Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
oprac. Krystian Rosiński
|
aktualizacja

Zapomnij o "quiet quitting", jest nowy trend pokolenia Z. "W poniedziałki robię tylko minimum"

158
Podziel się:

Chyba każdy przechodził przez niedzielną panikę. Dopadała znienacka, jak tylko pojawiała się myśl, że jutro trzeba iść do pracy. A tam czekają np. niewykonane projekty z ubiegłego tygodnia. Młodzi z pokolenia Z znaleźli na to sposób. Poznajcie "poniedziałkowe absolutne minimum" – nowy trend z TikToka.

Zapomnij o "quiet quitting", jest nowy trend pokolenia Z. "W poniedziałki robię tylko minimum"
Autorka trendu "bare minimum Monday" Marisa Jo Mayes pracę w poniedziałki zaczyna na spokojnie i bez długiej listy zadań (tiktok.com, @itsmarisajo)

O "cichej rezygnacji" (ang. "quiet quitting") pokolenia Z media informują już od wielu miesięcy; w money.pl również szczegółowo to opisywaliśmy. Okazuje się, że młodzi ludzie znaleźli kolejny sposób mający na celu obniżanie wysiłku wkładanego w pracę i niwelowanie presji z nią związanej. Na TikToku króluje obecnie "poniedziałkowe absolutne minimum" (ang. "bare minimum Monday") – trend zainicjowany przez Marisę Jo Mayes (@itsmarisajo).

Skąd wzięło się "bare minimum Monday"?

29-latka w rozmowie z "New York Post" zwróciła uwagę na korporacyjny tryb pracy, który był wyniszczający dla jej psychiki. Kiedy przeszła na samozatrudnienie, trudno jej było pozbyć się nawyków zaszczepionych w niej przez dużą firmę. Sama na siebie nakładała presję, by być jak najproduktywniejszą.

Budziłam się w poniedziałek naprawdę wypalona, naprawdę bezproduktywna. A skoro byłam bardzo niezadowolona z tego, jak bezproduktywna byłam, to sporządzałam długą listę rzeczy do zrobienia – opowiada Marisa Jo Mayes w rozmowie z nypost.com.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Greenpact - rozmowa z Mateuszem Żydkiem

Kobieta przyznaje, że w ten sposób wpadała w błędne koło. Dokładanie sobie kolejnych obowiązków wcale nie zwiększało jej produktywności, w przeciwieństwie do presji. Ta rosła wprost proporcjonalnie do piętrzących się niewykonanych projektów i zadań odłożonych na potem.

Finalnie na koniec dnia czuła się przytłoczona, co tylko potęgowało jej fatalny nastrój. Dochodziło do tego, że paraliżowała ją sama myśl o tym, że nadchodzi poniedziałek. W niedzielę panikowała, wiedząc, że kolejnego dnia trzeba będzie znów włączyć maksymalną produktywność oraz uporać się zarówno z nowymi zadaniami, jak i z tymi, które zostały z ubiegłego tygodnia.

Czym jest "bare minimum Monday"? To odpowiedź na niedzielną panikę

Stąd właśnie w jej głowie pojawiła się idea "poniedziałkowego absolutnego minimum". Postanowiła w poniedziałki brać na siebie tylko te projekty, które trzeba wykonać tego dnia. Wszystko po to, by jak najszybciej przebrnąć w pracy przez pierwszy dzień tygodnia. Poniedziałek tym samym ma stać się swego rodzaju "dniem przejściowym" pomiędzy weekendem a tygodniem pracy.

Jak tłumaczy autorka trendu, to okazja dla ludzi, by zaczęli "odrywać się od kultury zgiełku" w sposób stopniowy. Sama natomiast przyznaje, że od momentu, w którym zaczęła obniżać swoje oczekiwania względem siebie w poniedziałki, to wzrosła jej produktywność w pracy. Dzięki temu udaje się jej teraz w tym dniu realizować więcej obowiązków, bo nie przytłacza jej myśl ciążąca z tyłu głowy, że musi się pospieszyć, bo na jej uwagę czeka już pięć kolejnych zadań. Udaje się jej to mimo że – jak opowiada na TikToku – pracę w poniedziałki zaczyna na dobre dopiero od południa.

To całkowicie przewartościowało mój stosunek do produktywności, pracy, a także do tego, jak myślę o sobie – opowiada Marisa Jo Mayes w rozmowie z nypost.com.

W poniedziałek tylko minimum obowiązków? Eksperci przyklaskują

Portal styles.co.uk zapytał ekspertów o to, co sądzą o nowym trendzie wśród młodych. Subira Jones, konsultantka ds. zapobiegania wypaleniu, znana w sieci jako "The Corporate Hippie", popiera pomysł "poniedziałkowego absolutnego minimum". Jak podkreśla, dzięki temu pracownik łatwiej poradzi sobie ze stresem, a zarazem może się okazać efektywniejszy w pracy.

Sama jestem osobą, która lubi ułatwić sobie drogę do rozpoczęcia tygodnia pracy po weekendzie, a nie taką, która "skacze na główkę" w morze zadań. Jeśli zatem wykonasz w odpowiedni sposób "poniedziałkowe absolutne minimum", może to dać ci czas i przestrzeń, aby przygotować się do nadchodzącego tygodnia, pomagając ci zarazem utrzymać kontrolę nad swoimi obowiązkami – mówi Subira Jones, cytowana przez styles.co.uk.

Ideę "dnia przejściowego" popiera też Soma Ghosh, mentorka zajmująca się szczęściem zawodowym. W rozmowie z portalem podkreśla, że dzięki temu zmniejsza się presja w niedzielę, którą pracownik sam nakłada na siebie. Tym samym ma on "mniejszy niepokój związany z pracą", co wpływa na lepszy początek tygodnia.

Poprawia też zarazem jego własną organizację. Zatrudniony rozpoczyna bowiem tydzień od kluczowych zadań, a nie panicznego udowadniania szefowi, że jest wielozadaniowy, przez co rozgrzebuje kilka projektów jednocześnie, ale żadnego z nich nie kończy.

Kolejny trend z TikToka, który przełoży się na jakość pracy młodych?

Jak zauważa nypost.com, filmiki z hasztagiem #bareminimummondays były już wyświetlane przez użytkowników TikToka ponad 2 mln razy. I przestrzega przed traktowaniem tego jako fanaberii młodych. Wystarczy tutaj przypomnieć poprzedni trend z tej platformy.

Chodzi o "cichą rezygnację" lub też "ciche odejście z pracy". Co prawda trend ten był prawdopodobnie odczuwany przez młodych, a jeden z użytkowników TikToka po prostu nazwał go i opisał. Faktem natomiast jest, że o "quiet quitting" mówią dziś w zasadzie wszyscy – i pracownicy, i pracodawcy, i eksperci obserwujący rynek pracy.

Skąd zatem bierze się takie podejście do pracy wśród młodych? Najprościej można to wytłumaczyć faktem, że w zasadzie od początku swojej kariery są przepracowani, a do tego mają poczucie, że ich pracy nie wynagradza się w sposób właściwy, przez co ledwie wiążą koniec z końcem. Efekt? Zadowolenie z pracy wśród przedstawicieli generacji Z jest najniższe ze wszystkich pokoleń obecnych na rynku pracy. Pokazują to zarówno światowe, jak i polskie badania.

Nie przemawia też do nich argument, że muszą się przystosować do tego, co jest, bo tak było zawsze. Młodzi mają raczej poczucie, że skoro z rynkiem pracy jest coś nie tak i unieszczęśliwia ludzi, to trzeba go naprawić. "Cicha rezygnacja" i "poniedziałkowe absolutne minimum" są zatem ich odpowiedzią na wszechobecny kult pracy i błędne w ich opinii przekonanie, że o wartości człowieka świadczy jego zawód i jakość wykonywanej przez niego pracy.

Opracowanie: Krystian Rosiński, dziennikarz i wydawca money.pl

Jeśli chcesz być na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami ekonomicznymi i biznesowymi, skorzystaj z naszego Chatbota, klikając tutaj.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
praca
rynek pracy
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(158)
WYRÓŻNIONE
Qwerty
2 lata temu
Kiedys jeszcze nie tak dawno Janusze Biznesu wywalali co jakis czas starszych doswiadczonych, zatrudniali mlodych bo mlodzi beda zape...ac. A tu masz, jak sie czasy pieknie zmienily. Teraz pracownik 35+ I starszy to skarb, wiadomo takiemu trzeba sporo zaplacic ale taki PRACUJE.
Okej
2 lata temu
Napiszcie prawdę o tym pokoleniu. To lenie, ktorzy nie potrafią wziąć odpowiedzialnosci za siebie i innych. Roszczeniowi smarkacze, których pracodawcy powinni omijać szerokim łukiem. Po co komuś pracownik, który obija sie dla zasady? Moze nie płacić im za poniedzialek?
Jan
2 lata temu
Czekam aż w zakładach produkujących żywność, w służbie zdrowia, w policji itd niech zrobią taki bare minimum monday to Pani z pokolenia Z nie będzie miała co zjeść (bo piekarz zrobił minimum pieczywa i zabraklo), bedzie chodziła chora (bo w pon lekarz będzie tylko ratował życie a inne grypy itp pomocy nie dostaną), policjant zajmie się tylko strzelaninami (a włamania, kradzieże czy piratów drogowych sobie odpusci).... wniosek mam taki, że śmierdzące lenistwo to nie jest trend do promowania tylko raczej wskazywania jako cos negatywnego.
NAJNOWSZE KOMENTARZE (158)
poniedziałek
rok temu
Kiedyś to się nazywało dzień majsterski.
Polak
rok temu
a może wystarczyło przestać tracić czas na to nowe wymyślone planowanie i cyk mniej stresu i więcej czasu na pracę. To całe nowoczesne zarządzanie projektami to kibel... więcej dokumentacji i czasu wypalonego na rozmowy planowanie etc. niż trwa produkcja...
Ajj
2 lata temu
O... Ja tak mam cały tydzień xd
Zadowolony
2 lata temu
A ja jestem z pokolenia Ur. W latach siedemdziesiątych jak zobaczyłem wypłatę "minimalna plus" robotnik wykwalifikowany czterobrygadowka kilkanaście lat pracy w globalnej toruńskiej firmie wykrecajacej miliardy to wprowadziłem stałą pracę minimum
Yjk
2 lata temu
A ja uważam, że to wszystko wynika z nadopiekuńczości rodziców pokolenia Z. Juz dawno obserwuję, że dzieci nic nie muszą, nie są uczone obowiązku i odpowiedzialności. Nie można od dziecka, ucznia a później pracownika nic wymagać, bo wpadnie w depresję i popełni samobójstwo. Ja kiedyś miałam dwie pary spodni, jedną parę butów, jedną kurtkę i jak przychodził piątek wieczór to leciałam spotkać się z koleżankami radosna jak skowronek. A moja dużo młodsza siostra ma tyle ciuchów, że z szafy się wylewa, na koncie kilka tysięcy i przychodzi weekend i ona leży na łóżku i patrzy w ścianę nieszczęśliwa. A może na wakacje by do Włoch chciała? Jej odpowiedź "nie". A może na urodziny do kina i na pizzę? Nie, po co komu urodziny. A może idźcie ze znajomymi gdzieś, zarezerwujemy wam salę. Nie. I mama naprawdę poświęca jej więcej czasu, niż mnie. Bo ja całe wakacje latałam pod blokiem ze znajomymi i nic więcej nie potrzebowałam.
...
Następna strona