Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Marcin Walków
Marcin Walków
|

To już miesiąc. Lotnisko w Radomiu zderza się z rzeczywistością

345
Podziel się:

Premier Mateusz Morawiecki miesiąc temu zdjął z Radomia "klątwę rzuconą przez komunistów". Ceną było 800 mln zł i (od)budowa lotniska, które już raz zbankrutowało. Fanfary ucichły, kurz opadł i zaczęło się "sprawdzam". Ekonomista nie ma wątpliwości: lotnisko będzie rentowne pod jednym warunkiem.

To już miesiąc. Lotnisko w Radomiu zderza się z rzeczywistością
Lotnisko Warszawa-Radom kosztowało 800 mln zł. Każdy tydzień działalności generuje kolejne koszty (East News, Tomasz Jastrzebowski/REPORTER)

Na oficjalnym otwarciu Lotniska Warszawa-Radom wiceminister Marcin Horała zachwalał nowoczesny port lotniczy jako "przedsmak tego, czym będzie CPK". Szef rządu z kolei mówił o tym, że choć było bardzo wielu sceptyków, to radomskie "lotnisko będzie tętniło życiem".

Ile na nim tego życia po pierwszym miesiącu? Tygodniowo w Radomiu odbywa się 12 operacji lotniczych. To oznacza, że lądują tam nie więcej niż dwa rejsy dziennie. Przez pierwsze trzy tygodnie odprawiono w sumie 4,5 tys. pasażerów. I choć za wcześnie, by ogłaszać klapę projektu, ale tym bardziej jego sukces, to wiadomo jedno. Dla Lotniska Warszawa-Radom nadeszło zderzenie z rzeczywistością.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: "Rynek powoli weryfikuje Radom". Lotnisko dla tanich linii bez Ryanaira i Wizz Aira

Kroplówka z LOT-u

Gdy PPL decydował się na (od)budowę lotniska w Radomiu, przekonywał, że będzie ono skrojone pod potrzeby tanich linii i czarterów. I z tego względu będzie dla nich magnesem, odciążając stołeczne Lotnisko Chopina. To bowiem ma się rozwijać jako port przesiadkowy Polskich Linii Lotniczych LOT i przygotowywać je na planowane otwarcie Centralnego Portu Komunikacyjnego.

Dużym zaskoczeniem było więc, gdy w inauguracyjnej siatce połączeń radomskiego lotniska, nie znalazł się ani jeden tani przewoźnik, a jedynie ograniczona liczba czarterów i... rozkładowe rejsy LOT-u. Mówiono o "oczekiwaniach politycznych", choć sam narodowy przewoźnik przekonywał, że stały za tym względy biznesowe. Na przykład możliwość otwarcia trasy do Rzymu, którą na Lotnisku Chopina obstawił już Wizz Air.

Dziś w rozmowach z ekspertami branżowymi można usłyszeć inne pytania. Co się stanie za kilka miesięcy, gdy z końcem letniego rozkładu, z Radomia odleci ostatni zaplanowany rejs LOT-u? Radom jak kania dżdżu potrzebuje taniej linii lotniczej.

Lotnisko Warszawa-Radom. Potencjalny scenariusz

Jedyne, czym można zachęcić tanich przewoźników, by pojawili się na Lotnisku Warszawa-Radom, są jak najniższe opłaty lotniskowe. Dla taniego przewoźnika nie istnieje coś takiego jak "zbyt niskie koszty". Będą negocjować, aż dostaną więcej, niż zarządca portu chciał im dać.

- Linie lotnicze, obawiając się niedostatecznego popytu na połączenia oferowane z Radomia, mogą być niechętne do ich otwierania. Jednocześnie może to być forma nacisku w celu uzyskania wysokich dopłat do uruchamianych połączeń - mówi money.pl dr Adam Hoszman z Instytutu Infrastruktury, Transportu i Mobilności w Szkole Głównej Handlowej.

Do prowadzenia rozmów z Polskimi Portami Lotniczymi, czyli nowym właścicielem radomskiego lotniska, przyznał się Wizz Air. Węgierski tani przewoźnik nie ukrywa: będą niskie opłaty, będą tanie połączenia. Ryanair zaś mówi wprost, że Radom go po prostu nie interesuje. Ma swój bastion w Modlinie i wrócił na Lotnisko Chopina.

- Myślę, że w średniej perspektywie najbardziej prawdopodobny jest scenariusz, w którym jeden z przewoźników niskokosztowych zaoferuje z Radomia kilka kierunków o stosunkowo niskiej częstotliwości rejsów - dodaje dr Hoszman. Jego zdaniem największe szanse w pierwszej kolejności miałyby kierunki emigracyjne, czyli do Wielkiej Brytanii i Norwegii.

Zwłaszcza, że południowe Mazowsze i północ województwa świętokrzyskiego, będące w obszarze ciążenia radomskiego lotniska, "ze względu na stosunkowo słabą sytuację gospodarczą są źródłem emigracji zarobkowej".

Lotnisko w Radomiu potrzebuje Warszawy

Co musiałoby się stać, żeby spełniły się słowa premiera Morawieckiego i Lotnisko Warszawa-Radom tętniło życiem? - Bogatsza siatka wymagałaby znacznych dopłat dla przewoźników. Potencjał obszaru ciążenia lotniska w Radomiu do generowania wystarczających potoków podróżnych, aby zapewnić rentowność wielu połączeń na zasadach rynkowych, jest prawdopodobnie znacznie ograniczony - dodaje ekspert.

Krótko mówiąc, jego zdaniem w regionie radomskim nie ma aż takiego popytu, by samoloty zapełniały się w sposób "naturalny". - W dłuższej perspektywie pewnym rozwiązaniem mogłoby być sięgnięcie po "rynek warszawski", ale to wymagałoby znacznie lepszego (kolejowego) skomunikowania lotniska ze stolicą, umożliwiającego szybkie i niezawodne dotarcie na lot. Jest to jednak proces długotrwały i wymagający dużego zaangażowania kapitałowego - dodaje dr Hoszman.

Na czym zarabia lotnisko?

Lotniska utrzymują się z dwóch podstawowych źródeł:

  • opłat za starty i lądowania samolotów oraz odprawę pasażerów,
  • działalności handlowo-usługowej, parkingów, dzierżawy powierzchni.

Te drugie stały się na tyle istotne w ostatnich latach, że niektóre porty lotnicze nazywa się galeriami handlowymi z pasem startowym. - Najwyższy udział przychodów pozalotniczych osiągają duże porty przesiadkowe. Natomiast na drugim końcu skali są porty, w których dominują przewoźnicy niskokosztowi - wyjaśnia dr Hoszman.

Dodaje, że kryterium jest tu czas spędzany na lotnisku. W porcie przesiadkowym nierzadko jest on liczony w godzinach - pomiędzy jednym a drugim lotem. Na lotniskach regionalnych jest inaczej. - Wobec braku pasażerów przesiadkowych, czas spędzany na lotnisku jest znacznie krótszy, co powoduje, że pasażerowie wydają mniej pieniędzy. A to oznacza niższe wpływy ze sprzedaży usług pozalotniczych - dodaje ekspert.

Jego zdaniem jest tylko jeden sposób, aby Lotnisko Warszawa-Radom stało się rentowne i nie powtórzyła się historia bankructwa jego poprzednika. - Warunkiem osiągnięcia dodatniego wyniku finansowego w długim terminie jest osiągnięcie odpowiedniego wolumenu ruchu przy rozsądnej taryfie opłat lotniskowych, uwzględniającej odpowiednie koszty - kwituje dr Hoszman.

Marcin Walków, dziennikarz i wydawca money.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(345)
WYRÓŻNIONE
Ann
2 lata temu
To jest przedsmak tego co będzie się działo z CPK, to samo co dzieje się z przekopem Mierzei, to samo co działo się w Ostrołęce, co działo się z promem, lux torpedą, 1000 hal sportowych, 100 mostów, milionem elektrycznych aut, PKSem w każdej gminie, 100 tys. mieszkań. Czy elektorat skumał?
Slash
2 lata temu
Ekonomia PiSu... Hehhe dwa razy lotnisko bankrutowało wywalili 800 baniek zmienili nazwę i dalej nikt nie chce z niego latać!!! Tak to jest jak za ekonomię biorą się politycy!!!
Luka
2 lata temu
To kolejny pisowski pseudo sukces . Po raz kolejny wyrzucili publiczne pieniądze w błoto. Trzeba tylko mieć nadzieję że winni zostaną rozliczeni.
NAJNOWSZE KOMENTARZE (345)
PIsowiec.
2 lata temu
Tak wygląda ekonomia wśród polityków z PIS-u. Po rosyjsku to brzmi- durnomu wicznaja pamiat.
Cargo
2 lata temu
Wywalić całe cargo, kurierów i wojsko do Radomia z lotniska Chopina. To jedyne rozwiązanie żeby uratować nowe lotnisko. Przy trasie Warszawa - Radom mogłyby powstawać międzynarodowe magazyny logistyczne i odciążyłoby to ulice w stolicy.
Ebola
2 lata temu
Gorszy sort z Radomia nie lata a lepsza zmiana musi dostać kolejne 1500+ aby latać do Rzymu.
I tyle
2 lata temu
Lotnisko wojskowe.
fool fly
2 lata temu
Dziwne.Nie latają, przecież bliżej do Turcji
...
Następna strona