Jeszcze w 2021 r. w skrajnym ubóstwie żyło 1,6 mln Polaków, z czego ponad 300 tys. to dzieci, a prawie 250 tys. - seniorzy. Według prognoz w 2022 i 2023 r. ta liczba może być większa.
Biorąc pod uwagę obecny kryzys kosztów życia i inflację, prognozujemy, że dane za 2022 r. będą gorsze, a ubóstwo w Polsce może wrócić do poziomu z 2015 roku – stwierdza dr hab. Ryszard Szarfenberg, przewodniczący Europejskiej Sieci Przeciw Ubóstwu (EAPN) Polska w raporcie "Poverty Watch 2022".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ubóstwo, czyli co?
Zatrzymajmy się przy słowie "ubóstwo". Co właściwie oznacza? Podstawą wyznaczania granicy ubóstwa skrajnego jest tzw. minimum egzystencji szacowane przez Instytut Pracy i Spraw Socjalnych. Według Instytutu jest to miesięczny dochód na osobę w wysokości 692 zł.
"Jeśli dochód jednoosobowego gospodarstwa osoby pracującej nie przekracza 1334 zł miesięcznie, mówimy, że żyje ona w sferze niedostatku. W Polsce w 2021 r., gdy inflacja była na znacznie niższym poziomie niż dziś, obejmowała ona ponad 40 proc. obywateli" - czytamy natomiast w "Raporcie o biedzie" Szlachetnej Paczki za 2022 r.
"Seniorów w naszej jadłodajni będzie przybywać"
"Liczba seniorów żyjących w ubóstwie relatywnym* rośnie: z 1,2 mln w 2019 r. do 1,3 mln w 2020 r. Od 2015 r. nastąpił wzrost z 932 tys., czyli aż o 43 proc. W 2022 i w 2023 r. ten trend będzie prawdopodobnie postępował" - czytamy w analizie Europejskiej Sieci Przeciw Ubóstwu.
- Seniorów w naszej jadłodajni będzie przybywać, demografia jest nieubłagana - mówi money.pl Paweł Trawka, rzecznik prasowy Caritas Archidiecezji Wrocławskiej.
Odzywa się do nas dużo więcej starszych osób. Chcą jakiejkolwiek pomocy, nawet 250 zł miesięcznie - dodaje Dagmara Szymczak z podwrocławskiej Fundacji Dignum, wspierającej głównie osoby starsze oraz niepełnosprawne.
Jak mówi, coraz częściej po pomoc zgłaszają się też matki z niepełnosprawnymi dziećmi w wieku szkolnym oraz opiekunowie m.in. własnych rodziców, którzy nie radzą sobie finansowo.
- Wsparcie finansowe od państwa jest niewspółmierne do kosztów ponoszonych przez opiekunów czy matki, które często są samotne - podkreśla nasza rozmówczyni.
"Młodych jest coraz więcej"
Co się zmieniło w ostatnim czasie? W jadłodajni, gdzie raz dziennie wydajemy ciepłą zupę i kromkę chleba, jest o 20 proc. mniej osób niż w czasie pandemii, ale zmieniła się struktura potrzebujących. Nowym zjawiskiem jest coraz liczniejsza obecność 20-, 30-latków - przyznaje Paweł Trawka z Caritasu.
- Wyglądają na osoby w kryzysie bezdomności, których nie dotknęła bieda systemowa, ale raczej mają problemy natury psychicznej i nie potrafią odnaleźć się w społeczeństwie. Co oczywiście wpływa na ich produktywność. Dopiero badamy to zjawisko - dodaje.
Jak wskazuje w raporcie Szlachetnej Paczki psychoterapeutka Angelika Szelągowska-Mironiuk, "osoby z chorobami i zaburzeniami psychicznymi nierzadko wpadają w spiralę biedy i wykluczenia".
- Młodzi przychodzą, chociaż nasza zupa to nie jest krem z borowików. Korzystają też z łaźni - zaznacza Trawka. W całym kraju Caritas wydaje każdego dnia 250 tys. posiłków. W samym tylko Wrocławiu pół tysiąca.
Według naszych rozmówców młodych, przed którymi świat ma stać otworem - także ten wirtualny - miała uderzyć cyfryzacja.
- To pokolenie nie potrafiło budować relacji społecznych. Nie odnajdują się w systemie. Są samotni jak seniorzy, o których zapomniały rodziny - mówi Trawka.
Nie ma planu B
Erozję kontaktów międzyludzkich od 20 lat obserwuje Wioletta Iwanicka-Richter. W katowickim Klubie Wysoki Zamek pracuje z ubogimi bezdomnymi oraz młodymi narkomanami. Tam powstaje też ciepła zupa, rozdawana raz w tygodniu w ramach akcji Zupa w Kato.
- Problem narkomanii jest duży, gołymi oczami tego nie widać, bo uzależnienie zeszło do podziemia. Pandemia uderzyła w psychikę młodych. Widzimy nowe twarze, pandemiczne emocje rozłożyły ich na łopatki. Oni po prostu potrzebują wsparcia - zaznacza terapeutka.
- W COVID byliśmy na ulicy. Seniorzy przychodzili na zupę z bezradności, chcieli z kimś pogadać. To samo dotyczy rodzin z dziećmi i dwudziestolatków, którzy powinni budować swoje życie i pracować, a tego nie robią. Kiedyś też była drożyzna, ale teraz dochodzi bieda relacji i czasu. Nie ma wsparcia i planu B, gdy zabraknie pieniędzy - dodaje.
Planu B muszą szukać też same fundacje.
Organizacje pomocowe same potrzebują pomocy. W zeszłym roku zastanawiałam się, czy nie zawiesić działalności. Nie stać nas nawet, żeby zapłacić fakturę księgowej - mówi gorzko szefowa Fundacji Dignum.
Obecnie mogą dostarczyć żywność dla 10 osób, ale nie ma mowy o przeprowadzaniu np. remontów łazienek czy poprawianiu jakości życia potrzebujących na dłuższą metę. A to jest główny cel Dignum.
- Od wybuchu wojny i recesji zniknęły w przestrzeni publicznej wszelkie środki. Najpierw darczyńcy rzucili się z pomocą dla Ukrainy, co było wspaniałe, ale ta pomoc nie wróciła w takim stopniu, jak wcześniej. A potrafiliśmy w kilka miesięcy zebrać 30 tys. zł. Teraz w dwa lata uzbieraliśmy 20 tys. zł, a potrzebujemy 50 tys. zł. Walczymy z biedą, a uderzyła bieda i w nas - kwituje Szymczak.
Ubóstwo energetyczne
Ok. 100 rodzin otrzymuje regularną pomoc od Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Potoku Górnym na Lubelszczyźnie, które według danych GUS jest najbiedniejszą gminą w kraju. Tutaj w 2020 r. na jednego mieszkańca przypadało 523,72 zł z dochodu podatkowego. Dla porównania: w najbogatszym Kleszczowie w Łódzkiem - ponad 50 razy więcej.
- Ludzie przychodzą do nas głównie po zasiłki, chociaż jak weszło 500 plus, to mniej osób korzysta z pomocy. Głównie są to obiady w szkole lub leki. Ale jak są większe wydatki, to przyjdzie rodzina lub samotna emerytka, która nie ma na opał - słyszymy od Grażyny Krzeszowiec, kierowniczki GOPS w Potoku Górnym.
Anna Domańska z GOPS-u w Kleszczowie: – Na terenie naszej gminy jest duża liczba zakładów produkcyjnych, więc można znaleźć zatrudnienie. Problem był jednak z opałem ze względu na bardzo wysokie ceny. Dlatego gmina uczestniczyła w zakupie preferencyjnego paliwa stałego.
Ubóstwo energetyczne to brak możliwości ogrzania mieszkania do komfortowej temperatury oraz ponoszenie bardzo wysokich wydatków na energię. Dotyka 12 proc. polskiego społeczeństwa (1,5 mln gospodarstw).
Szacujemy, że w 2022 r. na skutek wzrostu cen energii, w bezpośrednim ryzyku ubóstwa energetycznego znalazło się dodatkowe 400 tys. gospodarstw domowych - mówi Joanna Mazurkiewicz z Instytutu Badań Strukturalnych (IBS).
Ubóstwo energetyczne jest zjawiskiem obserwowanym na terenie całego kraju - zarówno w mieście, jak i na wsi.
Na północy i wschodzie Polski ryzyko ubóstwa jest związane głównie z niskimi dochodami mieszkańców, a na południu i południowym zachodzie z charakterystyką budynków - tłumaczy ekspertka.
Walka z ubóstwem w Polsce to wyzwanie na lata i jeśli ufać prognozom - z każdym kolejnym rokiem może być trudniejsze.
"Prognozy na lata 2022 i 2023 są negatywne. Zasięg ubóstwa wzrośnie, o co najmniej 2 pkt proc. i sytuacja może przypominać 2015 r." - podsumowuje w raporcie "Poverty Watch 2022" prof. Szarfenberg. Wtedy w skrajnym ubóstwie żyły ok. 3 mln osób.
*Gospodarstwa domowe, których wydatki wynoszą mniej niż 50 proc. tych przeciętnych, są uznawane za żyjące w ubóstwie relatywnym.
Piotr Bera, dziennikarz money.pl
Jeśli chcesz być na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami ekonomicznymi i biznesowymi, skorzystaj z naszego Chatbota, klikając tutaj.