Flipperzy rozpychają się na polskim rynku nieruchomości. Na ile jest to groźne zjawisko?
- Każdy kto mieszka w bloku, pewnie natknął się w swojej skrzynce na kartkę, która niby napisana jest odręcznym pismem i jest zapytaniem o zakup mieszkania - powiedział w programie "Newsroom" WP Jan Śpiewak, aktywista miejski z fundacji Bezpieczna Polska. - To pokazuje skalę problemu. To są hieny, ludzie mi zgłaszają, że oni już nawet pukają do drzwi, szukając starszych osób, ludzi w trudnej sytuacji życiowej, którzy nie znając cen i nie sytuacji na rynku i kupują mieszkania, po czym szybko je odsprzedają. Zdarza się też, że dzielą te mieszkania. Oni są bardzo niebezpieczni i dlatego powinni być z rynku wyeliminowani, m.in. poprzez podatki. My tymczasem ich na ten rynek zapraszamy, oni są telewizji śniadaniowej. To pokazuje pod jakim naciskiem deweloperów my jesteśmy. Prowadząca program pytana o to, czy to jest w porządku, by zapraszać do programu flippera, odpowiada, że to jest jak „sprzedawanie warzyw”. To jest stan świadomości elit. Mamy elity, które są jak Maria Antonina, która mówiła, że jak ludzie "nie mają chleba, to niech jedzą ciastka" - dodał gość Wirtualnej Polski.
rozwiń