- W sprawie afery wizowej mogę potwierdzić, że widziałem pismo posła PiS Lech Kołakowski skierowane do szefa MSZ nawołujące do otwarcia rynku dla pracowników sezonowych. Ale ja w tym nie widzę nic dziwnego - powiedział w programie "Money.pl" Robert Telus, minister finansów. - Odpowiedź MSZ było taka, że za te sprawę odpowiadają ambasadorzy. Na razie to jest afera medialna, ja nie mam przekonania, że tu jest jakakolwiek afera, to sprawdzają służby. Jeśli ktokolwiek popełnił błąd, złamał prawo, to powinien być wypalony gorącym żelazem. W Platformie Obywatelskiej takich ludzi się broni, u nas tak nie jest. - To już brzmi jak przekaz dnia i zdarta płyta - zauważył Łukasz Kijek, redaktor naczelny Money.pl. – A uważa pan, że to jest zły przekaz? Są służby, sprawdzają. U nas jeśli ktokolwiek złamie prawo, to musi za to odpowiedzieć. - Tak jak minister Janusz Cieszyński, który stoi za aferą respiratorową? – dopytywał Kijek. – Proszę pytać prokuratury, ja jestem ministrem rolnictwa. Ja nie jestem od wydawania wyroków, od tego są odpowiednie służby – skwitował minister.
rozwiń