31 stycznia Donald Trump oświadczył, że Unia Europejska "okropnie traktuje" Stany Zjednoczone, pomimo tego, że te pompują pieniądze w obronę Europy oraz pomagają Ukrainie. Dlatego ogłosił, że "absolutnie" nałoży cła na UE i to w najbliższym czasie.
Jak dotąd prezydent USA zadecydował o nałożeniu ceł na Kanadę, Chiny oraz Meksyk, chociaż w poniedziałek odroczył na 30 dni te decyzje po rozmowie z władzami Meksyku i Kanady.
Europa patrzy na pierwsze salwy Trumpa i zastanawia się, co zrobi, gdy zostanie wciągnięta w jego wojnę handlową. Czy Polska - aktualnie jeden z gospodarczych czempionów UE - może czuć się bezpiecznie?
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Co może podrożeć w pierwszej kolejności
Mariusz Zielonka, główny ekonomista Konfederacji Lewiatan, wskazuje, że co prawda relatywnie niewiele importujemy z USA oraz eksportujemy do tego kraju (w obu przypadkach udział w handlu sięga ok. 3 proc.), ale nie oznacza to, że polskie firmy nie odczują wojny celnej.
- Niestety Stany Zjednoczone są dużo większym partnerem handlowym dla naszych głównych odbiorców produktów (Niemców - przyp. red.), dlatego pośrednio nasze firmy będą doświadczać zwiększonych ceł - mówi ekonomista.
Branżami, które są szczególnie narażone w Polsce są: branża farmaceutyczna, metali ciężkich, ale też wytwarzania baterii. W przypadku ceł odwetowych najbardziej poszkodowani mogą okazać się sami obywatele, ponieważ głównymi towarami, jakie ściągamy ze Stanów, są nadal paliwa kopalne, a to oznacza potencjalny wzrost cen energii elektrycznej oraz paliw - ocenia Zielonka.
- Donald Trump już od kilku miesięcy groził nałożeniem ceł na Unię Europejską. Wiemy, że najpoważniejsze konsekwencje oznacza to dla przemysłu motoryzacyjnego - dodaje Maciej Legutko, dyrektor Departamentu Współpracy Międzynarodowej Pracodawców RP.
- Najciężej poszkodowane będą więc Francja i Niemcy. Przemysł motoryzacyjny wraz z siecią podwykonawców rozsiany jest jednak po całej UE (odpowiada za 6 proc. zatrudnienia w całej Wspólnocie), więc każdy kraj w jakimś stopniu ucierpi. Inne branże, które odczują sankcje, to m.in. farmaceutyczna i hutnicza - ocenia Legutko.
"Samobój". Eksperci ostro krytykują decyzję Trumpa
Jak cła mogą wpłynąć na Polskę
O branży farmaceutycznej w kontekście wojny handlowej mówi też Barbara Misiewicz-Jagielak, dyrektorka ds. public affairs w Polpharmie. - Cła doprowadzą do renegocjacji umów, co może czekać m.in. Polpharmę. Czekamy na działania Białego Domu - podkreśla.
Robert Dobrzycki, założyciel i prezes Panattoni, przypomina, że efekty wyższych ceł odczują oczywiście też amerykańscy konsumenci oraz gospodarka Stanów Zjednoczonych. A zwiększenie inflacji i wolniejszy wzrost gospodarczy w USA mogą negatywnie wpłynąć na stabilność rynków globalnych.
Panattoni, działając na wielu rynkach europejskich, może odczuć te zmiany w różnym stopniu, w zależności od kraju. W krajach silniej powiązanych z eksportem do USA, takich jak np. Niemcy, skutki mogą być bardziej odczuwalne niż w innych regionach. Wzrost ceł nałożonych na Unię Europejską mógłby w szczególności wpłynąć na sektor motoryzacyjny, który ma duże powiązania z amerykańskim rynkiem. Niemniej jednak handel między Polską a USA nie jest na tyle duży, by jego bezpośredni wpływ był ogromny - zaznacza Dobrzycki w komentarzu dla money.pl.
Jak mówi, z perspektywy Panattoni oraz rynku nieruchomości przemysłowych, jednym z głównych skutków mógłby być spadek napływu inwestycji zagranicznych.
Jednak Dobrzycki w działaniach Donalda Trumpa widzi też szansę, którą można wykorzystać - przyspieszenie przenoszenia produkcji bliżej rynków docelowych.
- W takim przypadku Polska, jako centrum produkcyjne i logistyczne, może być atrakcyjnym miejscem do inwestycji - ocenia.
Branża motoryzacyjna na zakręcie. Prognozy są złe
Co sprzedajemy Amerykanom
Według danych tradingeconomics.com w 2023 r. USA (najświeższe dostępne dane, dotyczące całego roku) importowały z Polski towary o wartości około 13,63 mld dol. Główne kategorie tych importów obejmowały:
- Maszyny i urządzenia mechaniczne o wartości 3,6 mld dol.
- Maszyny i urządzenia elektryczne: 2,24 mld dol.
- Aparaty optyczne, fotograficzne i medyczne: 1,48 mld dol.
- Pojazdy (z wyłączeniem kolejowych i tramwajowych): 679,95 mln dol.
- Meble, oświetlenie, znaki i budynki prefabrykowane: 639,87 mln dol.
- Towary niesklasyfikowane według rodzaju: 621,35 mln dol.
- Perły, kamienie szlachetne, metale i monety: 413,06 mln dol.
- Tworzywa sztuczne i artykuły z plastiku: 321,5 mln dol.
Amerykańskie cła mogą mieć znaczący wpływ na pierwsze na tej liście maszyny i urządzenia mechaniczne oraz elektryczne, a tym samym utrudnić działalność polskim firmom zajmującym się transportem, spedycją i logistyką (TSL).
Branża TSL dostrzega, że globalna wojna celna może doprowadzić do znaczącego spadku zamówień, wzrostu kosztów operacyjnych i w konsekwencji do redukcji zatrudnienia w sektorze - mówi Joanna Porath, właścicielka agencji celnej AC Porath.
- Eksperci podkreślają, że w zglobalizowanej gospodarce nawet lokalne zmiany w polityce celnej mogą mieć daleko idące konsekwencje dla całego łańcucha dostaw - dodaje.
Działaniom administracji Trumpa przygląda się też polska firma Paged z branży sklejkowej, która latem zeszłego roku ogłosiła wejście na amerykański rynek.
- Od roku analizujemy ten rynek i zgodnie z planem zwiększamy na nim swoją sprzedaż. Opracowujemy też ofertę dopasowaną do potrzeb klientów z USA. W zależności od ewentualnej decyzji o wprowadzeniu ceł na UE i ich wysokości będziemy dostosowywać swój model biznesowy do zaistniałych warunków. W dalszym ciągu traktujemy ten kierunek geograficzny jako nasz cel strategiczny - deklaruje wiceprezes zarządu Marek Janke.
Import rozliczany w dolarach
Łukasz Kozłowski, główny ekonomista, Federacji Przedsiębiorców Polskich, wyjaśnia, że - jeśli weźmiemy pod uwagę strukturę eksportu Polski - szczególnie dotknięty efektami decyzji (o nałożeniu ceł - przyp. red.) może być przemysł związany z produkcją maszyn, urządzeń i aparatury, jak również producenci mebli, komponentów lotniczych i motoryzacyjnych, jak również wydobycia metali szlachetnych - głównie srebro, a także niektórych wyspecjalizowanych gałęzi produkcji i przetwórstwa rolno-spożywczego.
- W tym momencie nie mamy jeszcze konkretnych sygnałów od firm, jednak z całą pewnością wydarzenia ostatnich dni są źródłem znacznej niepewności wśród naszych eksporterów - przyznaje Kozłowski.
Podkreśla, że polityka handlowa amerykańskiej administracji będzie miała również pośredni wpływ na warunki funkcjonowania na rynkach zagranicznych, np. poprzez umocnienie kursu amerykańskiego dolara, determinowane spodziewanym wzrostem inflacji oraz towarzyszącym im wzrostem poziomu stóp procentowych Fed.
- To niestety również mało korzystna wiadomość dla polskiej gospodarki, ponieważ częściej w dolarach rozliczamy nasz import (np. energię) niż eksport - zaznacza Kozłowski.
Piotr Bera, dziennikarz money.pl