Kosiniak-Kamysz wziął w środę udział w zorganizowanym w Krakowie kongresie "System Obrony Rzeczypospolitej. Bezpieczna Polska". W swoim wystąpieniu nawiązał do zatwierdzonego w środę przez Parlament Europejski nowego składu Komisji Europejskiej. - Unia musi zrobić jedną zasadniczą rzecz: zmienić swoje podejście do polityki zbrojeniowej, przemysłu zbrojeniowego - mówił wicepremier i szef MON.
- Półtora miliarda euro na przemysł zbrojeniowy to jest nic, to jest wstyd dla UE. Jeżeli było nas stać jako Europę, by zadłużyć się i wyemitować wspólny dług po COVIDzie, to dlaczego Unia nie jest w stanie dzisiaj podjąć odważnej decyzji, nawet zadłużenia się, na rzecz uniknięcia wojny? - pytał.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"KE musi wyasygnować środki"
- Jeżeli na odbudowę po COVIDzie były pieniądze, to dlaczego nie ma pieniędzy na przeciwdziałanie wojnie? Nowa Komisja Europejska, która przed chwilą została zatwierdzona, musi wyasygnować środki. Nie wystarczy powołać komisarza ds. obrony - trzeba mu dać środki, żeby mógł tę obronę realizować - dodał szef MON. - Te pieniądze muszą być na wspólne zakupy, wspólne działanie, na mobilność wojsk w Europie, na współodpowiedzialność za wschodnią flankę - wyliczał.
Minister stwierdził, że "dzisiaj tej współodpowiedzialności nie ma". - Polska odpowiada za bezpieczeństwo naszej granicy. Budujemy Tarczę Wschód. Kraje bałtyckie budują Bałtycką Linię Obrony, fortyfikuje się Finlandia. To jeden z najważniejszych projektów, który będziemy i chcemy realizować - dodał.
Kosiniak-Kamysz nawiązał też do wyborów prezydenckich w USA i zwycięstwa Donalda Trumpa. - Te wybory zmienią sytuację NATO. Nie jestem pesymistą, ale optymistą po tych wyborach. Nie dołączę do tych, którzy mówią, że kończy się wolny świat i że USA opuszczą Europę i nie będą tu już oddziaływać. Moim zdaniem Sany Zjednoczone tego po prostu nie mogą zrobić, z jednego prostego powodu - mają ambicję być imperium ogólnoświatowym. Brak oddziaływania w Europie jest utratą tego miana - stwierdził.
- Nie ma NATO bez Stanów Zjednoczonych, NATO bez USA zasadniczo traci swoją funkcję. Ale nie ma też potęgi USA bez ich udziału w NATO. Czy to oznacza, że wszystko zostanie po staremu, że Europa już zrobiła wszystko? Nie, Europa robi stanowczo za mało - dodał. Podkreślił, że warunkiem koniecznym dla negocjacji sojuszników z przyszłą administracją amerykańską będzie spełnianie wymogu wydawania 2 proc. swojego PKB na obronność.
Przypomnijmy, Komisja Europejska zdecydowała w marcu o przekazaniu koncernom zbrojeniowym 500 mln euro na zwiększenie zdolności produkcyjnych amunicji artyleryjskiej. Zgodnie z marcową decyzją w ciągu najbliższych dwóch lat KE planuje wydać na ten cel 1,5 mld euro.
Nowa Komisja Europejska wybrana
Parlament Europejski na posiedzeniu w środę w Strasburgu przegłosował skład nowej Komisji Europejskiej, na której czele ponownie stanie Niemka Ursula von der Leyen. Za głosowało 370 europosłów, 282 było przeciw, 36 wstrzymało się od głosu.
Do zatwierdzenia nowej KE wystarczyła zwykła większość głosów. Skład Komisji Europejskiej poparła większość europosłów z centroprawicowej Europejskiej Partii Ludowej (EPL), z której wywodzi się vo der Leyen. Przeciw byli Hiszpanie z należącej do EPL Partii Ludowej. Polacy z EPL - europosłowie PO i PSL - byli za. KE poparło też trzech polskich europosłów z Lewicy. Europosłowie PiS należący do grupy Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (EKR) zagłosowali przeciw, natomiast Włosi z tej frakcji, reprezentujący partię Bracia Włosi premierki Giorgii Meloni, byli "za".
Nowej Komisji udzieliła poparcia znacząca większość socjaldemokratów - 24 spośród 136 należących do tej grupy deputowanych głosowało przeciwko, 19 wstrzymało się od głosu. Także liberałowie głosowali za, nikt spośród nich nie był przeciw, sześciu wstrzymało się od głosu. Te grupy, łącznie z EPL, mają utrzymać w tej kadencji większościową koalicję.
Przeciwko składowi Komisji głosowała cała skrajnie prawicowa grupa Patriotów dla Europy, która powstała po wyborach europejskich przez premiera Węgier Viktora Orbana. Przeciwko głosowali też deputowani ze skrajnie prawicowej Europy Suwerennych Narodów. Na "nie" byli również europosłowie z Konfederacji. Jednoznacznego stanowiska nie mieli z kolei Zieloni - "za" było 27 spośród 53 europosłów należących do tej grupy.
Prezentując skład swojej KE w debacie w Strasburgu von der Leyen zapowiedziała, że będzie trzymać się Europejskiego Zielonego Ładu, ale też wesprze europejski przemysł motoryzacyjny, który jest "dumą Europy". Zadeklarowała, że w ciągu pierwszych 100 dni nowego mandatu KE przedstawi strategię na rzecz czystego przemysłu. W tym czasie KE pokaże także plan dotyczący finansowania europejskiej obronności.
Środowe głosowanie kończy proces wyłaniania nowego kolegium w Parlamencie Europejskim, którego skład został odnowiony w efekcie wyborów europejskich w czerwcu. W następnym kroku nową KE będzie musiała zaakceptować Rada Europejska, a więc szefowie państw i rządów. Wymagana jest większość kwalifikowana, a więc głosy "za" musi oddać 15 krajów. Będzie to więc raczej formalność.