O swoim postulacie skrócenia tygodnia pracy do 35 godzin politycy Lewicy przypomnieli w trakcie konwencji wyborczej w Poznaniu. Włodzimierz Czarzasty stwierdził wtedy, że kiedyś "marzeniem" była praca po osiem godzin dziennie i wolna sobota. Opowiedział, że dawniej pracował po 16 godzin na dobę i przez to nie pamięta swoich dzieci, gdy były małe. Przyznał, że tak naprawdę przegapił ich dzieciństwo.
Wtedy myślałem, że to bohaterstwo, że to jest ważna sprawa. Ale nie ma nic ważniejszego niż pamięć uśmiechu swojego dziecka, gdy ma rok, dwa, trzy czy cztery lata. Byłem głupi. Apeluję do wszystkich: miejcie marzenia – stwierdził Włodzimierz Czarzasty, cytowany przez pulshr.pl.
Politycy chcą skrócenia czasu pracy
Dlatego też jego formacja chce najpierw skrócenia tygodnia pracy o dwie godziny, a z czasem – o pięć. Co istotne, Polacy mieliby pracować krócej, ale nie dostawać z tego powodu mniejszego wynagrodzenia. To zresztą zakładał projekt ustawy posłów Lewicy, który złożyli w Sejmie we wrześniu 2022 r.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Tuż przed Lewicą swoją obietnicę w tym zakresie złożył Donald Tusk. W lipcu 2022 r. lider Platformy Obywatelskiej zapowiedział, że do wyborów parlamentarnych jego partia przedstawi projekt pilotażu skracającego tydzień pracy do czterech dni. Od tamtego czasu jednak raczej nie powracał już do tego tematu.
Niechętni skracaniu czasu pracy są natomiast politycy Trzeciej Drogi. Szymon Hołownia w trakcie konwencji wyborczej na początku września kilkukrotnie powtórzył, że Polacy są pracowitym narodem i wcale nie chcą czterodniowego tygodnia pracy. Polityk przekonywał, że naszym rodakom bardziej zależy, by godnie zarabiać.
Skrócenie czasu pracy jest możliwe
Portal pulshr.pl zapytał ekspertów o to, czy skrócenie czasu pracy w ogóle jest w Polsce możliwe. Sceptycznie nastawiona do tego pomysłu jest Katarzyna Siemienkiewicz, ekspertka ds. rynku pracy w Pracodawcach RP. Ocenia, że firmy jeszcze nie podniosły się po lockdownach, a do tego wciąż zmagają się ze skutkami obecnego kryzysu energetycznego, więc zmniejszanie ich wydajności nie jest obecnie wskazane.
Podkreśliła jednak, że Kodeks pracy w obecnym brzmieniu zezwala na skrócenie czasu pracy do czterech dni. Pod warunkiem jednak, że norma dobowa dni roboczych zostanie wydłużona.
Oskar Sobolewski, ekspert emerytalny i rynku pracy w HRK Payroll Consulting, w rozmowie z portalem podkreśla z kolei, że reforma skracająca czas pracy powinna być wdrażana etapami. Z racji tego, że społeczeństwo w Polsce się starzeje, zmiana powinna być elementem kompleksowej reformy rynku pracy, którą z kolei trzeba wypracować w porozumieniu ze stroną społeczną i pracodawcami.
Eksperci są zgodni, że skrócenie czasu pracy najpierw powinno zostać wprowadzone w formie pilotażu. Katarzyna Siemienkiewicz zwraca przy tym uwagę, że taka forma testów jest krótkotrwała i na jej podstawie nie da się do końca oszacować długotrwałego wpływu pomysłu na gospodarkę.
Urlop też ma być dłuższy
Innym pomysłem zaproponowanym przez Lewicę jest 35-dniowy urlop. Byłoby to pójście w sukurs związkom zawodowym, które również domagały się wydłużenia obecnych widełek urlopowych (20 lub 26 dni w zależności od stażu pracy).
Tutaj jednak eksperci już nie podzielają entuzjazmu polityków. Przedstawicielka Pracodawców RP podkreśla, że Polska wcale nie oferuje tak mało wolnych dni, jeżeli weźmiemy pod uwagę liczbę dni i świąt ustawowo wolnych od pracy.
Byłoby to bardzo duże utrudnienie dla pracodawców w organizacji pracy, a biorąc pod uwagę ostatnią nowelizację Kodeksu pracy, która wprowadziła szereg dodatkowych uprawnień dla rodziców i opiekunów, umowa o pracę straciłaby na atrakcyjności jako forma nawiązania współpracy – twierdzi Katarzyna Siemienkiewicz.
Pierwsze efekty skrócenia czasu pracy są już widoczne
Głosy domagające się skrócenia czasu pracy coraz mocniej przebijają się do dyskusji powszechnej. Nasilać się będą wraz z wchodzeniem na rynek pracy pokolenia Z, które nie chce żyć i pracować jak ich rodzice.
Oczekiwania pracowników dotyczące skrócenia czasu pracy dostrzegają już zresztą nie tylko politycy, ale także firmy. Jak pisaliśmy w money.pl, w Polsce niektóre firmy już próbują czterodniowego tygodnia pracy. Przedsiębiorstwa decydują się na razie m.in. na skrócenie godzin pracy w piątek, niektórzy zmieniają standardowe godziny pracy.
Za granicą natomiast trwają już poważne testy skróconego czasu pracy. Przykład? Wielka Brytania wprowadziła w czerwcu 2022 r. pilotażowy projekt czterodniowego tygodnia pracy. Dotyczyło to 70 firm oraz łącznie 3,3 tys. pracowników.
Pilotaż trwał sześć miesięcy i był zorganizowany przez 4 Day Week Global we współpracy z think tankiem Autonomy oraz naukowcami. Próba opierała się na modelu 100:80:100 – 100 proc. wynagrodzenia przez 80 proc. czasu pracy w zamian za zobowiązanie się do utrzymania 100 proc. wydajności.
Efekt? Z badania wynika, że pracownicy mogą wykonać tyle samo w ciągu 33-godzinnego tygodnia pracy, co w ciągu 38 godzin.