Na szytego na miarę elektrycznego Rolls-Royce'a Spectre nie wystarczą dwa miliony złotych. No i jeszcze trzeba mieć spory garaż z ładowarką, a drugie auto na dłuższe trasy też nie zaszkodzi. Klienci w segmencie luksusowym o jedno ani o drugie martwić się nie muszą. I już ustawili się w kolejce.
Jako jeden z dwóch dziennikarzy z Polski mogłem przetestować przedprodukcyjny egzemplarz elektrycznego Rolls-Royce'a na kalifornijskich drogach. Na pytanie, jak prowadzi się Spectre, mógłbym odpowiedzieć jednym zdaniem: jeździ się nim po prostu jak Rolls-Royce'em, dziękuję za uwagę. I właśnie na tym najbardziej zależało projektantom i inżynierom z Goodwood. Oraz ich klientom.
- Spectre to po pierwsze Rolls-Royce, dopiero potem samochód elektryczny - powtarzał jak mantrę Torsten Müller-Ötvös, CEO tej luksusowej marki.
Pierwsze sztuki Rolls-Royce'a Spectre do klientów trafią pod koniec tego roku. Ten, kto decyduje się na niego dziś, musi w kolejce poczekać ponad dwa lata. Podczas statycznej prezentacji w Polsce, Rolls-Royce Motor Cars Warszawa ujawnił, że na naszym rynku cena samochodu zaczyna się od 327 tys. 500 euro przed opodatkowaniem. To oznacza, że już na "dzień dobry" trzeba wydać około 2 mln zł. Ale nikt nie kupuje Rolls-Royce'a w wersji bazowej.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rolls-Royce Spectre. Luksusowe coupe na prąd
Samochody z Goodwood słyną z planarnego zawieszenia, które pasażerom ma dostarczać podobnych odczuć, jak podróż latającym dywanem. Nierówności na drodze dla Rolls-Royce'a nie istnieją. Po drugie ich znakiem rozpoznawczym jest cisza we wnętrzu i silnik o wysokiej kulturze pracy, który nie generuje wibracji, a po drugie pozwala uwolnić moc zawsze, gdy jest akurat potrzebna. To dlatego napęd elektryczny wydaje się wręcz stworzony dla samochodów Rolls-Royce'a.
W przypadku Rolls-Royce'a Spectre mówimy o 585 KM i 900 Nm maksymalnego momentu obrotowego. I choć, jak we wszystkich autach elektrycznych, moment obrotowy jest dostępny od zera, inżynierowie z Goodwood nie chcieli, by pasażerów łatwo było wbić w fotel albo by rozlewali na siebie szampana podczas przyspieszania lub hamowania. Wszystko zestrojono tak, by domyślnie podróż była płynna. Przyspieszenie od 0 do 100 km/h zajmuje 4,5 s. Można oczywiście wcisnąć pedał w podłogę, ale po co?
Nowością w samochodach Rolls-Royce'a jest tryb "B", czyli zwiększonej rekuperacji, dobrze znany z samochodów hybrydowych i elektrycznych innych marek. W tym przypadku nie tylko pomaga on zwiększyć odzyskiwanie energii podczas hamowania, ale też umożliwia korzystanie tylko z jednego pedału. Zdjęcie nogi z gazu sprawia, że Rolls-Royce Spectre z gracją wytraca prędkość, na przykład zbliżając się do świateł lub skrzyżowania.
Jedną z najważniejszych kwestii jest zużycie energii przez samochód elektryczny. W przypadku Rolls-Royce'a Spectre jest ono zaskakujące. Po drogach Napa Valley pokonałem około 220 km, poruszając się po drogach, które w Polsce nazwalibyśmy krajowymi i lokalnymi (ograniczenie prędkości 60-90 km/h). W takich warunkach średnie zużycie energii wyniosło 19,6 kWh/100 km, a gdy kierownicę przejął kolega i jeździł trochę bardziej dynamicznie, wzrosło do niespełna 21 kWh/100 km. Są to wręcz wartości podręcznikowe, charakterystyczne dla mniejszych i tańszych "elektryków".
Przy takim zużyciu energii baterie, mające 102 kWh pojemności netto, mogą rzeczywiście pozwolić na pokonanie blisko 500 km na jednym ładowaniu. Samo ładowanie może odbywać się z prędkością 195 kW, czyli wykorzystać potencjał szybkich ładowarek. Jednak widok elektrycznego Rolls-Royce'a przy publicznej ładowarce będzie rzadkością. Według producenta, ich posiadacze mają nie pokonywać tymi autami długich tras (mają w garażu jeszcze kilka innych modeli tej marki), a ładować je przede wszystkim w domach. W garażu wystarczy wallbox 11-22 kW, by najpóźniej następnego dnia rano mieć 100 proc. baterii.
A co w trasie? Rolls-Royce już przy okazji zapowiedzi i premiery swojego pierwszego "elektryka" przekonywał, że również jego modele spalinowe z silnikiem V12 oferują zasięg na poziomie do 500 km na pełnym baku. Według luksusowej marki, samochody Rolls-Royce'a rzadko kiedy są wykorzystywane do pokonywania długich tras.
Elektryczny Rolls-Royce Spectre. Jak coś zmienić, by nie zmieniać
Rolls-Royce Spectre ma proporcje modelu Phantom Coupe. Nadwozie ma 547 cm długości i blisko 202 cm szerokości (nie uwzględniając lusterek). Równie imponująca jest długość drzwi - 150 cm. Rozstaw osi to 321 cm. Dzięki czterem skrętnym kołom do zawracania Rolls-Royce Spectre potrzebuje 12,7 m. Dzięki armii asystentów i kamerom 360 stopni prowadzi się naprawdę dobrze i lekko.
Sylwetka Rolls-Royce'a Spectre jest mocna i elegancka. Inspiracją były brytyjskie klify oraz luksusowe jachty. Sporo uwagi poświęcono aerodynamice, by dzięki temu obniżać zużycie energii. Zmodyfikowano nawet wysuwaną figurkę Spirit of Ecstasy, by zminimalizować zawirowania przepływających strumieni powietrza. Słynny grill Pantheon jest lekko pochylony, a nie postawiony na sztorc, z tych samych powodów. Tak naprawdę nie musiałoby go być, bo to auto elektryczne, ale to też znak rozpoznawczy i część DNA Rolls-Royce'a. Najbardziej futurystyczne są nowe, wąskie reflektory do jazdy dziennej. Samochód, gdziekolwiek się pojawi, wyraźnie zaznacza swoją obecność, ale nie krzyczy.
Mimo opadającej linii dachu, Rolls-Royce Spectre jest pełnoprawnym czteromiejscowym samochodem. Z tyłu mogą usiąść dwie osoby dorosłe i nie powinno im brakować miejsca na nogi ani nad głową. Nie jest to jednak limuzyna taka jak Phantom czy Ghost, to sportowe luksusowe coupe.
Skoro już we wnętrzu jesteśmy, zachowano tyle, ile się da, z dotychczasowych modeli Rolls-Royce'a. Są tu te same fizyczne przyciski, pokrętła, te same metalowe nawiewy klimatyzacji ze "szpilkami" do regulacji ich siły. Nowością jest cyfrowy kokpit, maksymalnie uproszczony i minimalistyczny, odzwierciedlający dotychczasowe zegary. Można dostosować kolor tarczy do tapicerki. Za dopłatą może się tu znaleźć rozgwieżdżona podsufitka, a nawet... boczki drzwi. Może się wydawać zupełnie zbyteczne, ale siedząc z tyłu i jadąc po zmroku, połączenie tych dwóch elementów naprawdę robi wrażenie.
Jak podsumować pierwsze wrażenia zza kierownicy? Ekipie z Goodwood i Monachium rzeczywiście udało się stworzyć nowego Rolls-Royce'a, a dopiero potem samochód elektryczny. I udowodnili, że w tym segmencie elektromobilność naprawdę ma sens już dziś, a rezygnacja z silnika V12 i nie musi oznaczać konieczności pójścia na kompromis.
Marcin Walków, dziennikarz i wydawca money.pl