Niestety jeśli chodzi o poziom edukacji to na palcach jednej ręki mogę wymienić nauczycieli, którzy przekazali mi wiedzę w sposób zrozumiały, potrafili ją utrwalić i zachęcić do samodzielnej nauki. Zdecydowana większość nauczycieli po prostu przychodziła na lekcje i sama nie wiedziała co ma na nich robić.
Przykład mojej nauczycielki z LO. Pani od matematyki (swoją drogą dyrektorka szkoły) jedyne informacje jakie potrafiła nam przekazać wyczytywała w podręczniku. Z początku myśleliśmy, że to może "zmęczenie materiału" i jej zwykła niechęć do wyjścia poza regułki napisane w książce. Okazało się jednak, że nasza nauczycielka sama uczęszczała na korepetycje do innego nauczyciela z naszej szkoły. Takim to oto sposobem, będąc na profilu z rozszerzoną matematyką, musiałam uczęszczać na korepetycje, aby zrozumieć cięższe kwestie.
Takich ewenementów było niemało. Kolejny przykład - Pan od angielskiego. Całe godziny poświęcał na pokazywaniu mam filmów ze swojej prywatnej kolekcji oraz opowiadaniu o jego licznych przygodach. O tym człowieku krążyły już legendy. To właśnie dzięki niemu młoda studentka zarobiła na korepetycjach, przygotowując mnie do matury.
Jeśli chodzi o sam proces przygotowania do zajęć z własnego doświadczenia mogę powiedzieć jak to jest uczyć innych. Jako nieetatowy nauczyciel naukowy prowadziłam zajęcia na uczelni wyższej, cały program dostaje się od swoich poprzedników, a dla osoby obeznanej w temacie, przejrzenie wszystkiego i "przygotowanie" to naprawdę chwila, przecież chyba nie trzeba się na nowo uczyć czegoś co ma się przekazać? Chyba że jest inaczej.