Taki jest skutek wyroku Trybunału Sprawiedliwości UE z 10 września w sprawie C‑465/20 P. Trybunał uznał, że Irlandia zapewniła firmie Apple nielegalną przewagę podatkową, która umożliwiała gigantowi technologicznemu opodatkowanie na poziomie 0,05 proc. przez co zakłócone zostały warunki konkurencyjne na rynku wewnętrznym. Apple musi więc zapłacić zaległy podatek. Dostanie go w całości Irlandia do swobodnego wykorzystania.
Jak Irlandia pomagała korporacjom
Irlandia przez lata budowała swoją atrakcyjność dla inwestorów przyciągając ich niskimi podatkami. Dzięki temu korporacje, w szczególności z branży big tech zakładały w latach 80. i na początku lat 90. ubiegłego wieku swoje europejskie siedziby w Irlandii i mogły wejść na rynek Unii Europejskiej praktycznie unikając płacenia podatków lub obniżając je do jednocyfrowych kwot. Apple był jednym z pierwszych amerykańskich gigantów technologicznych, który skorzystał z tej możliwości.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sukces Irlandii był w dużym stopniu wynikiem jej starego systemu podatkowego. Chodziło o tzw. "Double Irish" czyli "podwójną irlandzką" - układ, który obejmował złożoną strukturę korporacyjną, w ramach której jedna z irlandzkich spółek nie płaciła w Irlandii podatku z uwagi na wysokie koszty podatkowe (najczęściej opłaty licencyjne), a druga z irlandzkich spółek mimo, iż była zarejestrowana w Irlandii, w praktyce była opodatkowana nieopodatkowane przychody poza Europą, często w raju podatkowym.
Firma Apple porozumiała się z Irlandią w 1991 r. i 2007 r. i korzystała z tego schematu do końca 2014 r., kiedy to pod presją ze strony Unii Europejskiej i USA Irlandia zmuszona była zmienić przepisy podatkowe. Dwa porozumienia podatkowe pozwoliły Apple na przypisanie większości zysków dwóch spółek zależnych ASI i AOE, które prowadziły działalność gospodarczą poprzez swoje oddziały w Irlandii, do siedzib głównych tych spółek ulokowanych poza Irlandią. W dodatku siedziby te istniały tylko na papierze, nie zatrudniały pracowników, nie posiadały rzeczowych składników majątkowych poza terytorium Irlandii. W konsekwencji zyski nie były nigdzie opodatkowane.
W schemacie podatkowym wykorzystano umowy dotyczące licencji na korzystanie z praw własności intelektualnej, umowy o tzw. podziale kosztów, które dotyczyły w szczególności kosztów badań i rozwoju technologii używanych w produktach Apple, ryzyka związanego z obowiązkiem pokrycia kosztów opracowywania praw własności intelektualnej grupy Apple oraz umów o świadczenie usług marketingowych.
Zarzuty Komisji Europejskiej wobec Apple
Komisja Europejska zarzucała, że irlandzkie organy podatkowe błędnie zaakceptowały założenie, zgodnie z którym dochody z licencji na korzystanie z praw własności intelektualnej grupy Apple należące do ASI i AOE powinny być przyporządkowane do siedziby poza Irlandią. Doprowadziło to do tego, że podlegające opodatkowaniu roczne zyski ASI i AOE w Irlandii odbiegały od wiarygodnego wyniku opartego o zasadę ceny rynkowej. Ponadto, władze Irlandii błędnie przypisały siedzibom głównym spółek ASI i AOE aktywa, funkcje i ryzyka, podczas gdy siedziby te nie istniały fizycznie. W konsekwencji uznano, że sprzedaż z wykorzystaniem własności intelektualnej należącej do irlandzkich spółek zależnych Apple powinna zostać uwzględniona w podstawie opodatkowania w Irlandii.
Trybunał Sprawiedliwości UE w wyroku z 10 września 2024 r., po 8 latach sporu, przyznał rację Komisji Europejskiej i orzekł, że porozumienia między irlandzkim fiskusem a technologicznym gigantem naruszały regulacje unijne. Apple niesłusznie skorzystało z nieuczciwych luk w irlandzkim systemie podatkowym. Porozumienia dawały Apple nieuczciwą przewagę nad innymi firmami działającymi w Unii, które nie mogły korzystać z tak korzystnych warunków.
Orzeczeniem jest ostateczne, nie przysługuje od niego odwołanie. Apple wyraziło oczywiście rozczarowanie, oskarżając Komisję Europejską o zmianę zasad z mocą wsteczną i ignorowanie międzynarodowego prawa podatkowego. Natomiast Irlandzki rząd argumentował, że miał prawo udzielić takich ulg, jakie uważał za stosowne, by przyciągnąć inwestorów na swoje terytorium.
Największym wygranym jest Irlandia
Wyrok Trybunału zapadł w momencie, gdy Irlandia znajduje się w niezwykłej sytuacji w stosunku do innych państw europejskich, gdyż ma nadwyżkę budżetową w wysokości kilku miliardów euro. Nadwyżka ta pochodzi częściowo właśnie z wysokich wpływów z podatku dochodowego od osób prawnych. Dodatkowy podatek od Apple zwiększy tę nadwyżkę do 7,5 proc. PKB.
A zatem, mimo, że wynik sprawy jest negatywny dla Irlandii, to zdecydowanie jest ona największym zwycięzcą. I to podwójnym.
Po pierwsze, dzięki przyjętej strategii podatkowej przyciągnęła giganty do swojego kraju. Nawet jeśli przez lata wpływy podatkowe CIT od big techów były kalkulowane według niskiej lub bardzo niskiej stawki, to skala działalności i tak robiła wielką różnicę. W dodatku, podatek CIT to nie wszystko. Tylko Apple zatrudnia aktualnie na terenie Irlandii ponad 6 000 pracowników, tworząc miejsca pracy oraz zasilając wpływy z podatku PIT.
Po drugie, mimo, iż Irlandia została uznana winną, nie poniesie z tego tytułu żadnych negatywnych konsekwencji, wręcz przeciwnie, dostanie 13 mld euro zaległego podatku. Co więcej, nawet ściągalność tego podatku nie jest zagrożona bo już w 2018 r. podatek został zabezpieczony na rachunku powierniczym.
Jednocześnie jest mało prawdopodobne, aby pozycja Irlandii jako kraju, będącego ośrodkiem dla europejskich siedzib wielu dużych korporacji technologicznych, pozostała zachwiana. Zwłaszcza, że po Brexicie, wiele brytyjskich firm przeniosło swoje siedziby właśnie do Irlandii.
Irlandia przeznaczy pieniądze na inwestycje
Jak zapowiedział irlandzki minister finansów, tamtejszy rząd zamierza wykorzystać pieniądze, które otrzyma od firmy Apple z tytułu zaległych podatków, na inwestycje w budownictwo mieszkaniowe i infrastrukturę.
Niektórzy nie kryją oburzenia na taki finał sprawy. Podkreślając, że na sprawcę wykroczenia nie zostały nałożone żadne sankcje. Rynek wewnętrzny został zaburzony, a winny takiego działania otrzyma nadzwyczajny zysk. Pieniądze te nie trafiają do budżetu UE.
Małgorzata Samborska