Polska zaciągnęła w Korei Południowej kredyt wysokości 76 mld zł na zakup sprzętu wojskowego. To dwukrotność rocznych wydatków majątkowych MON. Szef resortu obrony nie chce udzielić w tej sprawie informacji i odsyłał do Banku Gospodarstwa Krajowego. Ten zaś zasłania się tajemnicą bankową. – Politycy, a nie wojskowi dokonują wyboru sprzętu wojskowego, który jest zakupywany. Martwi mnie, że te zapasy zbrojeniowe są robione bez ładu i składu – powiedziała w programie „Money.pl” dr Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek. – Jeśli mamy kupić w Korei Południowej za blisko 100 mld zł, to nie jesteśmy w stanie tego sfinansować. Podejrzewam, że Koreańczycy to finansowanie zaproponowali. Problem polega na tym, że tę pożyczkę będzie trzeba spłacić. Rząd nabrał wody w usta, dlatego że warto byłoby poznać warunki, na jakich ten kredyt został udzielony: na jakie oprocentowanie, na jak długo. Powinniśmy wiedzieć, ile nas to wszystko będzie kosztowało. Na to powinny być nałożone profesjonalne analizy wojskowe, które powiedziałby, czy my te pieniądze faktycznie dobrze wydajemy, budując potencjał militarny – dodała ekonomistka.