Gazociąg Baltic Pipe z Norwegii do Polski, który ma zostać uruchomiony jesienią, ma zastąpić Polsce dostawy, które wcześniej zapewniała Rosja. Premier Mateusz Morawiecki powiedział, że w tym roku mamy zakonktraktowany przesył gazu na poziomie 5 mld metrów sześciennych, a w przyszłym - 10 mld metrów sześciennych. - Na razie premier powiedział, że PGNiG zakontraktował przepustowość gazociągu. Natomiast pytanie, które sobie zadaję, to czy PGNiG ma podpisane kontrakty na dostawy gazu norweskiego przez ten gazociąg - zwracał uwagę w programie "Newsroom" WP Janusz Steinhoff, były minister gospodarki. - My przez spółki zależne PGNiG wydobywamy na szelfie norweskim około 2 mld metrów sześciennych gazu, które możemy przesłać do Polski. Natomiast pytanie, czy te kontrakty zostały podpisane. Polska zużywała rocznie 22-23 mld metrów sześciennych gazu, importowaliśmy z Rosji około 10 mld, około 6 mld w formie gazu skroplonego i oczywiście importowaliśmy kupowany na warunkach spotowych gaz od naszych zachodnich sąsiadów. W tej chwili gazu rosyjskiego, który był na rynku spotowym, nie ma w Europie. Jest deficyt i myślę, że on pojawi się też w Polsce. Epatowanie, że mamy w 90 proc. zapełnione magazyny, jest nie aż tak istotne, bo w tych magazynach możemy mieć około 3 mld metrów sześciennych, a zużycie roczne to 23 mld metrów sześciennych. Problemy z zaopatrywaniem w gaz będą występowały dopóki nie zmieni się sytuacja za naszą wschodnią granicą - tłumaczył.