Rząd niemiecki pieniądze z podatku od nadmiarowych zysków spółek energetycznych chce przeznaczyć na obniżenia cen gazu, paliwa i węgla dla konsumentów. Niemiecki minister finansów Chrisitan Lindner przekonuje, że z tego źródła da się uzyskać "dwucyfrową liczbę miliardów euro".
Zyski spółek mają pomóc w kryzysie
Kanclerz Olaf Scholz przekonuje, że Niemcy są gotowe do działań na poziomie krajowym i podatek zostanie nałożony na te firmy energetyczne, które czerpią największe zyski z gwałtownie rosnących cen energii. Scholz apeluje także, aby takie rozwiązanie zostało wprowadzone na poziomie Unii Europejskiej.
W poniedziałek poparcie dla tego pomysłu wyraziła także Francja.
Podatek od nadmiernych zysków jest najbardziej sprawiedliwym i najbardziej skutecznym podejściem — powiedział w poniedziałek, cytowany przez "Bloomberga", prezydent Francji Emmanuel Macron.
Prezydent Francji dodał, że koszty produkcji spółek energetycznych są znacznie niższe niż rynkowe ceny sprzedaży. Zadeklarował, że jeżeli Unia Europejska nie wprowadzi odgórnie takiego podatku, to Francja wprowadzi swoje, krajowe rozwiązania.
Coraz więcej państw w Europie decyduje się na podatek od zysków nadzwyczajnych (windfall profit tax). Takie rozwiązanie wprowadziły już Włochy i Węgry, prace w tej sprawie trwają także w Wielkiej Brytanii.
Podatek od zysków. Polski rząd czeka
W lipcu premier Mateusz Morawiecki zapowiedział, że i u nas część państwowych spółek będzie musiała podzielić się zyskami z Polakami.
— Spółki Skarbu Państwa realizują wyższe zyski, dlatego wypracujemy mechanizm podzielenia się tymi zyskami z obywatelami albo wprowadzimy podatek od zysków nadzwyczajnych na spółki gazowe, energetyczne — ogłosił premier w Rypinie.
Od tego momentu nic się nie wydarzyło. W piątek rzecznik rządu Piotr Müller przyznał, że nie ma jeszcze projektu ustawy w tej sprawie.
— Rozważamy różnego rodzaju możliwości w tym zakresie, zobaczymy, jak będzie wyglądała sytuacja na rynku gazu, paliw — dodał rzecznik rządu.
Oszczędnie w tym temacie wypowiadają się politycy PiS.
Każda wypowiedź dotycząca tego tematu mogłaby spowodować obniżenie notowań spółek skarbu państwa, a to oczywiście nie byłoby korzystne — powiedział money.pl jeden z posłów, członek sejmowej Komisji ds. Spraw Energii, Klimatu i Aktywów Państwowych, prosząc o anonimowość.
Premier Mateusz Morawiecki pytany w poniedziałek m.in. o wysokie ceny gazu wskazał, że sposobem na obniżkę cen jest "administracyjne obniżenie ceny ETS, czyli urzędowe obniżenie ceny uprawnień do emisji CO2". — Na przykład do poziomu 20 lub 30 euro za tonę na najbliższy rok lub nawet dwa lata — powiedział Morawiecki. Dodał, że to "doprowadziłoby to w bardzo krótkim czasie do spadku cen energii".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Opozycja o "zaciskającej pętli na szyi"
O działania w tej sprawie apeluje opozycja. Donald Tusk w sobotę zorganizował konferencję prasową w jednej z firm włókienniczych w Konstantynowie Łódzkim. Przekonywał, że sytuacja, w której znalazła się spółka, jest dramatyczna. Tusk informował, że PGNiG proponuje im podwyżkę gazu na poziomie 1000-1200 proc.
Przedsiębiorcom w całej Polsce zaciska się pętla na szyi, a PGNIG notuje rekordowe zyski na poziomie 4 mld złotych — przekonywał Donald Tusk.
Państwowa spółka w odpowiedzi na wystąpienie lidera PO napisała m.in., że "oferta nie jest wiążącą umową i tak jak my, tak i nasi klienci, obserwując sytuację na giełdzie, mogą wybrać ofertę, w innym, bardziej korzystnym momencie".
Europa musi działać, aby walczyć ze skutkami kryzysu energetycznego, który może wywołać także ekonomiczny impas. Ceny gazu gwałtownie wzrosły po decyzji rosyjskiego Gazpromu o dalszym wyłączeniu Nord Stream.
Ministrowie energii Unii Europejskiej mają się spotkać 9 września, aby omówić specjalne środki mające na celu powstrzymanie gwałtownie rosnących kosztów energii, od limitów cen gazu ziemnego po zawieszenie handlu instrumentami pochodnymi na energię.
Malwina Gadawa, dziennikarka money.pl