Zapłacisz więcej za wodę? Pokaż nam swój rachunek/rozliczenie. Czekamy na wiadomości pod adresem dziejesie@wp.pl
Od lipca wrocławianie płacą 19,5 proc. więcej za wodę i ścieki. Łączna cena za metr sześc. wzrosła z 11,80 zł brutto do 14,10 zł. To pierwsza podwyżka od lat. Miejskie Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji podkreśla, że ostatnia korekta cen miała miejsce w maju 2020 r.
"Od tamtej pory ceny pozostawały na niezmienionym poziomie, mimo wzrostu kosztów pracy, inwestycji i remontów. Obowiązujące wówczas stawki wodociągowe we Wrocławiu nie pokrywały nawet kosztów ujmowania, produkcji i dystrybucji wody, a także odbierania i oczyszczania ścieków. Zsumowana inflacja w tym okresie wyniosła 36,97 proc., a koszty gazu i prądu odpowiednio wzrosły o 283 proc. i 63 proc." - wyjaśnia spółka.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nawet kilkadziesiąt procent w górę
Według wrocławskich wodociągów "realna korekta taryf powinna zatem wynieść co najmniej 40 procent".
Tak wysokie podwyżki wprowadzono w kwietniu w Łodzi (prawie 35 proc.) oraz w Białymstoku (blisko 50 proc.).
Wcześniej w Łodzi przez sześć lat obowiązywała taryfa z 2018 r. wynosząca 8,89 zł za wodościeki.
Zarząd łódzkiej spółki wodociągowej tłumaczył wiosną, że "ceny wody i ścieków wciąż tkwią na niemającym odzwierciedlenia w sytuacji rynkowej niskim poziomie z 2018 r. W zatwierdzonej przez Wody Polskie najnowszej, wyższej taryfie, są zapisane także podwyżki dla załogi, sama spółka też zacznie pokrywać straty" - informował "Dziennik Łódzki" w połowie kwietnia.
Natomiast w stolicy Podlasia od 2021 r. mieszkańcy płacili 8,19 zł. To zmieniło się w lipcu i teraz za metr sześc. wody i ścieków płacą 12,26 zł.
I tu wcześniejsze niskie stawki wpłynęły na kondycję finansową białostockich wodociągów. "Na koniec kwietnia 2022 r. spółka odnotowała 8 mln zł straty. I w rezultacie, po raz pierwszy od lat, po to, by regulować płatności, musiała posiłkować się kredytem obrotowym i kupieckim" - donosił portalkomunalny.pl na początku roku.
Podwyżki na poziomie 43 proc. mają dotknąć mieszkańców Polic, gdzie od 2018 r. obowiązywała łączna stawka 12,99 zł brutto. Nowa ma wynieść 18,65 zł.
W ostatnim czasie zaniepokojeni wysokością podwyżek byli elblążanie. Do tego stopnia, że miasto musiało ich uspokajać w opublikowanym 25 lipca komunikacie.
Początkowe wyliczenia zakładały co prawda prawie 60 proc. podwyżki, jednak ostatecznie - po przeprowadzonych analizach służb prezydenta - ich wartość obniżono do 27,3 proc., czyli mniej niż skumulowana inflacja, która za ostatnie trzy lata wyniosła 34,4 proc. - wyjaśniano.
Proponowany wzrost ceny za metr sześc. wody i ścieków w Elblągu wynosi 13,62 zł brutto (skok o 2,92 zł). Wciąż jeszcze obowiązującą taryfę (10,70 zł brutto) przyjęto w 2021 r. Nowa wejdzie w życie w październiku, jeśli zostanie zatwierdzona przez Wody Polskie.
Najdrożej jest w gminie Gierałtowice w pow. gliwickim, gdzie suma metra sześc. wody i ścieków to 25,99 zł. Tutaj wzrost cen wynosi blisko 27 proc., nie zmieniano ich od 2016 r. Gmina informowała, że starała się o korektę kwot od marca 2022 r. "z uwagi na drastyczny skok inflacyjny".
Podwyżki nie ominęły też Gdyni, Rumi, Redy, Wejherowa, gminy wiejskiej Wejherowo oraz części gminy Kosakowo na Pomorzu.
- Wynikają z inflacji oraz wzrostu cen energii, paliw, materiałów eksploatacyjnych i usług remontowych, przekładających się na koszty prowadzonej działalności zbiorowego zaopatrzenia w wodę i odprowadzania ścieków. Jesteśmy świadomi, że wzrost opłat za wodę i ścieki jest dla mieszkańców dodatkowym obciążeniem w obecnych trudnych czasach - mówił Walery Tankiewicz, prezes spółki Pewik Gdynia.
Zarzuty o blokowanie podwyżek. Rząd Tuska chce zmian
Przypomnijmy, że to spółka Wody Polskie zatwierdza proponowane przez gminy taryfy. Wkrótce ma to ulec zmianie. Nowy rząd chce zmienić prawo tak, by taryfy były zatwierdzane w drodze uchwały rady gminy, o co w przeszłości apelowało wielu samorządowców.
Drugie dno. To warto wiedzieć o podwyżkach
Temat taryf za wodę i ścieki jest skomplikowany. Zarządzanie wodą i ściekami kosztuje, i to niemało. Przez lata część samorządów nie mogła podnieść opłat, gdyż nie wyrażały na to zgody właśnie Wody Polskie. Krytycy mówili o sztucznym mrożeniu cen. Spółki i samorządy alarmowały, że brak podwyżek grozi m.in. przerwami w dostawach wody i zahamowaniem inwestycji. Narzekały, że nie mają pieniędzy na podwyżki dla swoich pracowników.
Po zmianie władzy w Polsce Wody Polskie zaczęły zatwierdzać wysokie taryfy. Dlatego teraz w niektórych regionach podwyżki wynoszą kilkadziesiąt procent. Działalność Wód Polskich od lat wzbudza kontrowersje.
Od kilku lat Wody Polskie działały w sposób wypaczony, blokując zatwierdzanie nowych cen wody i ścieków. Były polityczne i miały monopol na kształtowanie cen w Polsce. Okazały się takimi fałszywymi Salomonami. Przez celowe działanie Wód Polskich, czyli blokowanie przez ostatnie lata podwyżek cen wody, teraz mieszkańcy muszą spodziewać się podwyżki aż o 40 proc. - mówił w lutym Zbigniew Szczepański, wójt gminy Chojnice, cytowany przez serwis zawszepomorze.pl.
Chojnice (woj. pomorskie) znalazły sposób na to, jak ulżyć portfelom swoich mieszkańców. Tam od lutego koszt metra sześc. wody i ścieków sięga 18,77 zł, jednak dzięki dopłatom z gminy łączną stawkę obniżono do 16,57 zł.
- Sztuczne mrożenie cen przynosi zawsze ten sam efekt. Skokowy wzrost cen. To się zawsze mści. To jest bardzo bolesne i obecny rząd ma z tym spory problem - mówił z kolei money.pl w maju Leszek Świętalski, dyrektor Biura Związku Gmin Wiejskich RP. Oceniał, że "przez bzdurną politykę mrożenia taryf" doszliśmy do sytuacji, w której nie można już mówić o płynnej reakcji na wzrost kosztów.
Wody Polskie bronią swoich decyzji i zapewniają, że przy szacowaniu taryfy patrzą m.in. na kwestie związane z ekonomią czy ekologią.
- Przedsiębiorstwa wodno-kanalizacyjne składają do nas wnioski, a proponowane taryfy analizujemy i poddajemy weryfikacji. Na cenę wpływają kwestie: ekonomiczne, techniczne, ekologiczne czy socjologiczne. W cenie znajduje się m.in. utrzymanie infrastruktury, amortyzacja, bieżące wydatki wodociągów. Przy wyliczaniu taryfy brany jest pod uwagę okres 36 miesięcy obrachunkowych poprzedzających dany wniosek - tłumaczy money.pl Paulina Pierzchała, rzeczniczka prasowa Wód Polskich.
Opłaty za wodę i ścieki w górę? Jest przełom
Podwyżki sprawą polityczną
W kwietniu doszło w Sejmie do spięcia o podwyżki za wodę i ścieki. W trakcie posiedzenia Waldemar Buda, były minister rozwoju, postawił zarzut szefowi resortu infrastruktury Dariuszowi Klimczakowi.
- Nie ma w zasadzie rachunku, który by nie został podwyższony w ostatnich kilku miesiącach. Został jeden - (dotyczący - przyp. red.) wody. Ale okazuje się, że pan Dariusz Klimczak chce uwolnić ceny wody (decyzyjność dać gminom - przyp. red.) i również ceny wody podskoczą o kilkadziesiąt procent - mówił Buda, dziś europoseł.
- Jeżeli Wody Polskie nie będą podejmować decyzji ws. podwyżki cen wody, samorządy będą po wyborach ceny wody podnosić - alarmował wiosną Buda.
Klimczak odpowiedział, że "rząd nie przewiduje żadnych podwyżek wody". I potwierdził, że planowana jest decentralizacja w zarządzaniu wodami.
Niedawno w Radiu Zet minister Klimczak mówił, że podwyżki, o których mowa, "uchwalił PiS". Ta wypowiedź odbiła się szerokim echem. Prowadząca rozmowę Beata Lubecka przypomniała zapewnienia ministra, że Polaków nie czekają żadne podwyżki wody.
Minister odpowiedział, że jego słowa zostały wyjęte z kontekstu i jedynie "odpowiadał na zaczepkę". - Proszę się nie wkomponowywać się w retorykę PiS, którzy dzisiaj twierdzą, jakby dopiero teraz zaczęły być stosowane zmiany taryf, za którymi idą podwyżki wody - stwierdził w Radiu Zet.
W czwartek, 25 lipca, wiceminister infrastruktury Przemysław Koperski potwierdził, że jego resort przygotowuje projekt ustawy cedujący na samorządy ustalanie taryf na wodę i zaskoczył nowym pomysłem.
- Założenie jest takie, że pierwsze tysiąc litrów (jeden metr sześcienny - przyp. red.) byłoby za darmo albo za przysłowiową złotówkę. Później samorząd mógłby ustanowić taryfy w sposób elastyczny - zapowiedział.
Piotr Bera, dziennikarz money.pl