Dziennikarze "Rzeczpospolitej" piszą o wątpliwościach dotyczących kolejnej nieruchomości należącej do Mariana Banasia – tym razem znajdującej się na warszawskiej Pradze. Ustalili oni, że sprawa jest na tyle poważna, że zajmie się nią Prokuratura Regionalna w Białymstoku, która bada możliwe nieprawidłowości w oświadczeniu majątkowym prezesa NIK.
Chodzi o 40-metrowe mieszkanie przy ul. Zamoyskiego, które w 2017 r. Banaś kupił od prywatnej spółki za 320 tys. zł. Kamienica została znacjonalizowana dekretem Bieruta, a pod koniec lat 90. przejęta przez Spółdzielnię Mieszkaniową PAX i przeznaczona do zburzenia. Spółdzielnia sprzedała jednak udziały prywatnej spółce, a ta z powiększającej się ruiny zrobiła rezydencję. To od niej mieszkanie kupił Banaś.
Jak informuje "Rzeczpospolita", dawni właściciele nie zgłosili wniosku o zwrot nieruchomości w ramach reprywatyzacji. Kamienica stała się budynkiem komunalnym z najemcami.
Afera Mariana Banasia. Oto, jak kupował kamienice
W 1987 r. Spółdzielnia Mieszkaniowa PAX wystąpiła o prawo użytkowania wieczystego na 99 lat. Dotyczyło ono gruntu u zbiegu trzech ulic – ale w decyzji prawa wieczystego nie uwzględniono rzeczonej kamienicy, w której mieszkało 20 rodzin.
W 1996 r. zarząd dzielnicy Praga Południe zdecydował o sprzedaży budynku PAX-owi za cenę materiałów rozbiórkowych, tj. za 1056 zł. Umowa stron przewidywała, że spółdzielnia była zobowiązana zapewnić eksmitowanym mieszkańcom inne lokale, a zabytkowy budynek z początku XX wieku rozebrać.
Na rozbiórce zależało Spółdzielni PAX, bo chciała na tym terenie postawić inny budynek. Do likwidacji dotychczasowej kamienicy jednak nie doszło. Zaledwie kilkanaście dni po podpisaniu z zarządem dzielnicy bardzo korzystnej umowy kupna Spółdzielnia poinformowała, że w związku z kłopotami finansowymi rezygnuje z nowej inwestycji. 10 lat później, tj. w 2006 r. PAX poinformował z kolei urzędników, że przeznaczony do rozbiórki budynek będzie powiększać, a z poddasza chce stworzyć nowe mieszkania.
Nieremontowany budynek popadał w coraz większą ruinę. Do tego spółdzielnia podniosła stawki czynszu o kilkaset procent, a jej prezes nie krył już, że chce zmusić mieszkańców do wykupienia lokali lub wyprowadzki.
Jak dalej opisuje "Rzeczpospolita", w 2006 r. prezydent miasta Hanna Gronkiewicz-Waltz zleciła kontrolę, a po stwierdzeniu nieprawidłowości skierowała sprawę do prokuratury. Zobowiązała również ówczesnego szefa BGN do tego, by wyegzekwował od PAX różnicę między ceną kamienicy do rozbiórki a ceną budynku do eksploatacji. Mogła wynieść kilka milionów złotych.
Prezes PAX-u Andrzej Ślązak zapewnił dziennikarzy, że żadnej decyzji nakazującej wyegzekwowania różnicy nie było. Przyznał też, że kamienica znajduje się w rękach prywatnej spółki, która przeprowadziła generalny remont. Nigdy nie była ona właścicielem budynku, ale udziałów. Z tego powodu w księdze wieczystej mieszkania Banasia właścicielem nieruchomości nadal jest spółdzielnia PAX, która wciąż zarządza budynkiem.
Ile zarobiła spółdzielnia na sprzedaży udziałów w tej kamienicy, zastanawiają się dziennikarze. Prezes PAX-u odpowiedział, że "spółdzielnia ma działać bezwynikowo, nie może zarabiać".
Dlaczego miasto nie odzyskało pieniędzy ani nie rozwiązało umowy ze spółdzielnią? Prezes Ślązak zapewniał, że postępowanie prokuratorskie zostało umorzone, gdyż zarzuty nie miały pokrycia w rzeczywistości. Dziennikarze ustalili jednak, że sprawa została umorzona, to prawda, ale z powodu przedawnienia, które nastąpiło w 2019 r. Śledztwo prowadzone było pod kątem przestępstwa urzędniczego z korupcją w tle.
Od 2017 r. w Prokuraturze Okręgowej Warszawa-Praga toczy się śledztwo, którego przedmiotem jest działalność Spółdzielni PAX w latach 2003-2016. Dotyczy 26 czynów, w tym m.in. niegospodarności i poświadczenia nieprawdy.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl