Związek Miast Polskich, którego prezesem jest aktualnie prezydent Wrocławia Jacek Sutryk, chce, aby zrezygnowano z regulacji obowiązujących od tej kadencji samorządu, zakazujących zatrudniania wójta, burmistrza, prezydenta miasta w spółkach z udziałem Skarbu Państwa lub jednostki samorządu terytorialnego.
Chcą zniesienia zakazu dotyczącego spółek
Art. 4a Ustawy o ograniczeniu prowadzenia działalności gospodarczej przez osoby pełniące funkcje publiczne, którego likwidacji chce ZMP, przewiduje, że wójt, burmistrz, prezydent miasta, nie może być zatrudniony lub wykonywać innych zajęć w spółkach prawa handlowego, w których Skarb Państwa lub jednostka samorządu terytorialnego posiadają bezpośrednio lub pośrednio przez inne podmioty co najmniej 10 proc. akcji lub udziałów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Z oczywistych powodów, jako odpowiedzialni za działanie administracji samorządowej, wójt, burmistrz lub prezydent miasta powinni mieć możliwość sprawowania bezpośredniego nadzoru nad spółkami gminnymi" - twierdzą jednak samorządowcy.
Tak piszą w uzasadnieniu do pakietu z propozycjami zmian, który przekazali na początku listopada ministrowi spraw wewnętrznych i administracji Tomaszowi Siemoniakowi.
Stołek za stołek. Tak dorabiali samorządowcy
Metodę dorabiania w spółkach samorządowcy mają już przećwiczoną, a warto pamiętać, że stanowiska w radach nadzorczych oznaczają niemałe pieniądze.
Prezydent Wrocławia Jacek Sutryk dzięki dyplomowi MBA Collegium Humanum zasiadał w radach spółek: Regionalne Centrum Gospodarki Wodno-Ściekowej w Tychach oraz Śląskim Centrum Logistyki w Gliwicach. Dzięki temu zarobił dodatkowo w 2023 r. blisko 130 tys. zł. Podobną kwotę, bo blisko 123 tys. zł, otrzymał także w 2022 roku.
Teraz jednak dyplom, który pozwolił mu dorobić do pensji samorządowca, okazuje się dla niego ogromnym problemem.W ubiegłym tygodniu prezydentowi Wrocławia przedstawiono w sumie cztery zarzuty. Jeden dotyczy wręczenia korzyści majątkowej byłemu rektorowi uczelni Collegium Humanum w zamian za dyplom ukończenia studiów podyplomowych "Executive Master of Business" bez ich faktycznego odbycia.
"W ten sposób Jacek S. z tytułu pełnienia funkcji członka Rady Nadzorczej w trzech spółkach samorządowych uzyskał nienależne wynagrodzenie w kwocie 230 tys. zł" - informuje prokuratura.
Sam Sutryk wielokrotnie przekonywał, że dyplomu nie kupił, a studia opłacił z własnych pieniędzy i uczył się na uczelni przez dwa semestry, oraz że czuje się ofiarą tej sytuacji.
Nie tylko jednak Sutryk dorabiał. Aktywiści z wrocławskiego ruchu Akcja miasto już w 2022 roku pokazali, jak wygląda "wymiana samorządowców". Jak informowali, ówczesny prezydent Tychów Andrzej Dziuba dorabiał zasiadając w radzie nadzorczej spółki Stadion Wrocław, a wiceprezydent Gliwic Mariusz Śpiewok we wrocławskim MPWiK.
Przykładów jest jednak więcej. Wiceprezydent Wrocławia Jakub Mazur zasiadał w RN Przedsiębiorstwa Komunikacji Miejskiej w Sosnowcu, a w zamian w RN wrocławskiego zoo stanowisko miał prezydent Sosnowca.
Była prezydent Zabrza Małgorzata Mańka-Szulik zasiadała w radzie nadzorczej Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji Okręgu Częstochowskiego, zaś Jarosław Marszałek, wiceprezydent Częstochowy, zasiadał w radzie nadzorczej Zabrzańskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji.
"Dlaczego mamy mieć podwójne standardy?"
- Zarówno zniesienie zasady dwukadencyjności, jak i rezygnacja z przepisów zakazujących zatrudniania samorządowców w radach nadzorczych, nie były mojego autorstwa - tłumaczy w środowej rozmowie z money.pl prezydent Jacek Sutryk.
- Ja je przedstawiałem, bo w tej kadencji jestem prezesem ZMP, ale za tymi i wieloma innymi ważnymi postulatami stoi kilka tysięcy samorządowców, reprezentowanych nie tylko przez Związek Miast Polskich, ale także przez Związek Województw RP, Związek Powiatów Polskich, Związek Gmin Wiejskich RP czy Unię Metropolii Polskich - wylicza.
- Mnie te akurat konkretne postulaty nie interesują i to niezależnie od aktualnej sytuacji, ale interesują innych samorządowców. Możemy samorządowców traktować dziwnie, inaczej, ale dlaczego mamy mieć w naszym kraju podwójne standardy? Chodzi nam po prostu o zasady, dlaczego te zmiany mają dotyczyć wójtów, burmistrzów i prezydentów, ale już marszałków czy starostów nie? Dlaczego wprowadzając zasadę kadencyjności, nie brano też pod uwagę parlamentarzystów? - pyta prezydent Wrocławia.
- Jesteśmy po prostu za jasnymi i jednakowymi zasadami dla wszystkich. Szkoda też, że wiele ważnych postulatów dla lokalnych społeczności ginie podczas dyskusji publicznej, a uwypuklane są tylko te dwie kwestie - twierdzi Jacek Sutryk.
"Chciwość zabija polityków"
Nie wszyscy samorządowcy są jednak za takim rozwiązaniem. Negatywnie do pomysłu odnosi się np. Bohdan Stawiski, radny powiatu wołowskiego, o którym w czerwcu zrobiło się głośno, kiedy zadeklarował, że swoją pierwszą dietę odda na cele społeczne, i zaapelował do innych radnych o to samo. Jego zdaniem na szczeblu lokalnym nie powinno pracować się dla pieniędzy.
- Chciwość zabija polityków, prowadzi do zguby. Wiele osób zakończyło już przez to swoją karierę polityczną. Afera z "lewymi" dyplomami MBA Collegium Humanum pokazuje, jak zgubne mogą być skutki praktyki, kiedy myśli się przede wszystkim o własnych zyskach - przekonuje w rozmowie z money.pl radny.
- Samorząd po 30 latach funkcjonowania wymaga reform. Ważna jest przede wszystkim transparentność w życiu publicznym. Samorządowcy muszą patrzeć nie na własne kieszenie, a na problemy lokalnych społeczności - dodaje Bohdan Stawiski.
Z kolei prof. Jerzy Korczak z Uniwersytetu WSB Merito, specjalista od samorządu terytorialnego, w rozmowie z money.pl mówi, że zawsze był przeciwny, aby samorządowcy dorabiali w spółkach.
- Nie ma żadnego argumentu, który by to uzasadniał. Nad jakimi spółkami mieliby mieć nadzór? Nad cudzymi, jak m.in. prezydent Wrocławia Jacek Sutryk? Nie widzę związku. Nad swoimi? Przecież jeżeli to są spółki ze 100-procentowym udziałem gminy, to samorządowcy są jednoosobowymi zgromadzeniami udziałowców i mają wpływ na ich działalność. Ta argumentacja do mnie nie dociera. Mamy naprawdę poważniejsze problemy do naprawy w samorządzie po rządach poprzedniej ekipy. Jest wiele rzeczy do zrobienia, ale to jest najmniej istotne, ta propozycja jest niepoważna - mówi prof. Jerzy Korczak.
Biuro Prasowe Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji informuje, że postulaty samorządowców będą dopiero przedmiotem wspólnej pracy rządu i samorządu w ramach Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego.
Malwina Gadawa, dziennikarka money.pl