Z powodu wywołanych przez człowieka zmian klimatu temperatura będzie z roku na rok coraz wyższa. W rezultacie coraz częstsze w polskich miastach będą susza i podtopienia po gwałtownych ulewach.
Polskie miasta będą miały problemy z wodą. Uratują nas duże drzewa i zieleń
Ekohydrolodzy nie mają wątpliwości, że to ostatni moment na zmianę myślenia o wodzie i zieleni w mieście.
Musimy nauczyć się myśleć o wodzie i zieleni jak o infrastrukturze krytycznej, podobnie jak ma to miejsce w przypadku infrastruktury drogowej, energetycznej czy gazowej – podkreśla w wypowiedzi cytowanej przez PAP prof. Jurczak.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
– Nikt nie buduje dziś domu, biurowca czy osiedla bez uwzględnienia tych mediów, dlaczego więc pomijamy zieleń i możliwość retencjonowania wody deszczowej?– pyta ekspert.
W jego opinii już na etapie planowania i projektowania inwestycji powinno się uwzględniać możliwość zatrzymania wody w krajobrazie. Istotnym elementem tej polityki jest dostępność terenów biologicznie czynnych (tereny niezabudowane), zdolnych do gromadzenia tej wody, która spadnie na danym terenie w formie deszczu, a przede wszystkim obecność drzew, zwłaszcza tych dużych. To właśnie one dają cień i zatrzymują najwięcej wody oraz pozwalają obniżyć temperaturę w danym miejscu nawet o 10 st. C.
Wycinanie dorosłych, dużych drzew pod nowe inwestycje budowlane i sadzenie w ich miejsce nowych, które w wielu przypadkach w ciągu krótkiego okresu usychają, nie do końca jest właściwym podejściem. Jeśli nawet te nowe nasadzenia się przyjmą, potrzeba co najmniej kilkunastu lat, by mogły świadczyć nam korzyści, które zapewniały dorosłe osobniki – podkreśla naukowiec.
Najbardziej problematyczne są... rozwiązania z paru ostatnich lat
Profesor zwraca uwagę, że władze samorządowe proszą ekohydrologów o pomoc w "odbetonowaniu" miast i – jak wynika z ich doświadczenia – jako najbardziej krytyczne najczęściej wskazywane są dworce, place, arterie i inne miejsca, które wybudowano lub gruntownie przebudowano w ciągu kilku ostatnich lat.
Niestety, "odbetonowanie" istniejącej już infrastruktury jest dużo trudniejsze i znacznie droższe niż zaplanowanie jej prawidłowo, czyli np. z uwzględnieniem zieleni na etapie projektowym. Czasami zmiany nie są w ogóle możliwe, ze względu na infrastrukturę podziemną – tłumaczy prof. Jurczak.
Jak więc poradzić sobie z betonem, brakiem zieleni i brakiem wody w mieście?
– Miasta mogą "odbetonować" się same. Jesteśmy w stanie osiągnąć zadowalający efekt w ciągu kilkunastu lat, pod warunkiem jednak, że zmiany zaczniemy wprowadzać natychmiast. Wystarczy, że przy każdej nowej inwestycji będziemy uwzględniać możliwość pozostawienia powierzchni pokrytej wielogatunkową roślinnością, który to teren wykorzystywany będzie również do zatrzymania jak największej ilości wody deszczowej. Jeśli podejdziemy w ten sposób do każdej inwestycji, poczynając od parkingu, przebudowy ulicy czy chodnika, po budowę nowych obiektów, w ciągu krótkiego okresu jesteśmy w stanie osiągnąć sukces – wskazuje prof. Jurczak.
Brak zieleni sprzyja problemom z zatrzymaniem wody
Jak podkreśla ekspert, wysoki krawężnik na każdej ulicy powoduje, że woda, zamiast trafiać do ziemi, dostaje się do kanalizacji i rurami jest wyprowadzana z miasta. Woda spływa do wyprostowanych, czasem też wybetonowanych rzek i zbyt szybko odpływa w kierunku morza.
– Prowadzimy rozmowy z władzami miast i gmin, żeby wykorzystywać tereny związane z zielenią miejską, głównie w obszarach niezwykle cennych przyrodniczo, jakimi są doliny rzeczne, które, niestety, są coraz częściej zabudowywane, by pozwolić się tam rzekom rozlać i wykorzystać tą zielono-błękitną infrastrukturę do tego, żeby zatrzymać wodę w gruncie i roślinach – zaznacza prof. Jurczak.
Naukowcy podkreślają, że błędne działania związane z utrzymywaniem rzek (np. wykaszania roślinności i pogłębianie koryt rzecznych) prowadzą do dalszej degradacji tych ekosystemów, a w okresach bezdeszczowych obniżający się w rzekach poziom wody powoduje, że obniżeniu ulegają również wody gruntowe zalegające w dolinach.
Musimy też nauczyć się oszczędzać zasoby
Czasopismo naukowe "Geophysical Research" opublikowało artykuł, z którego wynika, że nachylenie naszej planety zmieniło się o 80 cm, co jest prawdopodobnie spowodowane tym, że człowiek w ciągu ostatnich 20-30 lat wydobył ponad dwa tysiące gigaton wody podziemnej.
A wydobyliśmy ją tylko po to, by po jej jednorazowym zużyciu odprowadzić ją do kanalizacji i dalej do rzek. Skutkuje to tym, że o 6 mm wzrosły poziomy wód w morzach. Tymczasem woda podziemna jest dobrem naturalnym, które odbudowuje się w perspektywie setek, a nawet tysięcy lat. Korzystając w sposób nieograniczony z zasobów wód podziemnych powodujemy ich znaczny ubytek, zaburzając tym samym jej obieg w przyrodzie – przekonuje prof. Jurczak.
Zdaniem ekohydrologa rozwiązaniem nie jest kopanie coraz głębszych studni w celu wydobywania wód znajdujących się jeszcze głębiej, lecz edukacja na temat korzystania z wody, która jest dostępna na powierzchni ziemi. Jest to jednak o tyle trudniejsze, że miasta się rozbudowują, a jednocześnie – coraz bardziej zabetonowują.