Rubymar został trafiony rakietą Huti 18 lutego, w wyniku czego na wodach Morza Czerwonego utworzyła się plama ropy o długości ponad 40 kilometrów. Przez kilkanaście dni nieznane były losy jednostki, która została opuszczona przez załogę po ataku jemeńskich rebeliantów. Teraz wiadomo, że statek zatonął, a media opublikowały nagranie, pokazujące tonącą jednostkę.
Poza zatopionymi nawozami, ze statku wyciekły też znaczne ilości paliwa. Strona internetowa TankerTrackers stwierdziła, że spowoduje to "katastrofę ekologiczną na (jemeńskich) wodach terytorialnych i w Morzu Czerwonym".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ian Ralby, założyciel firmy I.R. Consilium zajmującej się bezpieczeństwem morskim, twierdzi, że do ewentualnej katastrofy przyczynią się wyjątkowe naturalne cechy Morze Czerwonego, w którym zimą woda przemieszcza się na północ, w kierunku Kanału Sueskiego, a latem na zewnątrz - do Zatoki Adeńskiej. - W rezultacie co wyleje się w Morzu Czerwonym, zostaje w Morzu Czerwonym – powiedział Ralby agencji AP.
Arabia Saudyjska od dziesięcioleci odsala wodę morską czerpaną z Morza Czerwonego. Niemal cała woda pitna w wielu miastach jest pozyskiwana właśnie z instalacji odsalających. Wylane paliwo może zatykać urządzenia i powodować ich awarie.
Morze Czerwone jest także ważnym źródłem owoców morza, szczególnie w Jemenie, gdzie przed obecną wojną domową między wspieranymi przez Iran, rebelianckimi Huti a rządem sunnickim rybołówstwo było drugą po ropie branżą eksportową.
Chociaż ilość ropy, która wyciekła z Rubymara, nie jest znana, Ralby szacuje, że nie mogła ona przekroczyć 7 tys. baryłek. To więcej niż wylało się przed czterema laty ze statku Wakashio, który rozbił się w pobliżu Mauritiusa, powodując wielomilionowe szkody i pogarszając warunki życia tysięcy rybaków.
Nikt nie oszacował jeszcze ryzyka związanego z zatopionymi nawozami, ale najgorszym scenariuszem byłoby nagłe uwolnienie się ich do wody. Nawozy napędzają rozwój zakwitów glonów, czego rezultatem jest utrata tlenu i tworzenie się tak zwanych "martwych stref". Zagrożone mogą więc być jedne z najbardziej kolorowych i rozległych raf koralowych na świecie, badane intensywnie przez naukowców z powodu ich odporności na rosnącą temperaturę wód.
Ataki Huti na Morzu Czerwonym
Od listopada ubiegłego roku Huti przeprowadzają ataki na statki handlowe, ich zdaniem powiązane z Izraelem, USA i Wielką Brytanią. Huti twierdzą, że działają w ramach solidarności z terrorystyczną organizacją Hamas w Strefie Gazy. W odpowiedzi na ataki Stany Zjednoczone utworzyły w grudniu wielonarodowe siły w celu ochrony ruchu morskiego na strategicznej drodze wodnej.
Od początku ataków Huti wystrzelili ponad 45 pocisków w stronę statków przepływających przez Morze Czerwone i Zatokę Adeńską. Większość pocisków została przechwycona przez wojska koalicyjne, ale część z nich trafiła w cele, uszkadzając statki.
Statki zaczęły unikać najkrótszej drogi z Azji do Europy, która wiedzie z Oceanu Indyjskiego na Morze Czerwone i przez Kanał Sueski na Morze Śródziemne. Wybierają zamiast niej dłuższą o 6 tys. kilometrów drogę wokół Afryki. To wpływa na logistykę i łańcuchy dostaw.