- Czternasta emerytura to jest aberracja wszystkiego. Dajemy pieniądze tym, którzy najmniej wpłacili do systemu - powiedział w programie "Newsroom" WP dr Tomasz Lasocki z wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego. – Politycy czarują i mówią, że dają to świadczenie osobom biedniejszym, a to nieprawda, bo przecież nie ma kryterium dochodowego. Decyduje wysokość pobieranej emerytury. Ktoś kto wpłacił do systemu np. złotówkę, otrzyma czternastkę. Tymczasem przeciętna renta osoby, która uległa wypadkowi w pracy, wynosi 4 tys. zł i taka osoba nie dostanie 14-tej emerytury. Problem z tym świadczeniem jest taki, że jest ono tylko raz w roku, a są potrzeby bieżące. Zasada jest prosta: im szybciej zaczniesz odkładać pieniądze do systemu, im rzetelniej i dłużej będziesz to robił, tym wyższą dostaniesz emeryturę. Jeśli pod takim kątem przyjrzymy się czternastkom, to one nie mają racji bytu. Waloryzacja też jest złem, bo emeryt na niej traci, mimo podwyżki i tak jest w plecy. Z powodu trzynastki, czternastki i waloryzacji mamy taką sytuację w Polsce, że są miesiące, w których koniecznie trzeba przejść na emeryturę. Jeśli ktoś osiągnął wiek emerytalny i nie przejdzie na emeryturę w lutym, straci 15 proc. - wylicza ekspert.