– Utarło się, że te "zetki" lubią work–life ballance, ale zmiany obserwujemy w różnych grupach wiekowych. Globalny trend jest taki, że przeszliśmy od czasów bardzo stabilnych do czasów chaosu w czasie pandemii i to doprowadziło do przewartościowania życia w wielu grupach docelowych. Weźmy na przykład generację „X”, czyli pokolenie dzisiejszych 35 – 50 latków, którzy mieli potężny etos pracy w czasach dobrobytu, w czasach stabilnych. Dzisiaj to są ludzie o wiele bardziej zorientowani na rodzinę, niż na pracę. Są mniej skłonni do częstych zmian czy rezygnacji z pracy niż młodsze pokolenie, bo często są obwarowani np. kredytami, zobowiązaniami, ale to też są ludzie, którzy zmienili swoje podejście przez pandemię. – Mamy więc pokolenie "zetek", "millenialsów" i "iksów", dla których życie prywatne, wartości rodzinne, czy hobby stały się dużo ważniejsze, niż przed pandemią. Pracodawcom zależy teraz przede wszystkim na osobach otwartych, rozumiejących przywództwo w nowy sposób i rozumiejących tematy technologiczne. Takiego pracownika jest trudniej zdobyć i utrzymać. Do tego potrzebne są zmiany w kulturze organizacji i danie pracownikom możliwości rozwoju. Ważna jest też różnorodność pokoleniowa w organizacji, bo jeśli zdecydujemy się na to, by zasilać kadry wyłącznie młodymi pracownikami, może powodować, że rotacja będzie większa.