Wśród właścicieli i szefów firm mówi się, że prawidłowo prowadzony biznes przynosi stratę. Oczywiście fiskalną – bo pieniądze można wydać lepiej i z korzyścią dla firmy, niekoniecznie na podatki. Obecnie przedsiębiorstwa w większości płacą podatek dochodowy – czyli od przychodu pomniejszonego o koszty. Im większe koszty, tym mniejszy podatek.
Dochodzi więc do sytuacji, gdy firmy na siłę pompują koszty i stosują optymalizację podatkową. Przykłady można mnożyć. To choćby kupowanie kolejnych samochodów, branie niekoniecznie niezbędnego sprzętu w leasing. A także opłaty licencyjne.
– Jeśli firma sprzedająca torebki zleci ich szycie w Chinach po dolarze za sztukę, sprzeda w Polsce za tysiąc dolarów i zapłaci 999 dolarów cypryjskiej spółce za używanie jej znaku towarowego, to wychodzi na zero – zwraca w rozmowie z money.pl uwagę Robert Gwiazdowski z Centrum im. Adama Smitha.
Jest on jednym z promotorów podatku przychodowego. Miałby być on płacony nie od dochodu, ale przychodu – czyli wartości sprzedaży. Oczywiście musiałby być o wiele niższy od dochodowego, proponowaną stawką jest 1,5 proc. Ale pozwoliłby na znaczne uproszczenie systemu podatkowego. I zwiększenie dochodów budżetu.
Kto płaciłby więcej?
Przede wszystkim firmy zagraniczne, które odprowadzają zyski do centrali. Związek Przedsiębiorców i Pracodawców podsumował działalność francuskich firm w Polsce. ZPP wyliczył, że wiele z nich nie płaci w Polsce podatku CIT lub jest on odprowadzany w marginalnej wysokości.
Przykład? Choćby Auchan, które płaci podatek CIT w wysokości 0,004 proc. przychodów spółki. Gdyby wprowadzono podatek od przychodów w wysokości 1 procenta, sieć Auchan w latach 2015-2019 zapłaciłaby 510 mln zł podatku korporacyjnego, zamiast w rzeczywistości uiszczonego 1,8 mln zł.
Nowy podatek? Minister finansów nie wyklucza
Minimalne podatki płacą też polskie oddziały Orange (0,12 proc. przychodów), Carrefour (0,16 proc.), Renault (0,40 proc.) czy Michelin. Większość dużych sieci handlowych (Biedronka, Lidl, Carrefour) nie płaci w postaci CIT nawet 1 procenta swoich przychodów. Za 2019 rok Facebook Poland zapłacił w Polsce 4,2 mln zł podatku CIT, Google - 13,6 mln zł CIT.
Jednocześnie podatek nie uderzyłby w małe polskie firmy – nie miałby objąć działalności gospodarczych. Firmy działające jako spółki z o.o. lub akcyjne zyskałyby przede wszystkim na przejrzystości systemu podatkowego.
Ma być prosto
Gwiazdowski zwraca uwagę, że obecnie właściciel firmy poświęca mnóstwo czasu i energii na liczenie, co jest kosztem, a co nie jest.
– Fiskus ma tabelę ze stu kilkudziesięcioma pozycjami tłumaczącymi co jest kosztem. Drugie tyle pozycji kosztem być nie może – mówi Gwiazdowski. Po przejściu z podatku dochodowego na przychodowy kosztem nie byłoby nic. I każdy płaciłby podatek w tej samej wysokości.
Podatek przychodowy nie jest na razie powszechnie stosowany. Ale Gwiazdowski zwraca uwagę na to, że i tak działa. W Polsce jego odpowiednikiem jest podatek dochodowy od przychodów ewidencjonowanych. Rząd wprowadził też tzw. podatek handlowy, płacony przez sieci handlowe jako procent od wartości sprzedaży. Podatek przychodowy byłby właśnie odpowiednikiem takiego rozwiązania, ale równym dla wszystkich i niewymagającym płacenia podatku dochodowego.
– Co więcej, takie rozwiązanie proponuje też Unia Europejska w stosunku do cyfrowych gigantów, mieliby płacić procent od przychodu. Czym różni się Google od firmy sprzedającej torebki? – pyta Gwiazdowski.
Czy podatek przychodowy ma wady?
Robert Gwiazdowski w rozmowie z money.pl przekonuje, że byłby pod każdym względem lepszy od obecnego rozwiązania. Dodaje, że pojawiają się opinie, iż mógłby być podatny na tzw. optymalizację podatkową, ale jego zdaniem takie tezy głoszą specjaliści od… optymalizacji podatkowej. Bo podatek dochodowy jest o wiele bardziej podatny na księgowe sztuczki.
Z kolei Grzegorz Baczewski, dyrektor generalny Konfederacji Lewiatan, zwraca uwagę, że wprowadzenie podatku przychodowego mogłoby ograniczyć inwestycje.
– Podatek przychodowy zakłada, że firmy nie ponoszą kosztów, a właściwie zakłada, że te koszty są mniej więcej równe, więc można przy średniej stawce opodatkować przychód. To sprawia, że firmy, które ponoszą koszty, przede wszystkim rozwojowe, związane z inwestycjami, nie mogą wliczyć tych kosztów przy obliczaniu podatku – powiedział Barczewski w programie "Money. To się liczy".
– Mamy taką sytuację, że firma, która nie inwestuje, nie ponosi wydatków, jest opodatkowana niżej niż ta, która ponosi wydatki, w związku z tym nie uzyskuje dochodów, a jednocześnie płaci podobny podatek – dodał.
Zdaniem Gwiazdowskiego nic takiego nie nastąpi – bo inwestycja służy rozwojowi przedsiębiorstwa, zwiększaniu jego zysków. Dlaczego firma miałaby nie robić czegoś, co jest dla niej dobre?
Wiadomo, że optymizm w stosunku do podatku przychodowego wykazują Rzecznik Małych i Średnich Przedsiębiorców i Związek Przedsiębiorców i Pracodawców. Centrum im. Adama Smitha przygotowało też analizę, z której wynika, że dzięki zmianie znacznie wzrosłyby dochody podatkowe sektora finansów publicznych. Obliczono, że np. w 2018 r. zamiast 45,3 mld zł do budżetu i samorządów wpłynęłoby 86,6 mld zł, czyli o 91 proc. więcej.
Ministerstwo Finansów na razie nie wypowiada się oficjalnie o pomyśle na podatek przychodowy. - Nie wykluczam - powiedział minister Tadeusz Kościński w rozmowie z Polskim Radiem 24. - Rozmawiamy z rynkiem, rynek różne rzeczy nam podpowiada. Analizujemy, rozmawiamy i zobaczymy, jak to wyjdzie i czy mamy konsensus – dodał.