Jak pisze "Rzeczpospolita", wzrost liczby freelancerów to ogólnoświatowy trend. W Stanach Zjednoczonych w ten sposób pieniądze zarabia nawet 30 proc. pracowników, a w przyszłym roku udział może sięgnąć nawet 40 proc.
W Polsce aż tak wielkiej popularności jeszcze nie ma, choć z roku na rok freelancerów przybywa. W tym roku liczba ta powinna wzrosnąć do ponad 450 tys. osób - szacuje platforma Useme.eu, specjalizująca się w obsłudze takich ludzi.
To oznacza, że nad Wisłą taka forma zatrudnienia wciąż raczkuje i wybrało ją ledwie 2,7 proc. pracowników.
Obejrzyj: Podatek handlowy? Nie łudźmy się: będzie drożej
W statystykach nie ma bowiem osób samozatrudnionych, czyli tych, którzy co prawda mają firmę i działają na zlecenie, ale współpracują tylko z jedną firmą. Oni więc nie są freelancerami, tylko pracują tak, by uniknąć wysokich składek ZUS.
Strajk na Heathrow. Ponad 170 lotów odwołanych
- Przybywa osób, które świadomie rezygnują z etatu czy stałego kontraktu, gdyż zlecenia dają im więcej swobody i wyższe zarobki - mówi "Rz" Przemysław Głośny, prezes Useme.pl.
Freelancerzy w ten sposób zarabiają w sumie około 6,9 mld zł.
Na pracę w charakterze wolnego strzelca decydują się przede wszystkim doświadczeni graficy, copywriterzy, fotografowie czy tłumacze. Pod warunkiem jednak, że są doświadczeni i mają już wypracowane przez lata kontakty biznesowe.
Firmy również przychylniej patrzą na taką formę zatrudnienia. Kiedyś były obawy o terminowość zlecenia, dziś wiadomo, że nie ma się czego bać. Freelancerzy są bowiem często bardziej profesjonalni niż niejedna firma.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl