W nadchodzącym tygodniu najprawdopodobniej dojdzie do zmiany władzy w Polsce. Mateusz Morawiecki nie może liczyć na wotum zaufania od Sejmu, gdzie po październikowych wyborach większość ma Koalicja Obywatelska, Trzecia Droga (PSL i Polska 2050) oraz Lewica. Tym samym rząd utworzy Donald Tusk.
Opozycja w kampanii wyborczej chętnie obiecywała protestującym mieszkańcom, że zajmie się projektem tras Kolei Dużych Prędkości. Dariusz Joński, poseł KO, we wrześniu deklarował w Łodzi, jak relacjonowała "Gazeta Wyborcza", że Koalicja prześwietli spółkę CPK oraz jej program kolejowy. Wnioski z kontroli wskazać mają, co i ewentualnie jak zostanie zbudowane.
- Po wyborach odbyło się spotkanie z mieszkańcami miasta Mikołowa, zaniepokojonymi tym, że ma być wydana decyzja środowiskowa w kwestii przebiegu trasy KDP, przeciwko któremu protestują. Na tym spotkaniu padł prosty wniosek - wstrzymać wszelkie działania spółki CPK do czasu zrobienia audytu i prześwietlenia tego projektu. I tak to powinno zostać zrobione - mówi money.pl poseł KO Marek Krząkała, który jest mocno zaangażowany w temat linii KDP z Katowic do Ostrawy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kolej Dużych Prędkości? Owszem, ale nie tutaj
Z czystym sumieniem można zaryzykować stwierdzenie, że plan stworzenia w Polsce siatki Kolei Dużych Prędkości przez spółkę CPK wzbudza dużo więcej negatywnych emocji niż sam Centralny Port Komunikacyjny, do którego de facto mają prowadzić linie KDP. Wynika to oczywiście z tego, że lotnisko, choć wielkie, dotknie jedną gminę plus okolice. Inwestycje kolejowe to ok. 2 tys. nowych linii na terenie całego kraju.
Choć rzadko kwestionuje się potrzebę budowy nowej infrastruktury, to problem zaczyna się, gdy trzeba ustalić dokładną jej lokalizację. Widzimy to na przykładzie przedłużających się prac nad wypracowaniem przebiegu ekspresowej Zakopianki (trasa S7). Analogicznie dzieje się w przypadku KDP.
Głośno przeciwko rekomendowanemu przebiegowi linii szybkiej kolei protestują m.in. mieszkańcy wschodniej części aglomeracji łódzkiej. Jak podnoszą, wariant uznany za najlepszy nie dość, że przecina osiedle Mileszki na dwie części, to jeszcze wcześniej zniszczy Las Wiączyński. Podobne argumenty padają też na wspomnianym Śląsku i w wielu innych miejscach kraju.
Jednostronny "dialog" z CPK
- Oczekujemy przede wszystkim dialogu. Dotychczas wyglądał on tak, że gdy wspólnie z mieszkańcami przedstawialiśmy swoje argumenty, pan Marcin Horała (pełnomocnik rządu ds. CPK - przyp. red.) oraz jego współpracownicy słuchali i kiwali głowami, a robili swoje - mówi w rozmowie z money.pl Grzegorz Wolnik, pełnomocnik burmistrza miasta Czerwionka-Leszczyny na Śląsku i polityk PO.
Podobnie sytuację opisuje przedstawiciel łódzkiego stowarzyszenia "Przyszłość Mileszek" Andrzej Szymański. - Nasza korespondencja ze spółką CPK i spotkania z jej przedstawicielami niewiele wniosły. Zarówno na etapie opracowywania wariantów linii szybkiej kolei z Łodzi do lotniska w gminie Baranów, jak i na obecnym etapie procedowania decyzji środowiskowej - twierdzi łodzianin w rozmowie z money.pl.
Protestujący liczą też na to, że przyszły rząd i władze spółki CPK nie tylko ich wysłuchają, ale też przyjmą ich postulaty. A te są proste - uwzględnienie uwag do wypracowanych przebiegów linii, które zostały uznane najlepsze. Przy czym dodajmy, że wytyczeniem najlepszych tras zajmują się zewnętrzne firmy. Biorą pod uwagę m.in. koszty finansowe, społeczne oraz środowiskowe.
Zrobić KDP z konwencjonalnej linii
Postulaty niezadowolonych mieszkańców z różnych części Polski są dość podobne - chcą, aby linie KDP zbudować wzdłuż istniejących tras, albo zmodernizować je do standardów szybkiej kolei. Dzięki temu, jak wyjaśniają, liczba nieruchomości do wyburzeń zostanie ograniczona do minimum, a do tego uniknie się niszczenia terenów zielonych.
- Nie jest przecież tak, że my na Śląsku żyjemy na pustyni. Mamy jedną z najgęstszych sieci kolejowych w Polsce i wysoki poziom urbanizacji. Natomiast nie możemy narzekać na nadmiar terenów zielonych i rekreacyjnych - mówi money.pl Wolnik.
Mieszkańcom śląskiego Mikołowa grozi, że linia KDP z Katowic do granicy państwa - jeśli zostanie zbudowana według rekomendowanego przebiegu - przetnie miasto na pół nasypem o wysokości ośmiu metrów. Wyburzenia miałyby dotknąć także miejscowość Czerwionka-Leszczyny. Ale Ślązakom nie chodzi tylko o domy. Kolej może zniszczyć także tereny zwane "zielonymi płucami Śląska".
Marcin Horała przed wyborami wyjaśniał w lokalnych mediach, że taki przebieg trasy to m.in. efekt wniosków od mieszkańców, którzy chcieli uniknąć wyburzeń. Ci jednak powtarzają, że to nieprawda, a sami chcą szybkiej kolei, ale w śladzie istniejącej już trasy E65.
CPK coraz bliżej ustalenia przebiegu kilku linii KDP
Gdy dawna opozycja zapowiada audyt i sprawdzenie planowanych inwestycji kolejowych spółki CPK, ta kontynuuje przygotowania do ich realizacji. Najdalej posunięte są w przypadku tras, które przeciąć mają np. łódzkie Mileszki i miasto Czerwionka-Leszczyny.
- Dla 1,5 tys. km linii gotowe lub przygotowywane są studia wykonalności, a w przypadku ok. 450 km trwa już zaawansowane projektowanie. Dotyczy to przede wszystkim priorytetowego odcinka Warszawa - Łódź, dla którego spółka spodziewa się w ciągu najbliższych tygodni decyzji środowiskowych. Projektowane są też trasy: Łódź - Wrocław, Sieradz - Poznań, a także Katowice - Ostrawa i Łętownia – Rzeszów - informuje money.pl Konrad Majszyk, rzecznik prasowy CPK.
Co więcej, spółka podpisuje już pierwsze umowy budowlane. Na razie dotyczą tunelu dla KDP pod Łodzią, dla którego większość dokumentacji CPK otrzymał od PKP PLK. To bowiem część od lat planowanych tras szybkiej kolei, łączącej Warszawę, Łódź, Poznań i Wrocław (tzw. igrek). 7 grudnia podpisano umowę na budowę komór, w których prace zacznie i zakończy tarcza drążąca.
Walka o godziwą rekompensatę
Kolejnym postulatem mieszkańców jest zmiana zasad ustalania wysokości odszkodowań w przypadku wywłaszczenia, czyli przymusowego przejęcia nieruchomości, gdy inwestycjom zostaną wydane decyzje lokalizacyjne.
CPK prowadzi program dobrowolnych nabyć, w którym proponuje 120 proc. wartości rynkowej gruntu i 140 proc. wartości domu. Do tego przeprowadzka jest pokrywana przez spółkę. Takie same zasady mają obowiązywać w przypadku inwestycji kolejowych.
Rzecz w tym, że spora część osób w ogóle nie chce się wynosić z domu i zamierza walczyć o zmianę przebiegu trasy. - Wywłaszczenia za odszkodowaniem to formuła mniej korzystna dla właścicieli niż trwający obecnie program dobrowolnych nabyć - przyznaje Majszyk. Wywłaszczony dostanie tyle, ile według rynku warta jest nieruchomość. Jeśli rodzinny dom jest stary i zużyty, to cena pójdzie mocno w dół.
Protestujący oczekują, że odszkodowania będą wypłacane na poziomie wartości odtworzeniowej. Jeśli ktoś np. straci dom, który zbudował za 1 mln zł, ale jego odbudowa kosztowałaby teraz 1,2 mln zł, to właśnie tyle miałby otrzymać.
Jak ktoś traci ojcowiznę, to powinno być go stać, żeby odtworzył ojcowiznę z nawiązką - twierdzi poseł Krząkała z koalicji, która w najbliższych dniach prawdopodobnie przejmie władzę w Polsce.
Podobną deklarację, ale jeszcze przed wyborami, złożył Donald Tusk w podłódzkich Brzezinach. - Jeśli wywłaszczamy rodzinę, to ta rodzina musi mieć z tego powodu rekompensatę. Nie tylko wartość nieruchomości, ale też taką rekompensatę, że ich życie nie straci na jakości. To jest bezdyskusyjne - deklarował lider PO pod koniec września. Niedługo przyjdzie czas na weryfikację tych obietnic.
Jacek Losik, dziennikarz money.pl