Wykonawcy mają problem z tym, żeby dokończyć inwestycje w zakontraktowanym przed wojną w Ukrainie budżecie. Materiały, w tym paliwa i asfalt, drastycznie podrożały, wzrosły też koszty prowadzenia działalności w Polsce. Chociaż wzrost cen przystopował, to i tak wciąż utrzymują się na wysokich pułapach.
Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad w odpowiedzi na apele branży podniosła limit waloryzacji umów z 5 do 10 proc. Zaznaczmy jednak, że o tyle może wzrosnąć (ale i zmaleć, na co akurat nie pozwala inflacja) połowa wartości kontraktu.
Budowlańcy apelują
Budowlane izby gospodarcze zaapelowały do ministra infrastruktury Andrzeja Adamczyka o ustalenie nowych warunków. Ostrzegają, że obecna sytuacja może doprowadzić do zapaści na rynku.
"Pozostawienie limitów na aktualnym poziomie nie odzwierciedla rzeczywistych potrzeb rynku i wzrostów cen materiałów. Taki stan rzeczy może doprowadzić do istotnego osłabienia polskiego rynku zamówień publicznych, zaś w skrajnych przypadkach prowadzić może do upadłości firm wykonawczych i podwykonawczych oraz niewykonania i zrywania realizowanych już umów" - alarmuje w piśmie do ministra infrastruktury Rafał Dutkiewicz, prezes zarządu Pracodawców Rzeczpospolitej Polskiej.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Problemy na budowach dróg ekspresowych i autostrad w Polsce
Problem mają głównie wykonawcy, którzy podpisali umowy na realizację inwestycji przed 24 lutego 2022 r., gdy reżim Władimira Putina zaatakował Ukrainę. W efekcie łańcuchy dostaw znów się zerwały i ceny materiałów wzrosły. Nie pomógł też odpływ pracowników fizycznych, co razem z inflacją doprowadziło do podwyżek dla załogi, przez co koszty znów podskoczyły.
Z analizy Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Drogownictwa (OIGD) oraz Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa (PZBPB) wynika, że jedna trzecia kontraktów z GDDKiA sprzed wojny w Ukrainie już osiągnęła maksymalny poziom waloryzacji. Resztę pieniędzy potrzebnych do zakończenia prac wykonawcy sami muszą dokładać.
Większość problematycznych inwestycji jest na wschodzie Polski, gdzie w ostatnich latach rozpoczęto najwięcej spośród największych budów GDDKiA. Chodzi o infrastrukturę, która jest istotna również w kontekście logistyki wojsk NATO.
Mowa konkretnie o fragmentach drogi ekspresowej S19 z Białegostoku do Lublina oraz Rzeszowa do granicy ze Słowacją, drogi S12 i S17 z Lublina do Chełma i granicy z Ukrainą oraz autostrady A2 z Mińska Mazowieckiego do Białej Podlaskiej" - wymienia szef Pracodawców RP.
Drogowcy chcą podwojenia limitu waloryzacji
Branża w liście do ministra Adamczyka apeluje o podwojenie limitu waloryzacji do pułapu 20 proc.
Jednym z przykładów rosnących kosztów inwestycji jest otwarta niedawno droga ekspresowa S14 obok Łodzi. We wrześniu 2022 r. na budowie usłyszeliśmy od wykonawcy z Chin (Stecol Corp.), że gdyby nie "pomoc z Pekinu", czyli głównego oddziału firmy, inwestycja by stanęła. Jak szacował inżynier kontraktu, realizacja pochłonie 25-30 proc. więcej, niż planowano.
Ale Stecol, o czym warto wspomnieć, drogą S14 praktycznie zadebiutował na polskim rynku. A musi też ratować reputację Chińczykom, zszarganą przez Covec, który porzucił budowę autostrady A2 z Łodzi do Warszawy rok przed piłkarskim Euro 2012.
Wykonawca schodzi z budowy drogi - ostateczność, której nikt nie chce
Barbara Dzieciuchowicz, prezes OIGD, nie odpowiada wprost na pytanie money.pl, jak duże jest ryzyko, że dojdzie do fali bankructw i przez to porzuceń placów budowy. Podkreśla, iż taki obrót sprawy jest "ostatecznością". Budowlańcy chcą przecież jak najszybciej dokończyć prace, wziąć następne i zarabiać kolejne pieniądze. Nikomu nie jest też potrzebna łatka firmy, która zeszła z rozkopanej drogi.
- Ministerstwo Infrastruktury na sierpień planuje spotkanie z branżą na temat propozycji zmian waloryzacji - zdradza w rozmowie z nami prezes OIGD.
Problemy mają również samorządy, gdzie lokalne inwestycje najczęściej realizują firmy budowlane spoza czołówki rynku.
Prezes OIGD potwierdziła ustalenia money.pl, że w ostatnich miesiącach Prokuratoria Generalna była proszona o rozstrzygnięcie wielu sporów na linii samorząd - wykonawca nt. inwestycji drogowej. - Wiele tego typu postępowań jest w toku - mówi Dzieciuchowicz.
Prokuratorzy na porzuconych inwestycjach drogowych
Jedno z takich postępowań toczyło się w sprawie modernizacji drogi krajowej nr 22 w Gorzowie Wlkp. Inwestycja dotyczyła rozbudowy m.in. ul. Walczaka, Zawackiej i Łukasińskiego za ok. 74 mln zł.
Roboty na DK22, wg serwisu gorzowianin.com, ruszyły we wrześniu 2018 r. Termin zakończenia prac pierwotnie przypadał na styczeń 2022 r., ale przez różnego rodzaju czynniki niezależne od wykonawcy był wielokrotnie przesuwany, aż do 10 maja 2023 r.
W momencie, gdy prace powinny być dawno skończone, to jeszcze drogowcy zeszli z placu budowy. Firma w wyniku rosnących kosztów powiedziała "dość" i zażądała dodatkowych kilkunastu mln zł. Mediatorem stała się właśnie Prokuratoria Generalna.
Wiesław Ciepiela, rzecznik gorzowskiego magistratu, w rozmowie z money.pl powiedział, że w trakcie negocjacji udało się dojść do porozumienia, dzięki czemu w czerwcu inwestycję zakończono.
Urzędnik dodaje, że obecnie roszczenia budowlańców ze strony wykonawców, to norma. Zaznacza, że magistrat uznaje je za "racjonalne", ale sam musi mocno zaciskać pasa przy planowaniu wydatków. A za czas, gdy drogowców nie było na placu budowy, naliczy kary umowne. - Procedura się rozpoczęła - mówi nam Ciepiela.
Zeszli z budowy drogi krajowej
Podobnych przykładów jest więcej. GDDKiA zerwała kontrakt na budowę niedługiego 6 km odcinka drogi krajowej nr 53 w woj. warmińsko-mazurskim. Szuka teraz firmy, która przejmie inwestycję.
Jarosław Nowak, prezes firmy wykonawczej Ostrada, wyjaśniał w rozmowie z "Gazetą Wyborczą", że porzucenie placu budowy wynika z rosnących kosztów paliw i asfaltu. - W takich warunkach dokończenie kontraktu byłoby nieopłacalne. Tylko do układania górnych warstw asfaltowych dokładalibyśmy 50 tys. zł dziennie - stwierdził.
Ogólne problemy branży budowlanej, jednej z ważniejszych gałęzi polskiego gospodarki, są nie do zbagatelizowania. Utrata płynności przez jedną firmę może doprowadzić do efektu domina, którego skutki trudno przewidzieć. Widzimy to na przykładzie mozolnie drążonego kolejowego tunelu średnicowego w Łodzi.
GDDKiA bada sytuację
Wysłaliśmy pytania ws. apelu drogowców do GDDKiA oraz Ministerstwa Infrastruktury.
"Na co dzień współpracujemy z wykonawcami, całym sektorem bankowym i ubezpieczeniowym, przy wsparciu Ministerstwa Infrastruktury, szukając wspólnie racjonalnych i rynkowych rozwiązań przewidzianych prawem. Tak jak wcześniej rozwiązaliśmy wspólnie wiele problemów, tak i teraz analizujemy bieżącą sytuacją i możliwe mechanizmy, jakie możemy wdrożyć. Mamy wspólny cel, a kondycja przedsiębiorstw świadczy o kondycji naszej gospodarki" - czytamy w odpowiedzi GDDKiA.
Na prośbę o ocenę ryzyka wystąpienia fali upadłości i porzuceń budów nie odpowiedziano.
Drogowcy dodają, że od lipca 2022 r. podpisano aneksy waloryzacyjne dla 117 inwestycji oraz 26 wykonawców. Problem w tym, że budowlańcy nie narzekają na brak waloryzacji, ale na to, że jest ona niewystarczająca.
Nastrojów branży nie poprawiają też spory rządu z Brukselą. Eksperci prognozują, że w 2024 nastąpi silne tąpnięcie funduszy unijnych, płynących do Polski. A zależy od nich lwia część inwestycji infrastrukturalnych w kraju.
Jacek Losik, dziennikarz money.pl