LabFarm to pierwsza i jedyna firma w Polsce, która chce produkować mięso w laboratorium. Od powodzenia trwającej obecnie fazy badawczo-rozwojowej zależy, czy do produkcji przemysłowej dojdzie zgodnie z przyjętym harmonogramem, czyli w 2025 roku.
Choć mięso metodą in vitro może dla wielu być szokujące, wyścig w rozwoju tej technologii trwa już od dobrych kilku lat. I zaczyna przynosić wymierne efekty.
Na zdjęciu poniżej widać fragmenty nagrania od firmy GOOD Meat. Osoby siedzące na ławkach jedzą mięso kurczaka o imieniu Ian. Tego samego, który... siedzi obok nich i jest jak najbardziej żywy.
Mięso stworzono w laboratorium z komórek, które pobrano z pióra kurczaka. Dzięki dostarczaniu im odpowiednich składników urosło znacznie szybciej oraz osiągnęło odpowiednią konsystencję i gęstość. Jest też pozbawione niektórych negatywnych cech typowego mięsa – choćby dlatego, że do jego produkcji nie użyto antybiotyków, które w przemyśle mięsnym stosowane są na potęgę.
Przyszłością mięso bez zwierzęcia?
Niedawny raport firmy konsultingowej GovGrant przewiduje, że w 2040 roku 60 proc. mięsa nie będzie pochodzić od zwierząt. Zamiast tego w 35 proc. pochodzić ma właśnie z laboratorium, a w 25 proc. będą to roślinne zamienniki.
Na całym świecie można znaleźć coraz więcej tzw. zamienników: od kurczaka i burgera, przez mleka i sery o smaku jak te krowie, po krwisty stek, kraba, tuńczyka i krewetki. Powstają nie tylko na bazie roślin, lecz także na drukarce 3D czy właśnie w laboratorium.
Pod koniec 2022 r. Agencja Żywności i Leków w USA po raz pierwszy uznała za bezpieczne do spożycia mięso z probówki - to mięso kurczaka od Upside Foods. W marcu zielone światło dostało zaś wspomniane mięso kurczaka od GOOD Meat, które taką zgodę ma już od 2020 r. w Singapurze. Jest to zatem pierwszy tego typu produkt dopuszczony do jedzenia w dwóch krajach.
Zmiany w podejściu
Zmianę w podejściu ludzi do mięsa widać szerzej. Przykładem może być kilka niedawnych historii z Wielkiej Brytanii. W ostatnich tygodniach i miesiącach:
· studenci uniwersytetów w Cambridge (Anglia) i Stirling (Szkocja) zagłosowali za w 100 proc. wegańskim menu,
· Pałac Buckingham poinformował, że szuka szefa kuchni do przygotowywania roślinnych posiłków,
· rada miejska w Oksfordzie zadecydowała o serwowaniu na swoich wydarzeniach wyłącznie roślinnego menu,
· Norwich, Edynburg i Hayward’s Heath to trzy pierwsze miasta, które włączyły się do międzynarodowej akcji i przyjęły Traktat Roślinny (Plant Based Treaty),
· z kolei rynek wegański na Wyspach urósł w ciągu roku o 10 proc.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Mniej mięsa i mleka, więcej zamienników
Niedawno ciekawy raport wydała też organizacja The Good Food Institute Europe (GFI Europe). Przyjrzano się w nim rynkowi roślinnych zamienników w 13 europejskich krajach, w tym Polsce. Analiza objęła lata 2020-22.
Wnioski? W okresie tym sprzedaż niemal wszystkich kategorii konwencjonalnych produktów spadła: mięsa o 8 proc., mleka o 9 proc., a jogurtów i serów o 4 proc. W tym samym czasie sprzedaż roślinnych zamienników znacząco wzrosła. W przypadku roślinnego mięsa odnotowano wzrost o 21 proc, w przypadku mleka o 20 proc., w przypadku jogurtów o 16 proc., a w przypadku sera – aż o 153 proc.
Przy wyborze konsumentów jednym z ważniejszych kryteriów jest cena. Jeśli kupowanie alternatyw ma oznaczać wydawanie znacznie większych pieniędzy, trudno oczekiwać, by rzucały się na to miliony ludzi. W tym przypadku raport GFI również przynosi ciekawe dane.
I tak od 2021 do 2022 r. ceny zamienników mięsa, mleka i jogurtów wzrosły o 1-2 proc., podczas gdy ceny roślinnych serów nawet spadły (o 3 proc.). W tym samym czasie ceny tradycyjnych produktów z tych samych kategorii wzrosły o od 10 do 17 proc.
Rynek zamienników rośnie też w Polsce
Polscy konsumenci zaczynają odgrywać coraz większą rolę w zmianach na rynku. W poprzednim roku wartość sprzedanych roślinnych alternatyw wyniosła 782,4 mln zł – to o 125 proc. więcej niż w 2020 i o 50 proc. więcej niż w 2021 r. Co więcej, 50-procentowy wzrost to najszybszy wzrost spośród wszystkich 13 przeanalizowanych państw w Europie. Dzięki temu Polska ucieka w rankingu Danii, Austrii, Portugalii i Rumunii, wyprzedziła Belgię i goni Szwecję, gdzie sprzedaż roślinnych zamienników w poprzednim roku spadła o kilka procent.
Należy przy tym zaznaczyć, że roślinne zamienniki wciąż są w mniejszości. Zdecydowanie największy udział w polskim rynku mają alternatywy dla mięsa pakowanego (15 proc.) i mleka (10 proc). W przypadku roślinnych jogurtów i serów udział ten wynosi odpowiednio 3 i 1 proc.
Droga przed roślinnymi zamiennikami nabiału i mięsa jest więc jeszcze dość długa. Można już chyba jednak uznać, że nie tylko w Polsce została wytyczona.
Włoski sprzeciw, unijne wsparcie
Przemysłowa hodowla zwierząt zajmuje mniej więcej trzy czwarte wszystkich gruntów rolnych na świecie i odpowiada za blisko 20 proc. wszystkich emisji gazów cieplarnianych. Mimo to produkty takie dostarczają około 20-30 proc. kalorii oraz białka. Resztę zapewniają rośliny.
Choć ograniczenie spożycia mięsa i nabiału byłoby korzystne dla klimatu, środowiska i samych zwierząt, nie każdy cieszy się na zmiany w tym kierunku. Kilka tygodni temu włoski rząd przyjął projekt ustawy zakazującej produkcji i komercjalizacji mięsa z in vitro. Jak tłumaczą inicjatorzy, stawa ma na celu "zachowanie włoskiego dziedzictwa żywnościowego i kulinarnego", a także ochronę zdrowia ludzkiego i krajowego przemysłu rolno-spożywczego.
Naukowcy w artykule opublikowanym na łamach prestiżowego magazynu "Nature" sprzeciwiają się tym planom. Ich zdaniem zakaz będzie miał negatywny wpływ na badania i innowacje we Włoszech, a rozwój technologii wytwarzania mięsa z probówki może przynieść wiele korzyści. Na rozwój tzw. białek alternatywnych liczy też sama Unia Europejska, która powołała już odpowiednie grupy w celu zatwierdzania nowej żywności, gdy któraś z firm będzie się o to ubiegać.
Na razie takiego zgłoszenia w UE jeszcze nie było.