Marcin Walków, money.pl: Co się bardziej opłaca Rolls-Royce’owi z perspektywy marży - sprzedaż elektrycznego modelu Spectre czy modeli spalinowych?
Torsten Müller-Ötvös, CEO Rolls-Royce Motor Cars: Kiedy rozpoczynaliśmy projekt Spectre naszym nadrzędnym celem było stworzenie idealnego Rolls-Royce’a. Wiedzieliśmy również, że nowe przedsięwzięcie musimy poprowadzić właściwie pod względem poniesionych kosztów, jako że zysk umożliwi kolejne przyszłe inwestycje. Marża na Spectre jest porównywalna z marżą, którą osiągamy na innych modelach.
Już projektując modele Cullinan, Ghost, Phantom i teraz Spectre, mieliśmy na uwadze to, by marże były na bardzo podobnym poziomie. Takie podejście pozwala nam działać elastycznie, pomimo fluktuacji popytu na różnych rynkach i uchronić przed niekorzystnym wpływem takiej sytuacji na ogólny roczny wynik. To sposób na prowadzenie biznesu zorientowanego na dłuższą perspektywę.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Najwięcej zarabiacie na samochodach Bespoke, czyli szytych na miarę.
Personalizacja Bespoke przynosi nam duże zyski, aczkolwiek i sama wersja bazowa zapewnia rozsądną marżę. Tylko, że nikt nie zamawia bazowej wersji.
Nikt nie kupił Rolls-Royce’a w wersji bazowej?
Kiedy dołączyłem do firmy w styczniu 2010 r. zamówienia Bespoke były raczej rzadkością niż normą. Z biegiem lat to się całkowicie zmieniło. Musieliśmy rozwijać coraz to nowsze, świetne pomysły. Im częściej samochody Bespoke były widziane, tym więcej sprzedawaliśmy aut na indywidualne zamówienie. Przez ostatnich 13 lat nikt nie przeszedł przez proces zamówienia, a tym bardziej wizytę w fabryce w Goodwood, bez personalizacji swojego samochodu.
To ile kosztował najdroższy Rolls-Royce za pana czasów?
Był to samochód ze spersonalizowanym nadwoziem Coachbuild, ale ceny nie ujawnię.
Mamy kryzys za kryzysem, a nie brakuje osób wydających miliony na samochody. Dlaczego rynek aut luksusowych jest odporny na zawirowania?
Rolls-Royce nie jest "odporny", ale nasi klienci cieszą się większym buforem finansowym. To są bardzo zamożne osoby. Jednak wielu z nich to przedsiębiorcy, prowadzący biznesy uzależnione od sytuacji na lokalnych rynkach. Wydaje się, że w niepewnych czasach wielu ludzi chce inwestować jeszcze więcej w dobra utrzymujące swoją wartość.
Innym ważnym czynnikiem jest zbalansowanie ogólnoświatowej sytuacji sprzedażowej, by być mniej zależnym od sytuacji na konkretnych rynkach. W przypadku zmian w popycie jesteśmy w stanie reagować całkiem elastycznie. Podam przykład. Wojna w Ukrainie spowodowała, że wycofaliśmy się z rosyjskiego rynku. I patrząc globalnie, nie wpłynęło to na wyniki, bo popyt w innych krajach był tak duży, że wypełnił tę lukę. Inna historia była w przypadku pandemii COVID-19. To był lockdown, brak możliwości podróżowania, czy nawet robienia zakupów w dotychczasowy sposób. Gotówka została wówczas zamknięta na kontach bankowych. Tuż po zniesieniu restrykcji była z radością wydawania. To potwierdziło się również w naszej księdze zamówień, bo ludzie znów zaczęli cieszyć się życiem.
W jednym z wywiadów powiedział pan, że elektromobilność szybciej zawita w garażach bogatych. Bo cena nie gra aż takiej roli, te auta nie jeżdżą na duże odległości i ładowanie nie stanowi problemu.
Wielu naszych klientów powiedziało nam, że czekali na elektrycznych samochód Rolls-Royce, ponieważ mogliby z łatwością ładować swoje samochody we własnych domach. Twój własny garaż z dostępem do prądu oraz miejsce parkingowe z ładowarką w siedzibie firmy dużo ułatwia. To bardzo wygodne dla naszych klientów, jako że niemal nie muszą się przejmować gdzie znajdą publiczną ładowarkę i czy będą musieli podłączać kabel w deszczu.
W 2030 r. Rolls-Royce chce być już w pełni elektryczny. Jak będzie wyglądać portfolio samochodów po tej dacie?
Bardzo podobnie jak dzisiaj. Będziemy mieć SUV-a, coupe i limuzynę. Tego oczekują nasi klienci, bo każdy z tych modeli jest inny. Rolls-Royce Phantom jest królem naszej gamy modelowej i nim pozostanie.
Czyli możemy się spodziewać Ghosta, Cullinana i Phantoma w wersji elektrycznej?
Prawdopodobnie nie będziemy elektryfikować obecnych modeli. To nastąpi z pojawieniem się kolejnych, zupełnie nowych generacji.Nasza unikalna platforma - nazywamy ją "architekturą luksusu", daje nam dużą elastyczność budowania modeli i umieszczania napędu.
Myśleliśmy o tej elastyczności blisko 10 lat temu, gdy zaczynaliśmy z 8. generacją Phantoma. Już wtedy wiedzieliśmy, że któregoś dnia staniemy się elektryczni i będziemy korzystać z tej architektury przy nadchodzących modelach.
Elektromobilność stwarza nowe możliwości dla projektantów. Nie jest potrzebna długa maska z przodu, w mniejszej bryle może być większy rozstaw osi. Spectre nie odbiega designem od innych modeli Rolls-Royce’a. Ale czy to się może zmienić w przyszłości?
Nie mogę ujawniać zbyt wiele o designie w przyszłości, ale jestem całkiem pewien, że podstawowe proporcje i zasady, z których słynie Rolls-Royce, pozostaną. Są z nami od ponad 100 lat i uczyniły naszą markę tak rozpoznawalną, a klienci po prostu je kochają. Myślę, że nigdy nie zrobimy samochodu z napędem na przód, ani czegoś, co wyglądałoby dziwinie.
Widzi pan jakieś ryzyka na horyzoncie dla segmentu luksusowego i marki?
Nasi klienci nie kupują wyłącznie samochodów. Kupują całościowe doświadczenie i związaną z nim nagrodę w postaci posiadania dobra luksusowego, jakim jest Rolls-Royce. Bardzo optymistycznie patrzymy w przyszłość. Statystyki mówią, że osób z grupy najbogatszych na świecie będzie przybywać w tempie średnio 3 proc. każdego roku. To wspaniałe wieści pod względem potencjału wzrostu. Nadal tworzymy produkty, które są zachwycające, intrygujące i autentyczne.
Marcin Walków, dziennikarz i wydawca money.pl