Podatek Belki to zmora oszczędzających i inwestujących Polaków. Wprowadzony w 2002 r. w celu łatania ówczesnej dziury budżetowej, początkowo wynosił 20 proc. i obejmował zyski z oszczędności od depozytów i lokat bankowych. W 2004 r. stawkę obniżono do 19 proc., ale zakres opodatkowania rozszerzono także na dochody kapitałowe z inwestycji (w akcje, fundusze itp.).
Każdy podatek ma swoich przeciwników, ale w przypadku podatku Belki negatywne emocje nasilają się szczególnie w czasach, gdy lokaty mocno przegrywają z inflacją, a na giełdach zarobić trudno. Oburzenie jest związane też z tym, że jeżeli już Polacy oszczędzają i inwestują pieniądze, to są to najczęściej środki pochodzące z ich pracy, które były już opodatkowane (nie czas na analizę tego poczucia, ważne, że występuje w polskim społeczeństwie). W epoce największej od dekad inflacji oraz rosnących transferów socjalnych ta "kara za oszczędzanie" rzucała się w oczy szczególnie mocno.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Giertych ws. Lotosu: kto wziął na boku pieniądze? Ekspert mówi o uchybieniach w transakcji
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nic więc dziwnego, że wśród 100 konkretów Koalicja Obywatelska zawarła także postulat dotyczący tego kontrowersyjnego podatku. "Zaproponujemy zniesienie podatku od zysków kapitałowych (podatek Belki) dla oszczędności i inwestycji w tym także na GPW (do 100 tys. zł, powyżej 1 roku)" – tak dokładnie brzmiała treść obietnicy KO. Pod koniec stycznia temat ponownie poruszył minister finansów Andrzej Domański, zapowiadając, że w lutym przedstawiony zostanie projekt ustawy zmieniający podatek Belki.
Podatkowe ewolucje i rewolucje wg PiS i PO
Z racji tego, że obietnica złożona w trakcie kampanii to raptem jedno zdanie, zaś wciąż nie dysponujemy projektem ustawy, wokół zmian w podatku Belki panuje obecnie sporo zamieszania. W Internecie znaleźć można opinie traktujące obietnicę na skrajnie dwa różne sposoby – w jednym 100 tys. zł to kwota kapitału, w innym kwota zysku. Żeby w ciągu roku zarobić na oszczędnościach i inwestycjach 100 tys. zł to dysponować trzeba dość dużym kapitałem (to np. 5% od 2 mln zł), wobec czego prawdopodobna wydaje się też wersja pierwsza, w której to 100 tys. zł dotyczyć będzie zgromadzonych środków.
Jeżeli tak faktycznie będzie, to propozycja składana przez nowy rząd kontrastuje z sondowaną w ostatnim roku rządów Zjednoczonej Prawicy koncepcją ustanowienia kwoty wolnej od podatku Belki na poziomie 10 000 zł. Wówczas jednak jednoznacznie była mowa o rocznym zysku, który miał być zwolniony z opodatkowania. Ostatecznie pomysł nie wyszedł poza fazę analiz w Ministerstwie Finansów, jednak warto przypomnieć, że obejmowały one m.in. konsultacje ze Związkiem Banków Polskich. Obecnie też toczą się takie rozmowy. Większość pieniędzy objętych podatkiem Belki leży w bankach, które samodzielnie pobierają ten podatek od klientów – posiadając konto oszczędnościowe czy lokatę nie trzeba rozliczać corocznie PIT, po prostu otrzymywane odsetki są już odpowiednio pomniejszone. Dla kontrastu, z inwestycji giełdowych (w Polsce i zagranicą) inwestorzy rozliczają się samodzielnie.
Przejście z jednego do drugiego sposobu odprowadzania podatku przechodzą właśnie fundusze inwestycyjne. Od 2024 r. obowiązują regulacje umożliwiające kompensowanie zysków i strat poniesionych na funduszach z innymi rodzajami inwestowania. Wcześniej nie było to możliwe, wobec czego Towarzystwa Funduszy Inwestycyjnych zdejmowały z klientów konieczność rozliczania się z fiskusem. Na początku 2025 r. klienci TFI otrzymają natomiast PIT-8C, który będą musieli samodzielnie rozliczyć. Teoretycznie taki sam wariant można zastosować wobec klientów banków i podatku pobieranego od lokat, jednak wiązałoby się to z obciążeniem oszczędzających dodatkowymi obowiązkami. Pamiętać trzeba, że uchwalone w tym roku zmiany w podatku Belki mogłyby wejść w życie w 2025 r., a więc w roku wyborów prezydenckich.
Trudno dziś jednoznacznie wskazać, jak po ewentualnych zmianach w podatku Belki będzie wyglądał ten proces, gdy dotyczyć będzie osoby, która ma część środków w banku, część na rachunku maklerskim (w tym w postaci akcji wypłacających dywidendy, które też są opodatkowane), a jeszcze część w formie funduszy inwestycyjnych. Przypadek Polskiego Ładu pokazał, że w sprawach podatkowych łatwo jest wprowadzić chaos – nie dziwi zatem, że nawet wśród zwolenników zmian w podatku Belki istnieje obawa o to, jak działanie to zostanie przeprowadzone. "Majstrowania" przy podatku swojego imienia boi się nawet sam prof. Marek Belka.
Podatkiem Belki w ceny nieruchomości
Obok kwoty 100 tys. zł drugim komponentem obietnicy złożonej przez KO jest okres w postaci jednego roku. Premiowanie długoterminowych inwestycji wydaje się nie budzić kontrowersji, zwłaszcza, że tego typu rozwiązania istnieją w innych krajach (np. w Czechach zwolnienie z podatku po 3 latach, na Słowacji po roku). Co więcej, ulga podatkowa dla inwestycji utrzymywanych odpowiednio długo znalazła się także w Strategii Rozwoju Rynku Kapitałowego, którą poprzedni rząd przyjął w 2019 r. Dokument wdrażany był w dużych bólach (tym bardziej, że przypadł na wyjątkowy, pandemiczno-wojenny czas), co tylko po części tłumaczy dlaczego nie zrealizowano wszystkich jego zapisów. Niestety, dotyczyło to także niektórych zachęt podatkowych dla inwestorów. SRRK zakładała obniżenie podatku od dywidend z 19 proc. do 9 proc. przy utrzymywaniu inwestycji powyżej 3 lat (z limitem kwotowym, który nigdy nie został określony).
O tym, jak odpowiednie zachęty (oraz zaangażowanie polityków) mogą podziałać na decyzje finansowe Polaków najlepiej świadczy ubiegłoroczny boom zainteresowania obligacjami oszczędnościowymi Skarbu Państwa. Wystarczyło, że Mateusz Morawiecki zapowiedział podniesienie oprocentowania (a do mediów trafiła informacja, że sam premier kupił obligacje antyinflacyjne), aby miliardy złotych popłynęły w obligacje, a nie leżały na kontach lub – co otwiera kolejny istotny obecnie temat – na rynek nieruchomości. Zmniejszenie podatku Belki może ograniczyć zainteresowanie inwestowaniem w mieszkania, a niższy popyt (najlepiej z większą podażą lub chociaż jej wizją) to dokładnie to, czego potrzeba do wyhamowania galopujących wzrostów cen za metr kwadratowy. Wydaje się, że minister finansów, jako praktyk z wieloletnim doświadczeniem na rynku kapitałowym, podziela ten pogląd. – Struktura oszczędności Polaków jest niestety bardzo przechylona w kierunku rynku nieruchomości – mówił Andrzej Domański w rozmowie z "Pulsem Biznesu".
Podatek Belki – tak dla zmian, nie dla chaosu
W całym 2022 r. podatek Belki (od kont i lokat oraz sprzedaży papierów wartościowych) przyniósł budżetowi 5,75 mld zł. Finalnych danych za 2023 r. jeszcze nie mamy, ale już w pierwszej połowie ubiegłego roku wpływy wyniosły 5,391 mld zł i nie ma wątpliwości, że w skali 12 miesięcy będą rekordowe. W skali dochodów budżetu na poziomie ponad 600 mld zł kwota nie robi wrażenia, ale gdy weźmiemy pod uwagę, że na 2024 r. zaplanowano 184 mld zł deficytu, to dla ministra finansów liczył się będzie każdy miliard. W okresie wyborczego trójskoku (samorządowe, europejskie, prezydenckie) wywiązywanie się z obietnic może być wyjątkowo istotne, więc jakieś zmiany w podatku Belki zapewne wejdą w życie.
Perspektywa budżetu państwa to jedno, perspektywa budżetów gospodarstw domowych to drugie. Nie ma wątpliwości, że coraz więcej Polaków oszczędza i inwestuje – widać to po liczbie rachunków maklerskich, po napływach do funduszy inwestycyjnych, po liczbie klientów robodoradców, po popularności ETF-ów i obligacji oszczędnościowych itp. To po części efekt (mimo wszystko) rosnącej zamożności, ale także dziejowa konieczność. Obecni emeryci rzadko kiedy inwestowali, zaś młodzi ludzie wchodzący w dorosłe życie już teraz wiedzą, że przyszłość ich emerytur stoi co najmniej pod znakiem zapytania. Stąd w ostatnich latach obserwujemy rosnącą popularność inwestowania na rachunkach IKE i IKZE, których główną zaletą jest właśnie uniknięcie podatku Belki, mocno ograniczającego zyski z długoterminowego oszczędzania i inwestowania (działa tu magia procentu składanego – każdy 1 PLN zabrany na podatek już nigdy nie wypracuje żadnego zysku, ani teraz ani za 25 lat).
Zmiany w podatku Belki powinny wzmacniać trend długoterminowego inwestowania na rynku kapitałowym, ponieważ większych oszczędności prywatnych potrzebuje zarówno polska gospodarka jak i polskie rodziny. Pozostaje mieć nadzieję, że zmiany te zostaną wdrożone w sposób przewidywalny, po dostatecznie długich konsultacjach publicznych. Powtórka z chaosu Polskiego Ładu, tym razem w obszarze inwestycji i oszczędzania, byłaby jeszcze gorsza niż trwanie w obecnej, mało kogo satysfakcjonującej sytuacji ze sztywnym podatkiem Belki na poziomie 19%.
Michał Żuławiński, redaktor w Stowarzyszeniu Inwestorów Indywidualnych
"Twórz treści i zarabiaj na ich publikacji. Dołącz do WP Kreatora" - link do LPka: https://kreator.wp.pl/