Rząd Donalda Tuska pracuje nad nowym programem mieszkaniowym, który zastąpi Bezpieczny Kredyt 2 proc. wdrożony przez poprzednią władzę. To dobry pomysł?
- To zależy dla kogo. Cieszą się kupujący, których nowy program obejmie i sprzedający, których oferta zmieści się w kryteriach - powiedział w programie "Newsroom" WP Tomasz Narkun, inwestor i analityk rynku nieruchomości. - Dziś jesteśmy w takiej fazie cyklu na rynku nieruchomości, która jest przepełniona spekulacjami. To się powtarza i zawsze rozpala opinię publiczną. Mamy na rynku dość wysokie ceny, jak na polskie realia. Ale to nie jest tak, że tylko kredyt 2 proc., czy inne programy mieszkaniowe, które się pojawią, wpływają na wzrost cen. W grę wchodzi wiele czynników. Nikt nie mówi o tym, że mamy dziś „Rzeczpospolitą Spekulacyjną” na rynku nieruchomości. Era łatwego zarobku na tym rynku sprawiła, że spekulantów jest coraz więcej. Mieszkania zamiast trafiać do ludzi, którzy ich najbardziej potrzebują, są hurtem wykupywane przez inwestorów, którzy nimi o obracają. Wykupują pół bloku, a to podbija ceny. Nieruchomości w Polsce stały się obiektem dużych spekulacji. Piłkarze, sportowcy, dziennikarze - wszyscy dziś mówią o nieruchomościach. Ekonomiści zachęcają do inwestowania w mieszkania. Nikt nie przyjmuje już do wiadomości, że ceny mogą spaść. Kolejne osoby wchodzą na rynek i chcą na nim zarobić. Ale moim zdaniem już niedługo wszyscy przekonamy się, że nie jest to już tak łatwy pieniądz jak dotychczas - uważa ekspert.
rozwiń