- Jak przyjechałem, Szanghaj wyglądał jak miasto duchów. Wszystkie sklepy i restauracje były pozamykane. Ale teraz wszystko się zmieniło, Szanghaj funkcjonuje w sposób normalny - mówi Igor Chlebda, Polak mieszkający w Szanghaju. Jak twierdzi, towarów w sklepach jest teraz pełno, wręcz nadmiar. Jak mówi, ludzie wciąż chodzą w maseczkach. Igor Chlebda zauważył nawet, że pojawiła się "moda maseczkowa". - Niektórzy dbają o to, żeby te maseczki były kolorowe i się wyróżniały, niekiedy znajdzie się nawet znaczek Gucci - mówi z uśmiechem.