Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Marcin Walków
Marcin Walków
|

Dwa furgony na prąd. W ich przypadku elektromobilność nie wywołuje aż takich emocji

O ile samochody elektryczne wciąż budzą kontrowersje, to jednak jest obszar, w którym wydają się dobrym rozwiązaniem już teraz. To małe "dostawczaki", które poruszają się głównie po mieście i jego okolicach. W moje ręce do kilkudniowego testu trafiły dwa: Mercedes eCitan i Peugeot e-Partner.

2
Podziel się
1 z 13
Dwa furgony na prąd. W ich przypadku elektromobilność nie wywołuje aż takich emocji
Dwa furgony na prąd. W ich przypadku elektromobilność nie wywołuje aż takich emocji
Peugeot e-Partner i Mercedes e-Citan to elektryczne furgony (money.pl, Marcin Walków)

Peugeot e-Partner jest elektryczną odmianą auta dostawczego produkowanego od prawie 30 lat. To "klon" Citroena Berlingo, a także Opla Combo, Toyoty ProAce City i Fiata Doblo. Pod koniec roku na rynek weszła kolejna generacja, w naszym teście sprawdzaliśmy możliwości tej ustępującej. Nawet gdy zniknie z placów dealerów, przez najbliższych kilka lat z pewnością będą sprzedawana "z drugiej ręki".

Historia Mercedesa Citana jest krótsza - koncern ze Stuttgartu wprowadził go na rynek w 2012 r. To również "bliźniak" - Renault Kangoo i Nissana Townstara.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Miliona elektryków na drogach nie ma. "Musimy zmienić priorytety"

Żadne z tych aut raczej nie będzie nas wyprzedzać na autostradzie czy drodze ekspresowej. Z realnym zasięgiem na poziomie 200 km to furgony do poruszania się po mieście i okolicach. I mając to z tyłu głowy, trzeba przyznać, że do takich zastosowań są ciekawą alternatywą.

Przykład? To auta w sam raz do poruszania się po ciasnych uliczkach, dla miejskich kurierów, zaopatrzenia osiedlowych sklepów, firm remontowych czy codziennych dostaw z podmiejskiej hurtowni. Wszędzie tam, gdzie trasy są planowane wcześniej, z gatunku tych "przewidywalnych", a na noc auta wracają do bazy, gdzie można zorganizować hub ładowania.

Mogą też korzystać (przynajmniej na razie) z benefitów dla aut na zielonych tablicach rejestracyjnych, czyli bezpłatnego parkowania w centrum, wjazdu do Strefy Czystego Transportu, poruszania się buspasami.

Mercedes eCitan Furgon

Peugeot e-Partner

Długość

492 cm

440 cm

Szerokość

185 cm

184 cm

Wysokość

183 cm

179 cm

Rozstaw osi

310 cm

278 cm

Przestrzeń ładunkowa

Długość

2,17 m

1,81 m

Pojemność

3,62 m sześc.

3,3 m sześc.

Maks. ładowność

649 kg

800 kg

Silnik i baterie

Moc silnika elektrycznego

122 KM

136 KM

Maks. moment obrotowy

260 Nm

Pojemność baterii

45 kWh

50 kW

Maks. moc ładowania DC

75 kW

Źródło: dane producentów, autocentrum.pl

Mercedes eCitan i Peugeot e-Partner. Pierwsze wrażenia

W przypadku samochodów użytkowych, estetyka i design nie są na pierwszym planie. Jednak, gdy mowa o obu testowanych autach, nie ma się do czego przyczepić. O żadnym z tych samochodów nie można powiedzieć, że są brzydkie. Z zewnątrz mamy charakterystyczne dla obu marek pasy przednie i tylne reflektory. Obie burty to kalki z "macierzystych" modeli. W furgonach kabina pasażerska zajmuje tylko pierwszy rząd. Za ścianą jest przedział towarowy.

Dostęp do ładowni uzyskujemy za sprawą przesuwanych prawych drzwi bocznych i otwieranych drzwi tylnych. Dzięki temu za autem potrzeba znacznie mniej wolnej przestrzeni, niż w przypadku unoszonej do góry klapy.

Najważniejsze jest miejsce kierowcy, bo to przede wszystkim stanowisko pracy. To w Mercedesie eCitanie jest żywcem wzięte z poprzednich generacji aut ze Stuttgartu. Są wprawdzie gładziki na kierownicy i ekran multimediów, ale nie znajdziemy tu wąskich ekranów LED przez deskę rozdzielczą. W kabinie są trzy miejsca - fotel kierowcy i drugi, podwójny na miejscu pasażera.

Dominują twarde plastiki. Zamiast zgrabnej dźwigni zmiany kierunku jazdy na kierownicy, mamy tu klasyczną gałkę na środku deski. Uchwyty na napoje są prawie na podłodze. Nie ma co ukrywać, Mercedes eCitan to samochód roboczy. Taki, który nie boi się "ubrudzić".

Jednak co ciekawe, o krok dalej poszedł Peugeot w modelu e-Partner. Mimo że i tu królują twarde plastiki, materiałowa tapicerka i gumowe maty. Jednak koncepcja wnętrza w o wiele większym stopniu nawiązuje do najnowszych generacji aut osobowych tej marki. Na czele z przeniesieniem założeń i-Cockpit na stanowisko kierowcy "dostawczaka".

Są więc podniesione zegary, mała i spłaszczona kierownica, środkowy wyświetlacz zorientowany na kierowcę, a także mikroskopijny niemalże przełącznik trybów jazdy, co zostawia więcej miejsca na nogi pasażerowi na prawie podwójnym środkowym fotelu. Do tego cała masa schowków. Środkowy fotel można złożyć, zamieniając go w organizer.

Nie wspominając o uchwytach na napoje na górze deski rozdzielczej, a nie na podłodze. Gdybym miał wybierać swoje "biuro" spośród tych dwóch, kierując się wrażeniami i ergonomią, postawiłbym na Peugeota.

Mercedes eCitan i Peugeot e-Partner. Zasięg i koszty

W katalogach producentów znajdziemy informacje na temat maksymalnego zasięgu przy w pełni naładowanych bateriach. W przypadku elektrycznego furgonu Mercedesa to 280 km, a u jego francuskiego konkurenta Peugeota e-Partnera - 275 km. Dla nowej generacji e-Partnera podaje się do 330 km. W kontekście katalogowych wartości zasięgu podkreślmy jedno słowo: maksymalny.

W praktyce przy normalnej codziennej jeździe trzeba liczyć się z wartościami do 200 km, a w warunkach ostrej zimy będzie to jeszcze mniej. Podobnie, jeśli wyjedziemy w pełni załadowanym elektrycznym furgonem na drogę ekspresową i będziemy chcieli jechać z maksymalną dozwoloną prędkością. Tak w Mercedesie, jak i w Peugeocie, zasięg będzie uciekać w bardzo szybkim tempie.

Poruszania się w długiej trasie nie ułatwi też maksymalna moc ładowania - 75 i 100 kW. Nawet jeśli zatrzymamy się przy super szybkiej ładowarce Ionity, ani elektryczny furgon Peugeota, ani Mercedesa, nie wykorzystają nawet połowy jej potencjału. To kolejny dowód na to, że auta te nie zostały stworzone do pokonywania dalekich dystansów.

Jak już wspomniałem, sprawdzą się za to w warunkach miejsko-podmiejskich. Zasięg na poziomie 200 km jest wystarczający na jedną "dniówkę". Częste hamowanie i niskie prędkości pomogą odzyskać część energii, a na noc można podłączyć samochody do wallboxa 11 lub 22 kW i to w zupełności wystarczy, by rano znów mieć 100 proc.

Ile kosztują? Cennik elektrycznego Mercedesa Citana w podstawowej wersji i z krótkim nadwoziem startuje od 170 tys. 639 zł netto. Wersja długa kosztuje od 177 tys. 439 zł. W konfiguratorze dostępna jest też wersja Pro wyceniona na co najmniej 181 tys. 178 zł netto w przypadku furgonu krótkiego i 187 tys. 978 zł netto w wariancie z długim nadwoziem.

Na przełomie 2023 i 2024 wszedł w życie cennik nowego Peugeota e-Partnera. Wersja ze standardowym nadwoziem kosztuje od 149 tys. 180 zł netto, a za wariant wydłużony trzeba zapłacić od 153 tys. 740 zł netto.

Marcin Walków, dziennikarz i wydawca money.pl

KOMENTARZE
(2)
WYRÓŻNIONE
elo320
11 miesięcy temu
180000 zł za 200 km zasięgu, koszt ładowania jakby palił z 10 ON na 100 no tego 5 lat i na złom bo bateria pewnie tyle samo co auto. I to jest ekologia i przyszłość... bez jaj :(
jan
11 miesięcy temu
co zrobić ze złomem po 7 latach!!!
NAJNOWSZE KOMENTARZE (2)
jan
11 miesięcy temu
co zrobić ze złomem po 7 latach!!!
elo320
11 miesięcy temu
180000 zł za 200 km zasięgu, koszt ładowania jakby palił z 10 ON na 100 no tego 5 lat i na złom bo bateria pewnie tyle samo co auto. I to jest ekologia i przyszłość... bez jaj :(
TOP10 - najpopularniejsze galerie
10.

Rusza fala wypowiedzeń? Tyle firm deklaruje grupowe zwolnienia pracowników

W końcu marca 159 firm zadeklarowało zwolnienie grupowe 17 tys. pracowników - podał w środę Główny Urząd Statystyczny. Oznacza to wzrost w porównaniu do lutego, kiedy to 137 pracodawców zadeklarowało zwolnienie 15,9 tys. pracowników.
9.

Aston Martin DBX707. Jeździłem najszybszym seryjnym SUV-em świata

707 koni mechanicznych i 900 Nm momentu obrotowego czynią z Astona-Martina DBX707 najszybszy seryjnie produkowany SUV świata. To nie są tanie rzeczy.
8.

Bukiet z klocków. LEGO rozwija rynek, którego przez dekady nie zauważało

Czy to będzie alternatywa dla żywego bukietu róż? Pewnie nie. Na zestaw, który złożyłem podczas redakcyjnego testu, patrzę inaczej. Jak na kolejny krok w rozwijaniu produktów dla dorosłych. Bo te rządzą się innymi prawami niż klocki dla dzieci. A przez długie lata jako rynek dla LEGO nie istniały.
7.

Toyota Yaris i Corolla w wersji Cross. To nie są auta, które mają trafić w gusta każdego

Weź popularny model ze swojej gamy, "napompuj go" i dodaj przydomek, który uczyni z niego SUV-a lub crossovera. Tak zrobiła Toyota w przypadku Yarisa i Corolli. W wariantach Cross to pomysł Japończyków, aby wypełnić kolejne rynkowe nisze i nie oddawać klientów innym markom.
6.

Ateca i Leon z tribalem na grillu. Cupra zaczynała jako "farbowany" Seat

Cupra włożyła sporo wysiłku, by przekonać, że nie jest Seatem ze zmienionym znaczkiem. Pierwszy model zaprojektowany dla niej pojawił się po dwóch latach. W przypadku Cupry Ateca i Leona zerwanie z oczywistymi skojarzeniami z Seatem jest trudniejsze. Testując oba modele przekonałem się, że nie jest niemożliwe.
5.

Testowałem dwa różne "elektryki" BMW. W obu spodobała mi się jedna rzecz

BMW i4 M50 i oraz BMW iX M60 to bardzo różne samochody, choć pod tym samym szyldem. Testując oba, zwróciłem uwagę szczególnie na jeden aspekt. To, w jaki sposób ich interfejs zdejmuje z głowy kierowcy "elektryka" część zadań.
4.

Odsłaniamy kulisy produkcji samolotów. Byłem w fabryce Airbusa

A220 to jedyny samolot Airbusa, który montowany jest w całości powstaje poza Europą. W kanadyjskich zakładach w Mirabel widziałem, jak produkowane są te wąskokadłubowe maszyny.
3.

Jeździłem nowym Renault Clio. To hybryda bez wtyczki, która w mieście udaje "elektryka"

Renault Clio E-Tech to miejski, co nie znaczy, że ciasny samochód. Dzięki technologii hybrydowej jest naprawdę oszczędny. Można nim też bez większych obaw wyjechać w trasę - o ile nie zabieramy za dużo współpasażerów i bagażu.
2.

Dostałem upgrade do pierwszej klasy. Oto jak wygląda namiastka luksusu w samolocie

Od lat byłem ciekaw, jak to jest lecieć pierwszą klasą. Miałem szczęście - podczas ostatniego lotu dostałem upgrade, czyli podwyższenie klasy podróży. Dzięki temu mogłem sprawdzić na własnej skórze, jak podróżują ci, którzy za bilet płacą kilkadziesiąt tysięcy złotych.
1.

Zrobiłem 2 tys. km chińskim "elektrykiem". Ale już drugiego dnia miałem ochotę go oddać

Nawet luksusowy samochód elektryczny wyposażony w całkiem sporą baterię potrafi przegrać z problemami z ładowaniem. Te zaś odbierają sporą część przyjemności z komfortowej jazdy. Szkoda, bo Maxus Mifa9 to naprawdę ciekawa propozycja na polskim rynku, mimo kilku irytujących przypadłości.