik radzi też, by nie obawiać się kwot zapisanych w piśmie. - To nie informacja, ile ty masz zapłacić komornikowi, a jedynie wysokość długu dłużnika. Jeśli zalegamy mu więcej, zapłacimy tylko do tej kwoty, jeśli mniej - to tylko tyle ile rzeczywiście jest się winnym - tłumaczy.
- Nie należy obwiniać za takie niedogodności komornika. On dba o to, aby każdy zapłacił swoje długi i oddał to co jest komuś winien - tłumaczy Małecki.
Przemysław Małecki przestrzega też przed wiarą w zapewnienia, że to pomyłka lub złośliwe działanie komornika. Komornik wysyła takie pisma wyłącznie po prawomocnym, czyli ostatecznym, zakończeniu procesu sądowego, który nierzadko trwa nawet kilka lat.
- Jeśli natomiast rzeczywiście doszło do jakiejś omyłki sądowej, to dłużnik powinien bez problemu uzyskać z sądu lub od komornika zaświadczenie, że wyrok i zajęcia zostały uchylone i on nie jest nic dłużny. Tylko wtedy zajęcia zostaną uchylone i obowiązek danej osoby zniknie - kończy rzecznik. W razie wątpliwości, zawsze można uzyskać informacje w kancelarii, która przesłała pismo lub na infolinii Krajowej Rady Komorniczej - podsumowuje rozmówca money.pl.
Kontrowersyjna praktyka komorników. "Istne szaleństwo"
Próby ściągnięcia przez komornika niezapłaconych jeszcze należności bezpośrednio od trzeciodłużnika, budzą uzasadnione kontrowersje. Piotr Juszczyk, główny doradca podatkowy inFakt, w rozmowie z money.pl podkreślił, że nie dziwi się emocjom towarzyszącym wpisowi przedsiębiorcy. - To jest istne szaleństwo! Z jednej strony rozumiem konieczność zaspokojenia wierzyciela i ściąganie długu, gdzie tylko się da - stwierdził.
Wyjaśnił też, że instytucja taka jak trzeciodłużnik jest znana w systemie prawnym. - To kontrahent dłużnika, który kupił jego usługi lub nabył towary. Jeśli w sprzedaży mamy termin odroczony, to jakaś szansa, że zanim zapłacę swojemu kontrahentowi, który jest dłużnikiem innego podmiotu, to przeleje pieniądze komornikowi - wyjaśnia.
- Jednak w mojej ocenie nie należy tego robić po omacku. Przede wszystkim niezbędna jest weryfikacja tego, czy dany nabywca miał u dłużnika odroczoną płatność. Jeśli nie miał, to jasne jest, że oni nie są "dłużnikami dłużnika". Czyli nie są trzeciodłużnikiem - wyjaśnia ekspert inFakt.pl.
Robert Kędzierski, dziennikarz money.pl