Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Piotr Bera
Piotr Bera
|
aktualizacja

"Może wywołać wojnę celną". W co gra Trump?

76
Podziel się:

Donald Trump zagroził, że jeśli Dania nie zgodzi się na sprzedaż Grenlandii, obłoży ją cłami "na bardzo wysokim poziomie". Szum wokół wyspy to w ocenie ekspertów element medialnego spektaklu, na którym prezydentowi elektowi USA zależy. - Trump chce wywołać wojnę celną - uważa amerykanista Rafał Michalski.

"Może wywołać wojnę celną". W co gra Trump?
Donald Trump traktuje politykę jak biznes - twierdzą eksperci (Getty Images,, Oleg Nikishin)

Największa wyspa świata, zamieszkiwana jedynie przez ok. 58 tys. osób, znalazła się na ustach całego świata. Wszystko z powodu zapowiedzi Donalda Trumpa. Prezydent elekt ogłosił, że USA odkupią Grenlandię będącą autonomicznym terytorium Danii.

Amerykanie zastanawiali się nad odkupieniem Grenlandii już za prezydentury Abrahama Lincolna w XIX w. Wówczas pomysł upadł, m.in. z uwagi na przekonanie o braku atrakcyjnych surowców na wyspie.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Romanowski posłem na emigracji? "Jego okręgiem nie jest Budapeszt"

Tymczasem Grenlandia ma ogromne znaczenie geopolityczne i energetyczne. "Spośród 34 surowców zidentyfikowanych przez Komisję Europejską jako strategicznie ważne dla przemysłu Europy i zielonej transformacji, 25 można wydobywać w satysfakcjonujących ilościach na Grenlandii" - napisał w serwisie X Jakub Wiech z energetyka24.com.

Po epoce Lincolna Stany Zjednoczone jeszcze dwukrotnie rozważały kupno Grenlandii. W 1946 r. USA zaproponowały Danii 100 mln dol. za wyspę, ale spotkały się z odmową. Także sześć lat temu Trump oferował zakup Grenlandii - również bezskutecznie. Teraz ostrzega, że nałoży na Danię wysokie cła, jeśli ta nie odsprzeda wyspy.

Wojna celna Trumpa

- Trump chce wywołać wojnę celną. Wprowadzenie ceł to jedna z jego głównych obietnic wyborczych, ale zgodnie z obowiązującą ustawą o handlu z 1974 r. prezydent nie ma jednostronnej możliwości manipulowania cłami. Wyjątkiem jest zapis podkreślający, że prezydent może podjąć wszystkie potrzebne działania, które mają na celu zwalczanie polityki obciążającej handel USA - ocenia w rozmowie z money.pl Rafał Michalski.

To oznacza, że jeśli prezydent USA oceni, że jakaś praktyka gospodarcza państwa trzeciego zagraża handlowi jego kraju, może zrobić wszystko, żeby to obciążenie usunąć.

- Trump powołał się na ten przepis podczas pierwszej kadencji i wojny celnej z Chinami. Opowiadał, że Pekin swoimi praktykami gospodarczymi obciąża handel USA, dlatego on jako prezydent może manipulować cłami, żeby zażegnać to niebezpieczeństwo. Tylko że ten przepis niezbyt funkcjonuje, chociażby w kontekście europejskich sojuszników - ocenia Michalski.

I tu pojawia się Grenlandia i groźba nałożenia ceł na Danię.

Jeżeli Trump zacznie w mediach sugerować, że szeroko rozumie definicję zagrożenia interesu USA, to może uznać, że brak pełnego dostępu do tej wyspy zagraża bezpieczeństwu narodowemu - wyjaśnia amerykanista.

Wspomnianemu bezpieczeństwu mogą zagrażać np. pływające po Morzu Norweskim rosyjskie i chińskie statki. Dlatego USA mają potrzebować Grenlandii jako przyczółku. - To jest dla wolnego świata. Mówię o ochronie wolnego świata. Popatrzysz - nie potrzebujesz nawet lornetki - na zewnątrz i widzisz wszystkie statki z Chin. Masz wszędzie rosyjskie statki. Nie pozwolimy na to - stwierdził podczas wtorkowej konferencji prasowej Trump.

Gra Trumpa

W opinii dr. Michała Kuzia z Uczelni Łazarskiego Trump stosuje w tym przypadku doktrynę tzw. nieobliczalnego lidera. Chce stworzyć wrażenie, że jest gotów podjąć drastyczne kroki, żeby wyjść z mocniejszej pozycji negocjacyjnej na starcie.

- To działania charakterystyczne dla agresywnego biznesu za zamkniętymi drzwiami. Natomiast wywołują poruszenie, gdy wykorzystuje się je w dyplomacji. Styl Trumpa jest transakcyjny: cechuje się niskim zaufaniem do instytucji międzynarodowych oraz preferowaniem umów bilateralnych. Dla niego polityka jest biznesem, gdzie rozpoczyna się rozmowy z twardym stanowiskiem, żeby potem zejść z ceny. W ten sposób rozmawia z partnerami. Natomiast adwersarzy najczęściej komplementuje, co nic nie kosztuje, a potem stawia twarde warunki - tłumaczy w rozmowie z money.pl ekspert ds. stosunków międzynarodowych.

Jeszcze na długo przed zaprzysiężeniem Trump zagroził wprowadzeniem ceł nie tylko na Danię, ale przede wszystkim na Chiny, Kanadę, Meksyk, całą UE oraz kraje BRICS (Brazylię, Indie, Rosję i RPA). Uważa też, że Panama pobiera zbyt wysokie opłaty za korzystanie z Kanału Panamskiego, więc USA chcą przejąć ten kluczowy morski kanał.

- Mówiąc o Kanadzie, Grenlandii i Meksyku Trump wraca do doktryny Monroego, zakładającej, że szczególną strefą wpływów USA powinna być cała strefa geograficzna obu Ameryk, a do niej należy Grenlandia ze względu na ukształtowanie szelfu kontynentalnego - dodaje Kuź.

"Inwazja obcej armii"

Budując narrację zagrożenia oraz odwetu w postaci ceł czy przejęcia niektórych terenów, Trump jasno pokazuje, że będzie twardo negocjować.

Grenlandia ma być przykładem. Ma pokazać reszcie świata, że Trump nie odpuści. To także punkt zaczepienia wobec Meksyku, który jest znacznie bardziej istotny dla administracji prezydenta elekta. Trump w tym kontekście przypomina o uchwalonym w XVIII w. zbiorze ustaw "Alien and Enemies Acts" ograniczających imigrację. Polityk mógłby posłużyć się tym dokumentem.

Prezydent może wprowadzić stan wyjątkowy z powodu nielegalnej imigracji z Meksyku, którą zdaniem Trumpa można rozumieć jako inwazję obcej armii, a co za tym idzie - wykorzystać chociażby wojsko do przeprowadzenia deportacji - ocenia Michalski.

Amerykanista zwraca uwagę, że w tym kontekście Trump zerka na Arizonę, Północną Karolinę czy Teksas, które ucierpiały po wprowadzeniu układu o wolnym handlu NAFTA. - Ruszył niekontrolowany import produktów rolnych z Meksyku, doszło do upadku przemysłu. Prowincje z południa kraju dużo straciły. Trump to wie, ma tam swoich wyborców. A ci chcą konkretnych i silnych regulacji w niektórych sektorach gospodarki. Trump szuka pretekstu, żeby powołać się na te wyjątkowe przepisy i będzie ciągle mówić o zagrożeniu - uważa Michalski.

Jak już wspomnieliśmy, zagrożeniem wokół Grenlandii są chińskie i rosyjskie statki, a z Kanady i Meksyku nadciągają imigranci oraz dostarcza się do USA narkotyki, w szczególności fentanyl. Jeśli Meksyk nie ograniczy imigracji, to Trump w odpowiedzi może narzucić wysokie cła, które odbiją się czkawką sąsiadom, a ucieszą amerykańskich rolników.

Ponadto, jak podaje Politico, proponowane przez Trumpa cła na Kanadę i Meksyk mogą uderzyć w towary o wartości ponad 900 mld dol. Mowa o samochodach, częściach do nich i energetyce. "Oba kraje odpowiadają za prawie jedną trzecią amerykańskiego importu towarów, który w ubiegłym roku wyniósł około 3,1 bln dol." - wylicza portal. Nie oznacza to jednak, że Trump nie jest skory do ustępstw - tak jak to jest w biznesie.

- Trump mówi o uniwersalnych cłach, ale nawet podczas pierwszej kadencji bardzo często wykonywał krok w tył. Wówczas stany Nowej Anglii poprosiły go, żeby wyłączyć spod wyższej taryfy celnej produkty do kluczowego dla nich przemysłu stalowego. I zrobił to – przypomina Michalski.

Zuckerberg i problemy UE

Nieoczekiwanie w drużynie Trumpa, przynajmniej na chwilę, znalazł się Mark Zuckerberg. Założyciel Facebooka ogłosił, że Meta kończy program weryfikacji faktów z partnerami i wprowadzi system notatek społecznościowych podobnych do tych z serwisu X Elona Muska. Natomiast moderatorów treści przeniesie z lewicowej Kalifornii do republikańskiego Teksasu.

"Decyzja o zmianie podejścia do moderacji treści wynika z krytyki, jaką Meta otrzymywała od Republikanów, którzy uważali, że system weryfikacji faktów faworyzował Demokratów. Nowy system, podobny do tego stosowanego przez X, ma być bardziej otwarty na różnorodne opinie społeczności" - informował portal NBC.

Zuckerberg wyczuł, skąd wieje wiatr, i próbuje zbliżyć się do administracji Trumpa. Tylko w ciągu ostatnich kilku dni Meta ogłosiła, że szefem ds. polityki globalnej giganta zostanie republikański lobbysta Joel Kaplan, a do zarządu trafił przyjaciel Trumpa i były szef UFC (organizacji mieszanych sztuk walki) Dana White.

Zmiana w firmie Zuckerberga może zwiastować jeszcze większe problemy w kontaktach z UE. Już jesienią ubiegłego roku Komisja Europejska nałożyła blisko 800 mln euro kary na Metę za nieuczciwe praktyki handlowe w serwisie Facebook Marketplace. Na celowniku Brukseli znajdują się również Google i Apple.

Wpływ Elona Muska na Trumpa może spowodować, że Biały Dom będzie walczyć w UE o interesy gigantów z Doliny Krzemowej. Trump już ostrzegł Brukselę, że nałoży cła na jej towary, jeśli Europa nie zwiększy zakupów amerykańskiej ropy i gazu. A USA są w światowej czołówce, jeśli chodzi o produkcję ropy i eksport LNG. Możliwe, że Trump nie nałoży ceł na UE, jeśli ta odpuści gigantom technologicznym i kupi więcej surowców. UE nie ma zbyt dużego pola manewru.

- UE pójdzie na kompromis, bo zostanie do tego zmuszona. Bruksela nie wykształciła swoich ośrodków technologii cyfrowej czy mediów społecznościowych. Nikt nagle nie zamknie serwisu X. Chiny mają TikToka, a Rosja - Telegram. Nawet Blue Sky, czyli alternatywa dla X, jest amerykańska - uważa Kuź.

Ekspert ocenia, że dogadując się z Trumpem, UE będzie musiała zaproponować deregulację na rynku mediów społecznościowych, zwiększyć zakupy ropy i gazu z USA oraz wydatki na obronność.

- UE próbuje wprowadzać przepisy dotyczące ochrony danych, więc Trump może powiedzieć, że jego administracja sprzeciwia się regulacjom dla ich kapitału i uzna, że w ten sposób obciąża się handel Stanów Zjednoczonych. W ten sposób rysuje się nam ewentualny zarys konfliktu gospodarczego z UE - dodaje Michalski. Bo interesy Doliny Krzemowej to jednocześnie interesy USA.

Obaj nasi rozmówcy zaznaczają, jak ważne jest transakcyjne podejście w polityce Trumpa. Na współpracy z jego administracją może w najbliższych latach zyskać m.in. Argentyna, gdzie rządzi podziwiany przez Elona Muska Javier Milei, który dogaduje się z miliarderem. Czego nie można powiedzieć o Donaldzie Tusku. Polskiego premiera nie zaproszono na zaprzysiężenie Republikanina. W ten sposób Trump chce pokazać Tuskowi, że przysługi USA wobec Polski mogą kosztować.

- Trump rozumie twardy biznes, ale też nie należy go obrażać. Nie chciałbym być w jednym pokoju z Trumpem i Donaldem Tuskiem, który mówił, że Trump to rosyjski agent. O ile obaj w ogóle ze sobą porozmawiają - podsumowuje Kuź.

Piotr Bera, dziennikarz money.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
energetyka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(76)
TOP WYRÓŻNIONE (tylko zalogowani)
Prezydent2025
1 tyg. temu
Nie wiem czy Amerykanom przybędzie chleba, szczególnie z grup które poszły na Kapitol, ale na pewno nie zabraknie im Igrzysk.
gość
1 tyg. temu
ja bym proponował wydać te 5 procent na zbrojenia ale we własnych firmach , nie w USA i co na to Trump by powiedział? wydawajmy pieniądze u swoich - nie kupując ich złomu!
Wesoły
1 tyg. temu
Nakładamy sankcje na USA. Nasz premier coś wymyśli, przypilnuje, żeby mu w tryby piachu nie wrzucano.
POZOSTAŁE WYRÓŻNIONE
CELNIK
1 tyg. temu
38 milionów amerykanów żyje na ulicy a trump razem z tym muskiem BAWIO SIE w gry wojenne ha ha ha ha
Kapral
1 tyg. temu
Jeżeli to prawda co on mówi i robi to znaczy po prostu krótko: że to jest zły człowiek, liczy sie dla niego tylko kasa i zysk a nie czynnik ludzki i etyka, to jest szaleniec , jedyna nadzieja w tym wszystkim jest taka ze on juz jest bardzo stary, facet ma prawie 80 lat to jest wiek pradziadka, wspolczuje amerykanom, zobaczycie on wprowadzi im zamordyzm taki ze dopiero da im popalić
Anna
1 tyg. temu
Amerykanom wolno zajmować cudzą ziemię, Rosjanom nie wolno. A teraz wszyscy razem powtórzmy: wszyscy są równi wobec prawa.
NAJNOWSZE KOMENTARZE (76)
Rozumie
1 tyg. temu
Chciała Ameryka szaleńca to ma teraz dwóch, oboje nieokrzesani.Jeszcze trochę i zacznie sie czteroletni cyrk i ciekawe jak długo Trump i Musk będą się zgadzali bo przecież Król jest tylko jeden.......Jeden potrzebuje Grenlandie dla swoich rakiet a drugi aby dorównać całą Kanade.Oj będzie się działo.
ręce opadają
1 tyg. temu
Cła to uderzenie w zwykłego konsumenta i robienie dobrze swojakom tryliarderom oligarchom. Dla bogaczy frukty a dla zwyklaków bryndza i „igrzyska” pt. poszerzamy Amerykę, radujta się plebsie. Tak wygląda „ruski ład” w wykonaniu Trumpa.
arek
1 tyg. temu
Zerkaliśmy ze strachem na wschód, a tymczasem trzeba będzie pójść z pomocą sojusznikom z NATO, Danii i Kanadzie ! Bronić...przed imperializmem USA !!
arek
1 tyg. temu
Zerkaliśmy ze strachem na wschód, a tymczasem trzeba będzie pójść z pomocą sojusznikom z NATO, Danii i Kanadzie ! Bronić...przed imperializmem USA !!
Bożydar
1 tyg. temu
Putin i Trump....najpilniejsi uczniowie Hitlera ! Ta sama buta i bezczelność, te same szalone pomysły, żądania i zakusy... Niczym się nie różnią !!
...
Następna strona