Mistrzostwa świata w piłce nożnej w Katarze są nie tylko wydarzeniem sportowym. Nie pozostają wolne od politycznego ujęcia, zwłaszcza kiedy na murawę wybiegają reprezentacje krajów znajdujących na przeciwnych biegunach. Mundialowy mecz USA-Iran będzie szeroko komentowany, również w kontekście sytuacji geopolitycznej.
Wydarzenia sportowe mogą mieć wpływ na politykę. Przypomnę, że Amerykanie i Irańczycy spotkali się już na boisku w jednej grupie podczas mundialu we Francji w 1998 roku. Wspólne zdjęcia obu drużyn obiegły świat. Iranem wówczas rządził reformatorski prezydent Mohammad Chatami zabiegający o unormowanie stosunków z Zachodem. Tamto spotkanie stało się pomostem, otwierającym drogę do pierwszego zbliżenia - zauważa w rozmowie z money.pl dr Robert Czulda, ekspert z Fundacji Pułaskiego oraz adiunkt Katedry Teorii Polityki Zagranicznej i Bezpieczeństwa Uniwersytetu Łódzkiego.
Napięć jednak nie brakowało, polityczne znacznie miały najmniejsze gesty, ot choćby to, kto do kogo miał podejść podczas przywitania drużyn. Potrzeba było zmian regulaminowych FIFA, aby zmienić kolejność tak, aby to zawodnicy amerykańscy podeszli do Irańczyków. Na odwrotną kolejność nie chciał się zgodzić przywódca duchowy Iranu. Groziło skandalem. Nieoczekiwanym, acz symbolicznym gestem, okazało się wniesienie przez irańskich piłkarzy białych kwiatów dla każdego z przeciwników. To w Iranie symbol pokoju. Ostatecznie mecz wygrał Iran 2:1, a echa tego spotkania pobrzmiewały przez kolejne tygodnie. Jak zauważa "The Guardian", do dziś nazywany jest on najbardziej politycznym meczem w historii mistrzostw świata.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak zaznacza dr Robert Czulda, również podczas katarskiego mundialu w 2022 roku politycznych wątków nie brakuje. Czy również tym razem spotkanie odegra istotną rolę dla irańsko-amerykańskich relacji? - Obecna sytuacja wydaje się tak napięta, że tym razem to raczej nie podziała. Już sama atmosfera wokół drużyny irańskiej komplikuje sytuację. Na znak poparcia dla protestujących w Iranie, nie odśpiewała hymnu w Katarze (przed pierwszym meczem - red.), czym w oczywisty sposób naraziła się władzom w Teheranie - zaznaczył ekspert.
Płonne nadzieje
Inwazja na Ukrainę i wywołany przez Rosję kryzys energetyczny w Europie zmusiły zachodnich przywódców do poszukiwań nowych źródeł dostaw ropy i gazu. Wśród potencjalnych dostawców coraz śmielej spoglądano na Iran. Polityka prezydenta USA Joe Bidena dawała nadzieję, że uda się wrócić do porozumień z Iranem, które zerwał Donald Trump. I na to, że po zniesieniu sankcji wprowadzona na rynek zostanie perska ropa, skutecznie obniżając ceny paliw na światowych giełdach. Zapewniając do tego Europie dostęp do alternatywnego dla rosyjskiego źródła energii.
Jak pisaliśmy na początku marca, niespotykane dotąd zjednoczenie szeregu krajów sprzeciwiających się rosyjskiej agresji i szereg sankcji nakładanych na Moskwę, stało się szansą na powrót do gry krajów, znajdujących dotąd na cenzurowanym Zachodu. Kluczowe było posiadanie tak potrzebnych Europie zasobów. A Iran je posiada.
Iran potencjalnie mógł stać się jednym z alternatywnych względem Rosji źródeł dostaw kluczowych węglowodorów do Europy. Kraj ten posiada przede wszystkim drugie największe rezerwy gazu ziemnego oraz jest trzecim największym na świecie producentem tego surowca. W obszarze ropy naftowej Iran posiada czwarte największe udokumentowane złoża, a pod względem jej produkcji zajmuje miejsce pod koniec pierwszej dziesiątki. Co więcej, na ukończeniu jest właśnie wielki projekt South Pars 11, który znacząco zwiększy moce produkcyjne tego kraju w obszarze gazu ziemnego - wylicza Krzysztof Mrówczyński z Departamentu Analiz Makroekonomicznych Pekao.
Potencjał Iranu jest znaczny. Według raportu BP Statistical Review of World Energy zasoby dobrej jakościowo lekkiej ropy sięgają 21,8 mld ton. Złoża błękitnego paliwa szacowane są na 33,5 bln m sześc. i stanowią ponad 18 proc. światowych zasobów.
- Oprócz ropy naftowej inne zasoby naturalne kraju obejmują gaz ziemny (South Pars - wspólne złoże z Katarem), węgiel, chrom, miedź, rudę żelaza, ołów, mangan także siarkę. Na koniec 2021 roku Iran stanowił 24 proc. rezerw ropy naftowej na Bliskim Wschodzie i 12 proc. na świecie - mówi money.pl dr inż. Andrzej Sikora, prezes Instytutu Studiów Energetycznych. - Pomimo obfitych rezerw produkcja ropy naftowej w Iranie spadła od 2017 roku, ponieważ sektor naftowy od kilku lat jest niedoinwestowany i objęty sankcjami międzynarodowymi. Chociaż Iran jest członkiem OPEC, został zwolniony z cięć produkcji w ramach porozumienia OPEC+, ponieważ jego wydobycie ropy naftowej jest ograniczone w wyniku sankcji. Obecnie jest ono najniższe od 30 lat. Chociaż sankcje na eksport ropy naftowej są ciągle w mocy, Iran stale wysyła ropę naftową, głównie do Chin - zaznacza.
Przed wprowadzeniem embarga Iran uznawany był za jednego z największych producentów ropy na świecie i drugiego producenta w OPEC. Teheran wydobywał ponad 4 mln baryłek ropy dziennie, z czego sprzedawał za granicę około 2,5 mln. W OPEC wyprzedzała go jedynie Arabia Saudyjska. Powrót Iranu do gry mógłby oznaczać zasilenie rynku ponad milionem baryłek ropy dziennie, co obniżyłoby ceny.
Europa przez zależność od węglowodrów skazana jest na współpracę z krajami, delikatnie mówiąc, niedemokratycznymi. Wielokrotnie przymykała oko na współpracę z państwami, którym wiele można było zarzucić. Taką współpracą jest choćby gaz z Kataru - zaznacza dr Czulda. - UE liczyła, że dojdzie do odmrożenia impasu w sprawie z Iranem. Tak się nie stało - dodaje.
Iran wzbogaca uran
Od końca ubiegłego roku w Wiedniu trwały rozmowy Iranu z Francją, Wielką Brytanią, Niemcami, Chinami i Rosją oraz pośrednio z USA o powrocie do porozumień atomowych z 2015 roku osiągniętych za czasów prezydenta Baracka Obamy. W największym uproszczeniu - zakładały ograniczenia w działalności nuklearnej Iranu w zamian za zniesienie sankcji międzynarodowych.
Jak donosił na początku lutego br. Reuters, Waszyngton uchylił sankcje zabraniające międzynarodowej współpracy nuklearnej z Iranem. 11 miesięcy negocjacji nie przyniosło jednak wiążących deklaracji. Wojna w Ukrainie ożywiła jednak proces na tyle, że na początku sierpnia szef unijnej dyplomacji Josep Borrell z dumą oznajmił, że "finalny tekst" porozumienia został wypracowany i przekazany Teheranowi. Również Departamentu Stanu USA potwierdził, że Waszyngton jest gotów "szybko zawrzeć porozumienie" z Iranem.
Problem w tym, że z kolei to Teheran optymistycznie nastawiony do powrotu do rozmów nie był, mimo wcześniej deklaracji, że jest inaczej.
Eksperci Goldman Sachs przewidywali, że umowa jest mało prawdopodobna w krótkim terminie. "Niedawno usunęliśmy wzrost irańskiego eksportu z naszych prognoz do końca 2023 roku. Uważamy, że zachęty dla Iranu do powrotu do porozumienia są słabe, zwłaszcza że kraj ten obecnie eksportuje około 1 mln baryłek ropy dziennie przy wysokich cenach, a do tego osiągnął wysoki poziom wzbogacania uranu i ma swoje średnioterminowe cele nuklearne. Irańskie oświadczenie o chęci prowadzenia rozmów nuklearnych jest naszym zdaniem prawdopodobnie próbą przeciągnięcia dyskusji, by USA i ich sojusznicy nie wprowadzali ostrzejszych sankcji. USA również mają interes w przeciąganiu negocjacji, bo silniejsze sankcje mogłyby zwiększyć niedobory ropy na rynku, a powrót do porozumienia nuklearnego byłby wyzwaniem politycznym" - wskazywali.
Trzy miesiące później Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej potwierdziła doniesienia irańskiej agencji SNN, że Iran uruchamia nowe wirówki i wzbogaca zapasy uranu do 60 proc. (porozumienie nuklearne z 2015 roku zakładało, że Iran nie będzie wzbogacać uranu powyżej poziomu 3,67 proc.).
Szanse na szybki powrót Iranu do gry w węglowodory są niewielkie. Nikt prócz zdeterminowanej Europy nie jest zainteresowany dopuszczeniem Iranu do stołu, a status quo w mojej ocenie pasuje wszystkim od grającej podobną grę Rosji przez Arabię Saudyjską i USA. Siła UE jest zbyt mała obecnie na takie otwarcie - konkluduje dr inż. Andrzej Sikora.
Krwawe protesty i drony nad Ukrainą
Nie tylko kwestia umowa atomowa pogrzebała współpracę z Teheranem. Coraz więcej mówi się o tajnej umowie wojskowej Iranu z Rosją. Jak w połowie listopada donosił "The Washington Post", dotyczy ona produkcji bojowych dronów, które Władimir Putin wykorzystać ma w Ukrainie.
To oznaczałoby bezpośrednie naruszenie sankcji nakładanych przez Zachód na Rosją. USA już grożą nałożenie środków odwetowych i twierdzą, że mają wiele dowodów na wspieranie działań Putina w Ukrainie poprzez dostawy sprzętu militarnego. Teheran zaprzeczył tym doniesieniom.
Także UE zaostrzyła swoje stanowisko. Minister spraw zagranicznych Niemiec Annalena Baerbock powiedziała, że podczas obrad Rady Europejskiej wezwała do ogłoszenia "kolejnego pakietu sankcji przeciwko irańskiemu reżimowi" - donosiła stacja Deutsche Welle. Jak zaznaczyła, wpierw jednak konieczne jest dokładnie wyjaśnić sprawę z dronami. Z kolei rzeczniczka Josepa Borrella zapowiedziała, że Europa zareaguje na irańsko-rosyjską umowę dotyczącą dronów w "jasny, szybki i jednoznaczny sposób".
Kłopot w tym, że Iran od lat funkcjonuje w reżimie sankcyjnym i już służył radą Kremlowi jak sobie radzić w kwestii odcięcia od SWIFT, czy w sytuacji embarga na ropę.
Oliwy do ognia dolało krwawe tłumienie protestów społecznych w Iranie, które wybuchły po śmierci Mahsy Amini. Przypomnijmy, że 22-latka została zatrzymana przez irańską policję moralności i miała zostać pobita za to, że nakrycie głowy niedostatecznie zasłaniało jej włosy. Władze stanowczo odżegnują się od tych zarzutów. Na fali sprzeciwu wobec prześladowania kobiet, brutalności policji, wypłynęły również hasła nawołujące do zmiany władzy. Reżim użył siły. Krwawo stłumił demonstracje. Według agencji HRANA, do 20 listopada zginęło 402 protestujących.
Kanada już za to nałożyła sankcje. Również UE zamierza skorzystać z unijnego systemu sankcji, dotyczącego praw człowieka w Iranie. Nad wspólną decyzją pracowały rządy: Niemiec, Francji, Danii, Hiszpanii, Włoch i Czech.
- Wydaje się, że ze względu na obecne uwarunkowania geopolityczne - mam na myśli zwłaszcza aktywne zaangażowanie się w wojnę w Ukrainie poprzez dostawy uzbrojenia dla Rosji, rodzącą obawy Zachodu kwestię rozwoju programu nuklearnego Iranu, ale też brutalne tłumienie przez władze irańskie prowolnościowych protestów - kraj ten jest na dzień dzisiejszy bardzo niewygodnym partnerem biznesowym dla państw UE, które łączy wspólnota zupełnie innych wartości i interesów - zaznacza Mrówczyński.
Jak przypomina analityk Pekao, w ubiegłym tygodniu przewodnicząca KE Ursula von der Leyen stwierdziła wręcz wprost, że konieczne jest dalsze zaostrzenie sankcji UE nałożonych już wcześniej na Iran.
- Utrzymywanie chłodnych relacji UE z Iranem leży również w strategicznym interesie Stanów Zjednoczonych, które w obecnych warunkach geopolitycznych są kluczowym partnerem Europy. Na wszelkie sygnały dotyczące potencjalnego zacieśnienia relacji gospodarczych UE z Iranem alergicznie reaguje ponadto Izrael, bardzo bliski partner polityczny USA. Z przytoczonych względów nie wydaje się więc, aby Iran mógł w krótkim czasie stać się istotnym dostawcą surowców energetycznych do Unii Europejskiej. Tym bardziej że współpraca irańsko-rosyjska zacieśnia się coraz bardziej nie tylko na polu militarnym, ale również w obszarze sektora energii - zaznacza
To małżeństwo z rozsądku
Próba przeciągnięcia Iranu na stronę koalicji państw sprzeciwiających się agresji Putina wydaje się dziś sprawą trudną. Nie udało się wbić klina między tymi krajami poprzez udostępnienie europejskiego rynku dla perskiej ropy, a zamiast zniesienia sankcji, mamy groźby kolejnych restrykcji.
Choć dziś Ajatollahowi Ali Chamenei bliżej do Rosji niż do Zachodu, nie oznacza to jednak wielkiej przyjaźni między tymi krajami. - Rosję i Iran łączą głównie kwestie polityczne: antyamerykańskie, antyzachodnie podejście. To raczej małżeństwo z rozsądku niż sojusz strategiczny - ocenia dr Robert Czulda.
Jak przypomina, oba kraje aspirują do pozycji mocarstwowej. Są również rywalami pod względem produkcji nośników energii. - Oba te państwa mają problem z eksportem ropy i gazu. Rywalizacja między nimi wzrasta. Teheran nie do końca ufa Moskwie, na trwałe zbliżenie bym stawiał - dodaje.
Według dra Roberta Czuldy Iran nie jest w orbicie krajów zachodnich, jego interesy bliższe są dziś Wschodowi, a w szczególności Chinom. Rosja Putina nie jest dla niego zbyt atrakcyjnym partnerem gospodarczym.
Przemysław Ciszak, dziennikarz money.pl
Jeśli chcesz być na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami ekonomicznymi i biznesowymi, skorzystaj z naszego Chatbota, klikając tutaj.