Krajowy Plan Odbudowy, na podstawie którego mają być realizowane wielomiliardowe inwestycje, został zaakceptowany przez Komisję Europejską w czerwcu. Od tego czasu w relacjach na linii Warszawa-Bruksela wiele się zmieniło i jakikolwiek przelew z unijnej kasy stoi pod wielkim znakiem zapytania.
Mimo że polski rząd twierdzi, że spełnił wszystkie warunki postawione przez KE, to do dzisiaj nie złożył ani jednego wniosku o płatność. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta. Bo nie może.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Co z KPO?
KPO to bowiem niejedyny dokument, który musi zostać wynegocjowany, żeby w ogóle móc myśleć o składaniu wniosków. Rządowi udało się już, z sukcesem, zamknąć rozmowy ws. umowy finansowania i umowy pożyczki. To czysto techniczne porozumienia określające m.in. liczbę przelewów, harmonogram spłat czy konto, na które przekazywane będą fundusze. Nadal jednak trwają negocjacje ws. ostatniego porozumienia - tzw. ustaleń operacyjnych.
Jak wyjaśnia w dokumencie rzeczniczka KE Veerle Nuyts, to dwustronna umowa o charakterze technicznym między zainteresowanym państwem członkowskim a Komisją Europejską. "Określa się w niej dowody potrzebne do wykazania, że poszczególne etapy i cele zostały osiągnięte oraz w jaki sposób będziemy angażować się i współpracować z każdym państwem członkowskim w celu monitorowania realizacji poszczególnych planów" - tłumaczyła.
Dopiero po podpisaniu tych dokumentów państwa członkowskie mogą złożyć swój pierwszy wniosek o płatność.
Kiedy pierwszy wniosek o pieniądze z KPO?
Po zaakceptowaniu przez KE naszego KPO rządzący z optymizmem wypowiadali się na temat ewentualnych pierwszych płatności. Szef resortu funduszy i polityki regionalnej Grzegorz Puda mówił w czerwcu, że pierwszy wniosek o płatność złożymy po wakacjach, jeszcze w trzecim kwartale tego roku i na kwotę ponad 4 mld euro. Tłumaczył również, że pierwszych przelewów można spodziewać się z końcem 2022 r. Z kolei w sierpniu premier Morawiecki mówił już, iż zakłada, że pierwszy wniosek o wypłatę zostanie złożony w ciągu dwóch miesięcy, do końca października czy początku listopada.
Tymczasem mamy już połowę października, a nie udało się jeszcze zamknąć rozmów ws. ustaleń operacyjnych. Z czego wynika opóźnienie i kiedy w związku z tym złożymy pierwszy wniosek? O to zapytaliśmy resort funduszy.
W odpowiedzi resort poinformował, że "obecnie finalizowane są prace polegające na uzgodnieniu z Komisją Europejską ich ostatecznego brzmienia". "Następnie rozpocznie się proces zatwierdzania ustaleń operacyjnych w KE. Potem ostateczne ustalenia operacyjne zostaną podpisane przez Ministra Funduszy i Polityki Regionalnej Grzegorza Pudę oraz - w imieniu KE - przez komisarza ds. gospodarczych Paolo Gentiloniego" - czytamy.
Dopiero po tym, zgodnie z procedurami, zostanie złożony wniosek o płatność z KPO (oddzielnie dla części dotacyjnej – o wartości 2,851 mld euro i pożyczkowej – 1,368 mld euro). Dotychczas udało się zrealizować zdecydowaną większość mierników, a cztery są na finalnym etapie realizacji. Trwają jeszcze rozmowy techniczne z KE nt. kilku pozostałych kamieni milowych. Państwa bez ustaleń operacyjnych to oprócz Polski: Luksemburg, Niemcy, Austria, Belgia, Irlandia, Finlandia, Szwecja, Holandia - dodało ministerstwo.
O sprawę został ostatnio zapytany rzecznik rządu. Piotr Müller odpowiedział w Polsat News, że trwają negocjacje dotyczące aspektów technicznych rozliczania KPO.
Bo, jak zwykle z Unią Europejską bywa, gdy na jedną rzecz jest porozumienie, to nagle się okazuje, że ktoś rozszerzająco w UE próbuje niektóre rzeczy interpretować - mówił.
Pytany, o jakie aspekty techniczne chodzi, odparł, że m.in. o kwestie związane z wymiarem sprawiedliwości. - Chcemy mieć jasność, w jaki sposób Komisja Europejska chce oceniać na przykład to, czy w Polsce jest procedura dotycząca wznowienia postępowania w sprawach dyscyplinarnych. Bo ona jest, a nagle teraz słyszymy, że jest niewystarczająca z ust niektórych urzędników Unii Europejskiej - powiedział.
Na pytanie, czy możliwe, że wniosek o wypłatę pieniędzy z KPO zostanie złożony jeszcze w październiku, odparł:
Mam nadzieję, że to będzie możliwe. Aczkolwiek w przypadku KE to wiele rzeczy nie zależy od nas. W tej chwili trwa wymiana korespondencji.
Przypomnijmy jednak, że warunki stawiane przez KE nie są - jak twierdzi rzecznik rządu - nowe. Od dawna bowiem KE stawiała jasne oczekiwania, zgodnie z którymi odsunięci od orzekania sędziowie powinni otrzymać możliwość ponownego rozpoznania ich spraw przez niezależny sąd, co jest m.in. konsekwencją wyroku TSUE ws. Izby Dyscyplinarnej.
Unijne fundusze dla Polski. Łamanie kamieni milowych
Dokończenie negocjacji i złożenie wniosku to jedno. Druga rzecz to zaakceptowanie go przez KE. Polska cały czas pozostaje bowiem w sporze z KE o praworządność. Problem może być również z innymi kamieniami milowymi, gdzie nie udało się wywiązać z wymaganych terminów. Jak poinformował ostatnio "Dziennik Gazeta Prawna", w przypadku niektórych warunków "rząd obawia się, czy uda się osiągnąć zadeklarowane wskaźniki, jak np. wsparcie inwestycyjne dla 5 tys. firm z sektora HoReCa (sektory hotelarstwa i gastronomii - przyp. red.), kultury i turystyki".
I to nie koniec. Okazuje się, że prawdopodobnie rząd właśnie zgotował sobie nowe problemy. Na niespełnienie kolejnego kamienia milowego zwraca uwagę główny ekonomista Forum Obywatelskiego Rozwoju i wieloletni pracownik Ministerstwa Finansów Sławomir Dudek. Ekspert przypomina, że w KPO Polska zobowiązała się znowelizować ustawę o finansach publicznych, rozszerzając zakres stabilizującej reguły wydatkowej (SRW) - wymagającej, aby każdy dodatkowy wydatek równoważył dodatkowym dochodem - o państwowe fundusze celowe. Termin realizacji tego warunku to trzeci kwartał 2021 r.
Tymczasem kilka dni temu prezydent podpisał ustawę ws. zamrożenia cen prądu, do której rząd dodał krótki zapis zupełnie zmieniający SRW, o czym informowaliśmy jako pierwsi. W ustawie czytamy, że z reguły w tym i przyszłym roku mają zostać wyłączone wydatki:
- państwowych funduszy celowych,
- funduszy działających przy BGK,
- Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej - wykonanych ponad kwoty objęte limitem.
"Rząd bezczelnie pokazał gest Lichockiej KPO i wrzutką nocną przekreślił spełnienie kamienia milowego A3G" - napisał ekonomista na Twitterze.
W programie "Money.pl" Sławomir Dudek powiedział, że rząd "nie chce spełnić kamieni milowych i cały czas oszukuje". - Jak chce udowodnić, że "nie wlicza się" jest równoznaczne z "rozszerza się"? To fikcja i bezczelne złamanie kamienia milowego na kilkanaście tygodni przed pierwszą transzą, jak obiecuje rząd - zauważył.
W KPO czytamy, że "zakładane efekty zmian to objęcie zakresem SRW większej liczby jednostek sektora instytucji rządowych i samorządowych (państwowych funduszy celowych), co pozwoli na zwiększenie przejrzystości i efektywności zarządzania finansami publicznymi". Za przygotowanie poprawki było odpowiedzialne Ministerstwo Finansów.
Zwróciliśmy się do Ministerstwa Finansów z prośbą o odpowiedź na pytanie, czy rząd, wprowadzając zapisy dot. reguły wydatkowej, konsultował się z Komisją Europejską, czy resort zdaje sobie sprawę, że nowelizacja łamie jeden z kamieni milowych i czy MF przewiduje w najbliższym czasie kolejne zmiany w SRW. Czekamy na odpowiedź.
- Ta ustawa łamie zero-jedynkowo jeden z kamieni milowych, nie ma tutaj pola do żadnej interpretacji. Jeśli te zapisy nie zostaną skorygowane, to nie mamy pieniędzy z KPO. A nawet jeśli rząd zmieni ten przepis, to jak KE ma mu zaufać, że za chwilę znowu coś się nie wydarzy? Jesteśmy niewiarygodnym partnerem - podsumował główny ekonomista FOR.
Polska kruszy kolejne kamienie milowe
Efekt niespełnienia kolejnych kamieni milowych może być taki, że unijni urzędnicy - gdy uznają, że Polska nie wypełniła wszystkich warunków - zdecydują się wstrzymać całą płatność lub wypłacą tylko część środków.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jakby mało było problemów z unijnymi pieniędzmi dla Polski, to ostatnio doszedł kolejny, kto wie, czy nie poważniejszy. Komisja Europejska zagroziła nam bowiem, że oprócz wstrzymania środków na KPO (24 mld euro dotacji i 12 mld euro pożyczek), pod znakiem zapytania stoi też ponad 75 mld euro z wieloletniego budżetu na lata 2021-2027 (popularne fundusze strukturalne).
W rozmowie z "Rzeczpospolitą" Marc Lemaitre, dyrektor generalny ds. polityki regionalnej w KE, powiedział, że "polskie władze same zadeklarowały, że nie wypełniły jednego z podstawowych warunków umożliwiających zwrot pieniędzy, związanego z Kartą Praw Podstawowych".
To horyzontalny warunek, nie dotyczy poszczególnych sektorów, ale całości funduszy. I dopóki on nie będzie wypełniony przez Polskę, płatności nie będą zwracane przez KE. Te rachunki będą czekać - powiedział Lemaitre.
Takie postawienie sprawy burzy narrację rządu, który w ostatnim czasie przekonywał Polaków, że pieniądze z wieloletniego budżetu są znacznie ważniejsze niż te z KPO, a co istotne - niezagrożone. Komisja Europejska zdecydowała się w tej sytuacji ostrzec Warszawę, sugerując jednocześnie, że sprawy funduszy i KPO są ze sobą powiązane. - Trudno było się spodziewać, że KE będzie upominać się o praworządność przy KPO, a machnie ręką na wypłaty z funduszy strukturalnych - usłyszeliśmy nieoficjalnie od osoby zaznajomionej ze sprawą.
Można się więc spodziewać, że dopóki sprawa KPO nie zostanie pozytywnie rozstrzygnięta, to i po pozostałe fundusze może być nam ciężko sięgnąć.
Mateusz Gąsiorowski, wydawca i dziennikarz money.pl