- Od kilku lat produkowaliśmy systemy wystawiennicze na targi, ale sytuacja zrobiła się poważna i wiedzieliśmy, że ucierpi nasza branża. Musieliśmy więc albo zwolnić ludzi, albo wymyślić coś nowego – mówi Aleksandra Klimek, prezes firmy CoverOne. Firma natychmiast przebranżowiła się i zaczęła produkować przyłbice ochronne. Popyt szybko przerósł oczekiwania. - Zaczynaliśmy od produkcji 3 tys. sztuk dziennie, policzyliśmy, że taka liczba pozwoli firmie przetrwać i utrzymać zatrudnienie. Teraz doszliśmy do 35 tys. – dodaje Aleksandra Klimek.